Zmasakrowane zwłoki w mieszkaniu. Sprawca nic nie pamięta
Do sądu trafił akt oskarżenia ws. zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mieszkaniec Wałbrzycha w styczniu dokonał zbrodni na współlokatorze. Mężczyzna przyjął do domu znajomego, mieszkał z nim dłuższy czas, a potem zamordował. Zasłania się niepamięcią i nie umie wytłumaczyć, co doprowadziło do tego, że gdy obudził się, w pokoju obok znalazł trupa.
Do zdarzenia doszło w połowie stycznia tego roku przy ul. Moniuszki w Wałbrzychu. Akt oskarżenia w tej sprawie niedawno został wysłany do sądu. Lokator jednego z mieszkań po wieczorze, podczas którego spożył z kolegą dużo alkoholu, stwierdził rano, że 55-letni towarzysz nie żyje.
Wcześniej przyjął go pod swój dach. Zrobił to z litości i empatii, bo kolega żył w przerażających warunkach mieszkaniowych, w lokalu bez ogrzewania.
Mężczyźni, jak twierdzili sąsiedzi, okazali się zgodnym duetem. Przyjaźnili się i nie zdarzały się między nimi żadne konflikty. Mieszkali razem przez rok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
List Kaczyńskiego. "Jest uczciwą osobą i nie wyobraża sobie tego"
A jednak doszło do przerażającej zbrodni, z której sprawca nic nie pamięta. Ofiara została bestialsko okaleczona i ciężko pobita. Nie wiadomo nawet, które z licznych urazów i ran spowodowały ostatecznie śmierć. Eksperci, którzy przeprowadzali sekcję zwłok, twierdzą, że rzadko mają do czynienia z tak potwornie zmasakrowanym ciałem
Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" w rozmowie z Tomaszem Bujwidem, zastępcą prokuratora rejonowego w Wałbrzychu, ciało miało głębokie rany cięte brzucha i gardła oraz liczne krwiaki na głowie i kończynach.
Tego czynu nie mógł dokonać nikt z zewnątrz. 49-letni sprawca jednak nie przyznaje się do winy. Zapewnia, że zupełnie nic nie pamięta.
Zwłoki 55-letniego kolegi i pokój cały we krwi zobaczył w domu nad ranem. Sam wezwał policję. Gdy funkcjonariusze zapukali do jego drzwi, mężczyzna długo szukał kluczy, bo lokal był zamknięty od wewnątrz.
Przeczytaj także: Turyści oburzeni nowym hotelem. "Jakim cudem na to pozwolono?"
49-latek usłyszał zarzuty zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. - Nie ma żadnych wątpliwości, że to on dokonał tej zbrodni - Sam się do niej nie przyznaje i zasłania niepamięcią. Opinie biegłych jednak potwierdzają, że w chwili jej dokonywania był poczytalny - mówi Tomasz Bujwid.
Wałbrzyszanin stanie wkrótce przed sądem. Za bestialską zbrodnię, której nie pamięta, grozi mu dożywocie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"