Zmienią prawo przez przedsiębiorczego Polaka
Przedsiębiorczy, 32-letni Polak wpłynął na decyzję o zmianach liberalnego prawa w Nowym Meksyku. To jeden z nielicznych stanów Ameryki, w których można wyrobić sobie prawo jazdy nie mając legalnego pobytu w USA. Wykorzystał to Polak, który załatwiał dokumenty nielegalnym imigrantom i nieźle na tym zarabiał.
Każdy kto mieszka w Stanach Zjednoczonych na stałe, prędzej czy później jest zmuszony do wyrobienia sobie prawa jazdy. Życie bez samochodu jest tutaj wyjątkowo uciążliwe. Może z wyjątkiem Nowego Jorku, gdzie jest bardzo dobrze rozwiniętą komunikacja publiczna. Jednak w wielu miejscowościach bez auta nie da się nawet zrobić zakupów.
Prawo jazdy jest też najbardziej powszechnym i ogólnie akceptowanym dokumentem tożsamości.
Amerykanie nie honorują praw jazdy z innych krajów. Używać ich mogą wyłącznie turyści. Stali rezydenci, by legalnie prowadzić samochód, muszą zdać w USA egzamin i uzyskać amerykański dokument, nawet jeśli w swoim kraju jeździli samochodem przez wiele lat.
Wydawanie praw jazdy regulują przepisy ustalane w poszczególnych stanach. W większości z nich, by w ogóle zostać dopuszczonym do egzaminu trzeba udowodnić, że w USA przebywa się legalnie, czyli najczęściej przedstawić kartę z numerem ubezpieczenia społecznego, tzw. Social Security.
Przez wiele lat przepis ten dawało się jednak ominąć. Wystarczyło pojechać do stanu, który miał bardziej liberalne przepisy, tam wyrobić prawo jazdy i potem już bez kłopotów zamienić je na licencję w miejscu zamieszkania.
Po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku, których sprawcy weszli do samolotów legitymując się m.in. amerykańskimi prawami jazdy, władze stanowe zaczęły zaostrzać kryteria. Obecnie tylko Nowy Meksyk, stan Waszyngton i Hawaje umożliwiają jeszcze wyrobienie prawa jazdy nielegalnym imigrantom.
Wykorzystał to Jarosław K., Polak, który także mieszkał w USA nielegalnie. W "Dzienniku Związkowym" – największej polonijnej gazecie w Chicago – zamieszczał ogłoszenia o treści: "Prawo jazdy ze stanu Nowy Meksyk, Social Security nie wymagane. 100% gwarancji."
Klientów nie brakowało. Przedsiębiorczy Polak jednorazowo przewoził do Nowego Meksyku trzy, cztery osoby. Na miejscu załatwiał im potwierdzenie zamieszkania w tym stanie, np. opłacony rachunek za prąd lub telefon. Taki dokument plus akt urodzenia albo paszport wystarczą już, by w Nowym Meksyku ubiegać się o prawo jazy.
Za usługę Polak inkasował 1000 dolarów od każdego. Proceder trwałby zapewne w najlepsze, gdyby nie wpadka, do której doszło przez niefrasobliwość jednego z klientów. Zniecierpliwiony, że nie dostaje prawa jazdy, postanowił interweniować w urzędzie komunikacji w Nowym Meksyku. Wszczęto dochodzenie, w które włączyły się służby imigracyjne. Polak został aresztowany. Przyznał się do szmuglowania nielegalnych imigrantów z różnych stanów do Nowego Meksyku i pomocy w załatwianiu praw jazdy.
Jego sprawa, właśnie dobiega końca. Grozi mu nawet 10 lat więzienia i grzywna w wysokości 250 tys. dolarów.
Przypadek Polaka jest jednym z powodów, dla których Nowy Meksyk chce zmienić przepisy i uniemożliwić nielegalnym imigrantom uzyskiwanie praw jazdy. Według stanowych danych od 2003 roku dokumenty te wydano ponad 82 tys. ludzi, którzy nie mieli prawa legalnego pobytu. Przeciwko zaostrzaniu przepisów protestują organizacje wspierające imigrantów. Ich zadaniem może to doprowadzić do groźnych konsekwencji.
"Nielegalni imigranci chcąc pracować muszą dojeżdżać, jeśli stracą możliwość zdobycia prawa jazdy i tak będą jeździć tyle, że bez licencji i co gorsza bez ubezpieczenia. Kto wtedy będzie pokrywał koszty ewentualnych wypadów? To może być znacznie groźniejsze niż obecna sytuacja" – argumentuje Pramila Jayapal, pochodząca z Indii, szefowa organizacji OneAmerica.
Z Nowego Jorku dla polonia.wp.pl
Tomasz Bagnowski