PolskaZłodzieje w szeregach armii Putina. To tam wysyłali zagrabiony w Ukrainie sprzęt

Złodzieje w szeregach armii Putina. To tam wysyłali zagrabiony w Ukrainie sprzęt

Rosyjscy żołnierze grabią w Ukrainie na potęgę. Z okupowanych miejscowości na czołgach wywożone było wszystko, co tylko dało się zabrać, by następnie z terenu Białorusi wysłać skradziony sprzęt do Rosji. Białoruscy aktywiści przeanalizowali, gdzie trafiały te przesyłki. Jedno miejsce zwraca uwagę.

Wiadomo skąd pochodzą złodzieje w szeregach armii Putina. To tam wysyłali zagrabiony w Ukrainie sprzęt
Wiadomo skąd pochodzą złodzieje w szeregach armii Putina. To tam wysyłali zagrabiony w Ukrainie sprzęt
AP
Maciej Zubel

21.04.2022 08:14

Rosjanie najczęściej wysyłali przesyłki z białoruskiego Mozyrza, położonego około 50 kilometrów od granicy z Ukrainą, gdzie znajduje się placówka rosyjskiej firmy kurierskiej SDEK. To do jej danych udało się dotrzeć aktywistom z Białorusi.

Z analizy zgromadzonych danych wynika, że w Ukrainie walczą żołnierze pochodzący z całego obszaru Rosji. Skradzione sprzęty trafiały zarówno do wielkich miast, takich jak Moskwa, Niżny Nowogród, Perm czy Jekaterynburg, ale nie brakowało też adresów znajdujących się na dalekiej prowincji.

Uwagę zwraca miasto leżące około 500 kilometrów na południe od Nowosybirska, tuż przy granicy z Kazachstanem. To liczący około 150 tys. mieszkańców Rubcowsk.

Zobacz też: dramatyczny apel do świata z Mariupola. ''To są nasze ostatnie dni, jeśli nie godziny''

Wojenne "łupy" trafiały najczęściej na prowincję

Jak wyliczyli aktywiści, największa przesyłka zaadresowana w Mozyrzu do Rucowska ważyła aż 440 kilogramów, inna - 225. Znajdowały się w nich, wśród wielu różnych drobiazgów, m.in. telewizory, narzędzia, części samochodowe, elektryczna hulajnoga, namiot, a nawet stół.

Ale łupem rosyjskich okupantów padało absolutnie wszystko. Z wyzwalanych w Ukrainie miejscowości wciąż docierają relacje o tym, jak Rosjanie zabierali co tylko się dało - kosmetyki, instrumenty muzyczne, miksery, ekspresy do kawy, zabawki, ubrania, głośniki, patelnie czy dywany.

Dla żołnierzy pochodzących często z zaniedbanej, biednej rosyjskiej prowincji, każda rzecz wydaje się cenna. Zwłaszcza, że kremlowska propaganda wciąż wmawia im, że "wyzwalają" Ukrainę. Uważają więc, że "łup" wojenny im się należy.

 Przeczytaj też:

Źródło: wyborcza.pl

Zobacz także