Zmarł włamywacz z afery Watergate
Bernard Leon Barker, jeden z pięciu uczestników włamania do budynku Watergate, zmarł w piątek na przedmieściach Miami w wieku 92 lat - poinformowała jego
pasierbica Kelly Andrad.
06.06.2009 12:10
Ten były współpracownik CIA, który urodził się na Kubie, zmarł w swoim domu, najprawdopodobniej z powodu komplikacji po raku płuc. Miał także kłopoty z sercem.
Barker był jednym z 5 mężczyzn, którzy 17 czerwca 1972 r. włamali się do budynku Watergate w Waszyngtonie. Ochroniarz zauważył kawałek taśmy użyty przez nich do zasłonięcia zamka od drzwi prowadzących na klatkę schodową, co uruchomiło lawinę wydarzeń, które doprowadziły do rezygnacji prezydenta Richarda Nixona.
Barker został zwerbowany w Miami przez agenta CIA E. Howarda Hunta, z którym 10 lat wcześniej współpracował przy desancie w kubańskiej Zatoce Świń.
Choć włamywacze z Watergate na przestrzeni lat usunęli się ze świateł jupiterów, o samej aferze nie zapomniano. Jeszcze w 1997 r. Barker skarżył się w wywiadzie: - Myślę, że już czas, by ludzie zapomnieli o tej cholernej sprawie. To były smutne czasy.
Barker nigdy jednak nie żałował udziału we włamaniu. Po odsiedzeniu roku więzienia pracował dla miasta Miami. Poza tym aktywnie działał w antycastrowskiej społeczności kubańskiej w tym mieście. - Do końca walczył o prawdziwą wolność i żałował, że nigdy nie udało mu się zobaczyć wolnej Kuby - powiedziała jego córka Marielena Harding.