Zlikwidowany. Pułkownik GRU znaleziony martwy
Ukraińcy zadali bolesny cios strukturom rosyjskiej armii. Nie żyje Siergiej Poliakow pułkownik GRU, którego zlikwidowano w obwodzie donieckim. Człowiek Putina dowodził 14. elitarną brygadą Gwardii Separatystów, walczącej w Ukrainie od początku wojny. Dla Ukraińców to ogromny sukces, ponieważ oddział Poliakowa zaangażowany był w zbrodnie na ludności cywilnej. Rosjanie muszą teraz wybrać nowego dowódcę, a taki obrót spraw spowolni ich działania w tym regionie.
Pułkownik GRU Siergiej Poliakow został znaleziony martwy w obwodzie donieckim, gdzie dowodził 14. elitarną brygadą Gwardii Separatystów - przekazał ukraiński kanał 24.
Rosjanin dowodził swoim oddziałem od początku wybuchu wojny w Ukrainie. Przez ostatnie miesiące żołnierze z elitarnej jednostki toczyli ciężkie walki w obwodzie charkowskim. Tam nie odnosili większych sukcesów, dlatego padł rozkaz, by zajęli się operacjami pod Donieckiem.
W jakich okolicznościach Poliakow został zlikwidowany i gdzie dokładnie to nastąpiło, nie wiadomo. W ukraińskiej telewizji zaznaczono, że wysoki rangą wojskowy wykonywał wówczas misję bojową. Człowiek Putina miał zginąć 2 lutego, a wraz z nim zginął co najmniej jeden z jego żołnierzy, Iwan Marikow. Jego śmierć potwierdzono w rosyjskim portalu społecznościowym VKontakte.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poliakow był odpowiedzialny za zbrodnie na cywilach
Jak wskazuje kanał 24, ludzie Poliakowa mogli być odpowiedzialni za zbrodnie wojenne na cywilach w Izium i innych miejscowościach pod Kijowem. To właśnie w maju pod stolicą kraju Ukraińcy przeprowadzili zamach na życie bliskiego kolegi Poliakowa, podpułkownika Alberta Karimowa.
Tym samym Ukraińcy wyeliminowali kolejnego wysokiego rangą wojskowego Rosjan. Utrudni to dowodzenie rosyjskimi jednostkami, co może przełożyć się na lokalne sukcesy oddziałów Kijowa w regionie, kiedy to Rosjanie są zdezorganizowani.