PolskaZłodziej czyha na nasz sen

Złodziej czyha na nasz sen

Okradają ludzi, kiedy tylko ci spokojnie zasną. Taka mroczna przygoda spotkała parę z Wałbrzycha.

Złodziej czyha na nasz sen
Źródło zdjęć: © POLSKA Gazeta Wrocławska

Pani Malwina z wałbrzyskiej dzielnicy Podzamcze do dziś nie śpi spokojnie. Boi się sama siedzieć w domu. Kilka dni temu, około 5 nad ranem, ktoś wszedł do jej mieszkania. Ona i jej mąż Piotr spali.

Długo pracujemy. Wieczorem jesteśmy bardzo zmęczeni i usnęliśmy szybko - mówi kobieta. Przebudziła się, kiedy jakiś mężczyzna poświecił jej w twarz latarką. Była sparaliżowana. Przez długą chwilę nie wiedziała, co się dzieje. Kiedy się zerwała, złodziej zdążył już zbiec po schodach. Zginęły portfele jej i męża z dokumentami i kartami do bankomatów.

Błyskawicznie je zablokowaliśmy. Około 8 rano okazało się, że to był dobry ruch. Ktoś wtedy próbował korzystać z kart - mówi zdenerwowana pani Malwina. Wałbrzyszanie mieli drzwi zamknięte na klucz. Mimo to złodziej włamał się do środka.

W tym roku to pierwsze takie zdarzenie w Wałbrzychu, które zostało zgłoszone policji. W ubiegłym było ich kilkanaście. Wrocławska policja prowadzi kilka podobnych spraw. Tam metodą na śpiocha kradzione są przede wszystkim samochody.

Złodzieje włamują się do mieszkania, kiedy właściciele śpią, kradną pozostawione gdzieś klucze i odjeżdżają samochodem - wyjaśnia Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji.

Kilku sprawców udało się zatrzymać. Ale właśnie dlatego, że łupem padały auta. Jednemu ze złodziei udowodniono jedenaście kradzieży. Cztery samochody policja odzyskała. Gorzej jest w przypadku mieszkań. Zdarza się bowiem, że ofiary zaraz po włamaniu zaczynają sprzątać mieszkanie. Nie ma więc mowy, by pozostały jakieś ślady.

To na pewno nie nagminne sprawy, ale trudne do rozwikłania. Ofiary nie są w stanie podać rysopisów - mówi kom. Anita Marzec, zastępca naczelnika sekcji dochodzeniowo-śledczej Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu. Policja prowadzi śledztwo w sprawie włamania do mieszkania dwójki wałbrzyszan. Wiadomo na razie, że zamek w drzwiach pokryty był jakąś substancją, która jest obecnie badana.

Zdarza się, że złodzieje działający metodą na śpiocha wpuszczają płyn usypiający przez dziurkę od klucza lub wiercą otwór w futrynie okna. Tak było w Złotoryi. Z willi, w której mieszka starsze małżeństwo, zniknęło sporo cennych rzeczy. Ludzie byli przerażeni.

Piotr Klimaszewski ze złotoryjskiej policji przyznaje, że wcześniej włamań na śpiocha w tym mieście nie było. To nowe zjawisko. Nie stwierdziliśmy też, by złodzieje używali gazu usypiającego - mówi Piotr Klimaszewski.

Ale ludzie są przekonani, że jakaś substancja musiała być wykorzystana. Śpię bardzo czujnie, słyszałabym kroki - mówi mieszkanka Złotoryi, która też padła ofiarą włamywaczy. Mam mgliste wspomnienie, że usłyszałam odgłos, jaki się wydobywa z pojemnika z dezodorantem. Może był to gaz - zastanawia się.

Policja zapewnia, że nie można mówić o pladze takich włamań. Nie możemy wpadać w panikę. Powinniśmy jednak przestrzegać kilku zasad, żeby utrudnić jakiekolwiek włamania - wyjaśnia Anita Marzec. Włamaniu do mieszkania może przeszkodzić m.in. pozostawienie w drzwiach przekręconego klucza. Wtedy trudno jest go wepchnąć od zewnątrz.

Sylwia Królikowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)