Ziobro proponuje 25 lat za gwałt. "Największa recydywa jest przy wysokich wyrokach"
"Dlaczego zgwałcenie kobiety, która jest w ciąży ma być mniej okrutne, niż kobiety, która w ciąży nie jest?" Komentarze planu zaostrzenia kar za gwałty punktują bezsensowność pomysłu Ziobry.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział zaostrzenie kar za gwałt i podwyższenia ich dolnych. - Wiedzieliśmy, że nasze sądy są łagodne, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy do jakiego stopnia - powiedział wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Marcin Warchoł. To on jest autorem projektu nowelizacji, opartym na analizie polskiego orzecznictwa i porównaniach z innymi systemami prawnymi.
25 lat więzienia ma grozić za gwałt na dziecku lub szczególnie okrutny. Nową kategorią przestępstw są gwałty popełnione na ciężarnych. Grozić za nie będzie kara pozbawienia wolności od 5 do 15 lat.
- Dlaczego zgwałcenie kobiety, która jest w ciąży ma być mniej okrutne, niż kobiety, która w ciąży nie jest? - dziwi się profesor Monika Płatek. - Jeżeli przyjrzymy się wyrokom, które zapadają, skandalem jest to, że w Polsce mamy tak dużą liczbę wyroków w zawieszeniu - dodaje profesor i wyjaśnia, skąd się bierze to zawieszenie.
- Pierwszą przyczyną jest to, że sprawy ciągną się w nieskończoność i w tej kwestii, pan minister odpowiedzialny za prokuraturę, nie robi nic, żeby to zmienić. A jeżeli przyjrzymy się, dlaczego tak się ciągną, to również zobaczymy, że powodem tego jest to, że te wszystkie sprawy prowadzone są w kierunku, który ma udowodnić, że za zgwałcenie odpowiada sama osoba zgwałcona. Bo była źle ubrana, pijana, albo szła ciemną ulicą. To co robi pan minister w żaden sposób nie prowadzi do przeciwdziałania zgwałceniom - podsumowała prof. Płatek.
Zdjęcie z miejsca gwałtu na Polce. Rimini we Włoszech.
Podobnego zdania jest Renata Durda, kierowniczka Niebieskiej Linii Instytutu Psychologii Zdrowia, choć jednocześnie zwróciła uwagę na jeszcze jeden, bardzo ważny czynnik. - Podwyższanie kar w polskim wymiarze sprawiedliwości często się nie sprawdza, bo ich górny pułap orzekany jest niezwykle rzadko. 90% wyroków zapada w dolnych widełkach i w większości są to wyroki w zawieszeniu, czyli sprawca przestępstwa de facto zostaje na wolności - mówi Durda. - Wystarczyłoby stosować obowiązujące prawo, orzekać wyższe kary w ramach widełek przewidzianych przez kodeks karny, a przede wszystkim ścigać te przestępstwa konsekwentnie, czyli zmniejszyć odsetek umorzeń i wyroków w zawieszeniu. Z drugiej jednak strony, zależy nam na podniesieniu znaczenia przestępstwa gwałtu w oczach społeczeństwa, a zdarza się, że zwiększenie górnego pułapu kary daje sygnał opinii publicznej, że dane przestępstwo jest bardzo poważnie traktowane przez państwo i wymiar sprawiedliwości - dodała kierowniczka Niebieskiej Linii.
Najważniejsze jest jednak pamiętanie, jaki cel ma kara. Kodeks karny mówi o tym, żeby z jednej strony sprawcę ukarać, ale po to, żeby przeciwdziałać przestępstwom. Nie chodzi zatem o zemstę, tylko o to, żeby osoba, która złamała prawo, nie zrobiła tego ponownie w przyszłości. Renata Durda zauważa, że wysokie kary pozbawienia wolności tracą swój resocjalizacyjny charakter. - Człowiek wychodząc z zakładu karnego po 20 czy 25 latach zazwyczaj nie ma szans na pełny powrót do życia w społeczeństwie, a zwykle jest też tak zdemoralizowany pobytem w zakładzie karnym, że jego życie na wolności jest bardzo krótkie - skomentowała Durda i przypomniała, że największy odsetek recydywistów jest właśnie w grupie skazanych na najwyższe wyroki.
Głos w sprawie zabrała także Barbara Nowacka, liderka ruchu Inicjatywa Polska. - Minister Ziobro chce pokazać, że jest twardym szeryfem, tylko że jest to wyłącznie mocne hasło, bo jego propozycje w żaden sposób nie gwarantują Polkom, że rzadziej będą stawać się ofiarami gwałtów, a mężczyźni nie będą gwałcić - powiedziała Nowacka. - Same wysokie kary nie są metodą na poprawę bezpieczeństwa kobiet w Polsce. Receptą na to jest edukacja seksualna i wychowywanie mężczyzn tak, żeby nie gwałcili - podsumowała Nowacka.