Zjednoczona Lewica: wypowiedzią Kaczyńskiego o uchodźcach powinna się zająć prokuratura
Politycy lewicy uważają, że prokuratura powinna zająć się wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego ws. potencjalnego zagrożenia dla zdrowia publicznego w związku z pojawieniem się imigrantów. To może być realny problem, politycy muszą mówić o wszystkim - odpowiada PiS.
Złożenie zawiadomienia do prokuratury zapowiedział Janusz Palikot. - Jeśli prokuratura dzisiaj lub jutro nie rozpocznie z urzędu postępowania, to ja w trybie wyborczym zgłoszę zawiadomienie do sądu o popełnieniu przez Jarosława Kaczyńskiego przestępstwa polegającego na szerzeniu faszyzmu i rasizmu w naszym kraju - powiedział lider Twojego Ruchu na konferencji prasowej w Lublinie.
Chodzi o wypowiedź prezesa PiS, który w poniedziałek w Makowie Mazowieckim odniósł się do publikacji tygodnika "wSieci", który napisał, że rząd zgodził się, by do Polski trafiło 100 tys. islamskich imigrantów. Jak mówił Kaczyński, on nie wie, czy to jest prawda, ale wie "o jakich liczbach się mówi jeżeli chodzi o ilość tych, którzy się mają w Europie znaleźć w niedługim czasie, albo już się w Europie znaleźli". I w związku z tym - zaznaczył prezes PiS - są pytania do premier, szefowej MSW, ale również do minister zdrowia, "bo to są także kwestie związane z różnego rodzaju niebezpieczeństwami w tej sferze".
- Są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie: cholera na wyspach greckich, dyzenteria w Wiedniu, niektórzy mówią o jeszcze innych, jeszcze cięższych chorobach. No i są pewne przecież różnice związane z geografią - różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne. To nie oznacza, żeby kogoś dyskryminować, ale sprawdzić trzeba. Sprawdzić trzeba, dlatego minister zdrowia powinien wyjaśnić jak w tej chwili naprawdę to wygląda, bo z tego, co my wiemy, z tego, co wiedzą nasi działacze, to to wygląda bardzo niedobrze - mówił Kaczyński.
Palikot: to jest język rasistowski, język faszystowski
Zdaniem Palikota wypowiedź Kaczyńskiego była skandaliczna i "faszystowska", a prokuratura powinna podjąć w tej sprawie czynności z urzędu. Jak ocenił, Kaczyński "użył języka nazizmu do opisu sytuacji uchodźców". - Mówienie o innych ludziach, że są pasożytami i przynoszą pasożyty do naszego kraju, to jest język, którego by się ani Hess, ani Goebbels, ani Hitler nie powstydził. To jest język rasistowski, język faszystowski - powiedział Palikot.
W podobnym tonie wypowiadała się liderka współtworzonej przez Twój Ruch koalicji Zjednoczona Lewica - Barbara Nowacka. - Mam same złe skojarzenia dotyczące języka używanego w czasach przed drugą wojną światową. Ciężko nie mieć wrażenia, że polityk tak wytrawny jak Jarosław Kaczyński dokładnie wie, co mówi, i gra na niskich emocjach. Mam nadzieję, że się opamięta, bo to jest bardzo złe - powiedziała liderka Zjednoczonej Lewicy.
Dopytywana, czy prokuratura powinna zająć się sprawą z urzędu, Nowacka stwierdziła, że "jest to droga działania". - Uważam przede wszystkim, że Jarosław Kaczyński jako odpowiedzialny polityk i prezes największej w sondażach partii powinien brać dużą odpowiedzialność za słowa i za to, jakie społeczeństwo buduje i jak nastawia ludzi do siebie - zaznaczyła.
Do sprawy odniósł się też szef klubu PO Rafał Grupiński. Podkreślił, że polityk musi przy każdej swojej wypowiedzi brać pod uwagę odpowiedzialność za słowo. - Politycy mają sporą siłę rażenia, jeśli chodzi o oddziaływanie na opinię publiczną, i Jarosław Kaczyński słowami o grożących nam epidemiach, o pasożytach, które mogą przywieźć przybysze do Polski, choćby uchodźcy z Syrii, postępuje w sposób nieodpowiedzialny - powiedział polityk PO.
Według niego prezes PiS podnosi "temperaturę niechęci do obcych, przypomina najgorsze czasy". - Wolałbym, żeby Jarosław Kaczyński tej pięknej polskiej tradycji (Solidarności) nie brukał tego rodzaju opowieściami o pasożytach, które ewentualni przybysze będą przywozić do Polski - powiedział szef klubu PO.
