PolskaZłodzieje „komórek”

Złodzieje „komórek”

W tym roku odnotowano w Łodzi ponad 1500 kradzieży telefonów komórkowych. Przestępcy, nie wahają się przed niczym, aby zdobyć aparat. Kradną je z torebek, mieszkań, a nawet napadają na ulicy na ich właścicieli. Telefon można stracić wszędzie...

15.10.2003 09:08

Nastoleni bandyci

W kradzieżach komórek często specjalizują się nieletni przestępcy. Kilka dni temu na ul. Limanowskiego dwóch nastolatków zaczepiło młodszego kolegę. Zażądali pieniędzy, przeszukali mu plecak i... zostawili go w spokoju. Kiedy chłopak chciał odjechać tramwajem, wciągnęli go do bramy i zrabowali mu telefon komórkowy. Mieli jednak pecha. W pobliżu pojawili się policjanci i jeden z bandytów został schwytany.

W ręce funkcjonariuszy wpadł również inny specjalista od kradzieży aparatów komórkowych. 17-letni Damian był podopiecznym kilku ośrodków wychowawczych.

Na swoim koncie ma prawdopodobnie kilkadziesiąt kradzieży telefonów komórkowych. Na swoje ofiary, głównie uczniów podstawówek i gimnazjów, czyhał na ulicach, w autobusach i tramwajach. Nie przebierał w środkach. Potrafił dać mocny wycisk, jeżeli któryś z uczniów nie chciał się rozstać ze swoim aparatem.

Na rowerze i w tramwaju

Pomysłowość złodziei specjalizujących się w kradzieżach telefonów komórkowych nie ma granic. Ostatnio w Łodzi pojawili się przestępcy dokonujący kradzieży komórek na rowerach.

– Tym procederem trudnią się przeważnie młodzi, wysportowani ludzie. „Pracują” samotnie lub w 2–3 osobowych grupach – zaznacza podkom. Barbara Skowronek z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Telefony komórkowe rabusie najczęściej jednak kradną na tzw. wyrwę. Niedawno na ul. Przybyszewskiego pasażerka jadąca autobusem MPK telefonowała z aparatu komórkowego. Gdy autobus zatrzymał się na przystanku, podbiegł do niej młody mężczyna, wyrwał jej komórkę i zaczął uciekać. Kobieta ruszyła za nim.

Z pomocą pośpieszyli jej policjanci, którzy w pobliżu przejeżdżali radiowozem. Funkcjonariusze szybko schwytali 16-latka i jego o rok starszego kompana.

– Gdy tramwaj lub autobus zatrzymuje się na przystanku i otwierają się drzwi, trzeba bardzo uważać. To najbardziej sprzyjający moment dla rabusia – mówi podkom. Barbara Skowronek.

Przestępcy na swoje ofiary czyhają także na dworcach kolejowych i autobusowych. Kilka dni temu w pobliżu dworca PKP Łódź-Kaliska policjanci zatrzymali 23-latka i jego 40-letniego kompana. W nocy pobili podróżnego i okradli go z dokumentów, pieniędzy i telefonu komórkowego.

Złodzieje nie przebierają w środkach. Zdarza się bowiem, że swoje ofiary straszą strzykawką, która rzekomo jest zainfekowana wirusem HIV, nożem, a nawet bronią palną. Tak właśnie było w domu przy ul. Brackiej, gdzie 41-letni Ryszard K. sterroryzował pistoletem 40-letnią gospodynię.

W komisie i na bazarach

Skradzione telefony przeważnie trafiają do komisów lub na bazary.

Pod koniec września tego roku na giełdzie samochodowej przy ul. Dostawczej właściciel samochodu u jednego z handlarzy zauważył swój radioodtwarzacz, który skradziono mu poprzedniej nocy.

Powiadomił policję i funkcjonariusze zatrzymali 39-letniego sprzedawcę. W jego bagażu znaleziono kilkanaście radioodtwarzaczy i paneli oraz pięć telefonów komórkowych. Wszystkie były kradzione.

Na trefne aparaty komórkowe natrafiono również w komisie w centrum Łodzi. 27-letnia właścicielka będzie odpowiadać za paserstwo.

Kradzione komórki, którymi handluje się w komisach i na bazarach, często są nie do rozpoznania. Wcześniej bowiem trafiają do nielegalnych warsztatów, które specjalizują się w ich przeróbkach.

Fikcyjne umowy

Aparaty komórkowe są również wyłudzane przez oszustów od dealerów telefonii komórkowej. Złodzieje zgłaszają w Urzędzie Miasta fikcyjne zaginięcie dowodu osobistego i posługując się rzekomo utraconym zawierają z dealerem telefonii komórkowej umowę o świadczenie usług telekomunikacyjnych (w razie wpadki tłumaczą, że dowód osobisty został im skradziony i o niczym nie wiedzą). Gdy telefon uzyskuje aktywację, mogą dzwonić wszędzie. Firma dopiero po dwóch, a czasami nawet trzech miesiącach zauważa, że rachunki są bardzo wysokie i nie są opłacane. Wtedy blokuje połączenia i powiadamia policję.

Oszuści przy zawieraniu umów posługują się również kradzionymi dowodami tożsamości i sfałszowanymi zaświadczeniami o zatrudnieniu. Przeważnie kupują najtańsze modele telefonów. Sprzedają je osobom prowadzącym działalność gospodarczą lub przestępcom, np. złodziejom samochodów.

– Jeżeli utraciliśmy aparat, trzeba jak najszybciej zablokować jego numer u operatora sieci. Złodzieje potrafią bowiem w krótkim czasie wydzwonić nawet kilka tysięcy złotych – mówi policjant z sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Można również domagać się wciągnięcia aparatu na tzw. czarną listę. Lepiej jednak nie nosić telefonów w plecaku, za paskiem, zwłaszcza latem, kiedy jesteśmy lekko ubrani. Jeśli już musimy „komórkę” mieć pod ręką, powinna znajdować się w zapinanym futerale. Na ulicy podczas rozmowy aparat należy mocno trzymać w ręku. Trzeba również interesować się tym, co się dzieje dookoła.

Jeśli kupujemy telefon, na wszelki wypadek należy zanotować jego numery i cechy charakterystyczne. Może się to okazać konieczne, gdy aparat padnie łupem złodziei.

(em)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)