ŚwiatZjazd dla prezesów? Polakami nikt się nie interesuje

Zjazd dla prezesów? Polakami nikt się nie interesuje

Bez zbytecznego rozgłosu rozpoczyna się w Warszawie i Pułtusku IV Zjazd Polonii Świata. Polonia, która o tym jakże doniosłym wydarzeniu najprawdopodobniej nie ma zielonego pojęcia, będzie tam licznie reprezentowana przez swych zacnych przedstawicieli. O których też nie ma pojęcia.

Zjazd dla prezesów? Polakami nikt się nie interesuje
Źródło zdjęć: © PAP | Jan Bogacz

23.08.2012 | aktual.: 23.08.2012 10:15

Z całego świata zjedzie 250 prezesów i działaczy niezliczonych organizacji, które podlegają organizacjom o zasięgu krajowym, następnie kontynentalnym, aż po Radę Polonii Świata. Biorąc pod uwagę domniemaną obecność jednego Polaka na Księżycu, warto by rozważyć powołanie również Rady Polonii Wszechświata.

Ponieważ próżno szukać informacji o Zjeździe na stronach Ministerstwa Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych, które jest organizatorem wydarzenia, ani Stowarzyszenia Wspólnota Polska, proponowany program obrad można znaleźć dopiero na stronie Polonii australijskiej. Wynika z niego, że uczestnicy Zjazdu pochylą się nad problemami duszpasterstwa, edukacji, nowej emigracji, młodego pokolenia i relacji między Polonią i Polską. Tematyka wdzięczna i bezpieczna.

Polonia według Michalkiewicza

Tymczasem po internecie krąży tekst Stanisława Michalkiewicza, opublikowany w "Najwyższym Czasie" oraz na portalu bibula.com, pt. "Przed IV Zjazdem Polonii Świata". Znany z kontrowersyjnych opinii publicysta, snuje swoje teorie na temat wpływów dawnej agentury w środowiskach polonijnych i jej roli w osłabianiu znaczenia polskiej diaspory na obczyźnie. Wspomina też o przechwytywaniu majątku emigracji przez wraże siły.

Bez względu na stosunek do tego rodzaju dywagacji, dałoby się je całkiem nielicho obudować faktami chociażby z życia brytyjskiej Polonii. Wystarczy wspomnieć niedawną aferę ze sprzedażą Ogniska Polskiego w Londynie, gdy ówczesnemu prezesowi publicznie postawiono zarzut agenturalnej działalności na rzecz służb specjalnych PRL. Zainteresowany zdecydowanie zaprzeczył, ale do sądu raczej się nie wybiera.

Po Londynie krążą od lat nazwiska, co najmniej kilku osób do dziś "znanych i lubianych", którym przypisuje się przelotne albo bardziej namiętne romanse z PRL-owską bezpieką. Trudno też nie zauważyć, że majątek dyskretnie znika, a pozycja licznej przecież polskiej mniejszości jest zadziwiająco słabiutka.

Franku, licz na siebie

W przeświadczeniu niemałej części emigrantów, ich losem nie interesuje się ani polski rząd, ani kanapowe organizacje zajęte same sobą i między sobą na śmierć skłócone. O tym jednak na Zjeździe z pewnością nikt się zająknie. Będzie za to, jak zwykle przy takich okazjach, mowa o potrzebie zwiększenia środków finansowych dla polonijnych organizacji z budżetu polskiego państwa, szczególnie dla tych w krajach najuboższych. Takich jak... Wielka Brytania.

Setki tysięcy Polaków na obczyźnie żyją zupełnie innymi sprawami i borykają się z całkiem innymi problemami niż życzyliby sobie urzędnicy MSZ, albo niezmiennie ci sami, bardzo zasłużeni prezesi, bardzo zasłużonych zjednoczeń, rad, unii, porozumień, stowarzyszeń i wszelakich związków z odmienianą przez wszystkie przypadki Polską w tytule. Zresztą oni zajmują się zwykle całą społecznością, a nie jakimś przypadkowym Jankiem, Frankiem, czy Marysią. Tak po prostu łatwiej.

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)