Szef PiS zabiera głos
Sam Kaczyński zabrał głos w związku z - jak mówił - sposobem, w jaki jego wypowiedź jest prezentowana. Zaznaczył, że w Makowie Mazowieckim mówił o kwestiach epidemiologicznych związanych z napływem imigrantów i odesłał do opublikowanego niedawno rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie chorób zakaźnych, których rozpoznanie lub podejrzenie wystąpienia może stanowić podstawę odmowy wjazdu cudzoziemca na terytorium Polski.
- To jest rozporządzenie wykonawcze do ustawy o cudzoziemcach i tam zagrożenie tymi chorobami, o których mówiłem, jest podstawą do odmowy wpuszczenia, czy zapewnienia stałego pobytu w kraju - powiedział prezes PiS. - A więc jeżeli mamy tutaj nazizm, to to jest nazizm tego rządu, to jest nazizm tego ministra, to jest nazizm tej pani premier. Oczywiście ja to mówię żartem - powiedział Kaczyński w Brzezinach.
Chodzi o to - podkreślił - "żeby w kampanii wyborczej nie przekraczać pewnych granic absurdu". - Bo to są po prostu granice absurdu. Ja mówiłem o realnej sprawie, która dotyczy interesu Polaków. Rząd polski ma przede wszystkim chronić interes własnego społeczeństwa, własnego narodu, przed poważnymi niebezpieczeństwami. Te niebezpieczeństwa są trudne do określenia, ale być może są poważne i dlatego trzeba to brać pod uwagę - powiedział Kaczyński.
Dodał, że "odpowiedni ośrodek, który ma się tym zajmować w Białej Podlaskiej, jest w tej chwili nieprzygotowany". - To wiemy i ta sprawa musi być stawiana, a z nazizmem nie ma to absolutnie nic wspólnego. Nie wolno używać w kampanii wyborczej, w ogóle w życiu publicznym, tego rodzaju argumentów, to jest ta właśnie niszcząca Polskę wojna, którą my skończymy - powiedział prezes PiS.
Do rozporządzenia ministra zdrowia odniósł się też szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jak zaznaczył, zostało ono wydane przez ministra Mariana Zembalę 30 września. - Jest to rozporządzenie wydane na podstawie ustawy o cudzoziemcach. Stanowi o konieczności odsyłania uchodźców, emigrantów, którzy są podejrzewani o to, że są zakażeni chorobami zakaźnymi. Jest tu cały katalog tych chorób: błonica, cholera, dur brzuszny - podkreślił. W związku z tym - dodał - chciałby "zapytać, jakie były powody wydania tego rozporządzenia przez ministra zdrowia i jaki jest stan przygotowania służb państwowych do zrealizowania decyzji podjętej przez rząd koalicji PO-PSL o przyjęciu uchodźców?". - Jaki jest stan bezpieczeństwa państwa polskiego? - pytał Błaszczak.
"Musimy mówić o wszystkim"
Z kolei szef sztabu PiS Stanisław Karczewski, komentując poniedziałkową wypowiedź Kaczyńskiego, powiedział, że "musimy mówić o wszystkim". - Nie możemy żadnych spraw, kwestii ukrywać, a to, o czym mówił pan prezes, jest ważne, może być realnym problemem i bardzo słusznie, że ten problem został poruszony. Ten temat może dotykać każdego obywatela w Polsce - zaznaczył. Powiedział, że po ośmiu latach rządów PO służby sanitarne w Polsce nie funkcjonują dobrze. - Wszyscy doskonale wiemy, że spór w koalicji, kto ma zarządzać, kto ma być za to odpowiedzialny, doprowadził do tego, że te służby niedofinansowane nie funkcjonują na najwyższym, najlepszym poziomie - zaznaczył.
Pytany o doniesienie zapowiedziane przez Palikota, Karczewski odparł: - Kolejny absurd, który pojawia się w kampanii wyborczej, ale znamy pana Palikota, który wielokrotnie dał się poznać jako osoba nieodpowiedzialna.
Podczas poniedziałkowego wystąpienia w Makowie Mazowieckim Kaczyński powiedział też, że nie chciałby żeby informacje "przekazane przez tygodnik 'wSieci' były prawdziwe". - Ale chciałbym to usłyszeć od pani premier, chciałbym to usłyszeć od pani minister, od pana ministra, że to wszystko jest nieprawda i że rzeczywiście jesteśmy bezpieczni. Mam prawo o to pytać, bo jestem szefem największej dziś - tak wskazują wszystkie sondaże - partii w Polsce, w związku z tym reprezentuję miliony Polaków i w imieniu milionów Polaków mam prawo o to zapytać - dodał.