Ziobro: Włochy właściwym krajem do sądzenia sprawców gwałtu w Rimini
Minister sprawiedliwości jednym zdaniem zamknął temat spekulacji, czy polskie władze będą występowały do Włoch o ekstradycję sprawców napadu na Polaków w Rimini. - Włochy są właściwym krajem do sądzenia tych gwałcicieli, bo włoskie przepisy oraz praktyka sądów są surowsze dla sprawców tego czynu niż polskie - powiedział Zbigniew Ziobro. O możliwości ekstradycji wspominali politycy Kukiz'15 i zastępca ministra Patryk Jaki.
Ziobro wyjaśnił w wywiadzie dla PAP, że z prawnego punktu widzenia nie wchodzi w grę wniosek o ekstradycję. Teoretycznie wchodziłby w grę Europejski Nakaz Aresztowania, jednak - po przeanalizowaniu stanu prawnego we Włoszech - minister uważa, że w sytuacji, kiedy Włosi ujęli sprawców i prowadzą postępowanie, szans na wydanie ich Polsce praktycznie teraz nie ma. Ewentualnie może się taka możliwość pojawić w przyszłości.
W ten sposób prokurator generalny uciął spekulacje polityków: o konieczności ekstradycji gwałcicieli mówili posłowie Kukiz’15. Negocjacje w tej sprawie zapowiadał kilka dni temu wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, podkreślając, że przepisy to umożliwiają, ale "wiele zależy od strony włoskiej”.
Wiceminister – zapytany w środę w Polsat News o jego reakcję na słowa swojego szefa Zbigniewa Ziobry – tłumaczył, że najważniejsze, żeby "sprawców spotkała surowa kara” i że od początku mówił, że ws. ewentualnej ekstradycji "wiele będzie zależało od Włoch".
Zobacz też: Rimini - miasto grzechu
"Włoscy sędziowie surowsi"
- Najważniejsze jest to, że jak wynika z analizy porównawczej stanu prawnego we Włoszech i w Polsce, zarówno kodeksowe zagrożenia, jak również praktyka sądów włoskich są znacznie surowsze dla sprawców tego przestępstwa, niż w Polsce. Sądzenie ich w naszym kraju byłoby więc dobrym rozwiązaniem dla bandytów, a nie dla ich ofiar - powiedział Ziobro.
Prokurator generalny poinformował, że dolna granica kary we Włoszech za gwałt zbiorowy z użyciem przemocy wynosi 6 lat, a w Polsce 3 lata. Przy kwalifikacji rozboju, którą przyjęła w tej sprawie włoska prokuratura, górna granica wynosi tam 20 lat, a w Polsce - 15 lat. - Byłoby paradoksem, gdybyśmy - dążąc do ściągnięcia tych przestępców - chcieli skazać ich na miłosierne i łagodne wobec gwałcicieli polskie sądy. Byłby to dla nich prezent, zważywszy że nasze sądy należą do najłagodniejszych dla sprawców gwałtów na całym kontynencie europejskim - dodał.
Ziobro - podobnie jak Jaki - ocenił, że współpraca polsko-włoska w sferze prokuratury jest wzorcowa. - Jesteśmy w kontakcie z prokuratorami w Rimini i w Bolonii; mamy dostęp do wszystkich materiałów; sami też udzielamy wsparcia kolegom z Włoch - dodał.
"Te tematy nie leżą w gestii ministerstwa, tylko prokuratury"
Pytany o słowa wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego o potrzebie negocjacji ws. ekstradycji sprawców, Ziobro podkreślił, że ceni Jakiego jako "bardzo pracowitego wiceministra sprawiedliwości, odnoszącego sukcesy w tym, co robi, oraz rozumie jego wrażliwość na to straszne przestępstwo", ale - jak zauważył - "te tematy nie leżą w gestii MS, tylko prokuratury, która podlega wyłącznie ministrowi sprawiedliwości a nie wiceministrom".
- Swoim wiceministrom pozostawiam dużą swobodę wypowiedzi, jednak w tej sprawie poprosiłem pana ministra Jakiego, by wszelkie kolejne swoje wypowiedzi ze mną konsultował - powiedział Ziobro. Jaki, zwolennik kary śmierci, zasłynął też ostrym wpisem o torturach, który był reakcją na informację o napadzie na Polaków. W rozmowie z WP tłumaczył, że "nie jest za przywróceniem tortur", a jego "rozważania były teoretyczne”.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Pod koniec sierpnia imigranci z Afryki zgwałcili w Rimini Polkę i ciężko pobili jej partnera. W ostatni weekend włoska policja zatrzymała dwóch braci-obywateli Maroka w wieku 15 i 17 lat oraz 16-letniego obywatela Nigerii, a także 20-letniego obywatela Konga. Dwaj Marokańczycy sami zgłosili się na policję.
"Niemiecka hatakumba”
Szef komisji weryfikacyjnej zaliczył drobną wpadkę, pisząc na Facebooku o "niemieckiej hatakumbie” w kontekście reparacji wojennych. Błąd szybko wytknął mu Stanisław Tyszka z Kukiz'15.
- Literówka w jednym słowie i człowiek jest hejtowany cały dzień. To nie najlepiej świadczy o polskich mediach – mówił w Polsat News, komentując swoje przejęzyczenie.
Jaki uważa, że jest atakowany przez "złośliwe" media, ponieważ "walczy z układem” i nie jest "politykiem koniunkturalnym". – Po 16 godzinach pracy bywam zmęczony i zdarza mi się powiedzieć "hakuna matata”. Tak też panią pozdrawiam – zażartował na koniec Patryk Jaki, zwracając się do prowadzącej program.
Źródło: PAP,Polsat News