Polska"Ziobro powinien stanąć przed Trybunałem Stanu"

"Ziobro powinien stanąć przed Trybunałem Stanu"

- Ziobro powinien stanąć przed Trybunałem Stanu - mówi Radiu ZET i TVN24
Sebastaian Karpinuk, członek komisji ds. nacisków. Chodzi o to, że były zastępca Zioby i jego najbliższy współpracownik Jerzy Engelking nie miał dowodów nawet na proces poszlakowy, a mimo to wskazał Kaczmarka jako źródło przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

04.01.2009 | aktual.: 05.01.2009 02:32

Dziennikarze Radia Zet i TVN24 dotarli do zeznań złożonych w rzeszowskiej prokuraturze przez prokuratorów prowadzących sprawę przecieku. Opisują oni, co działo się przed sławną konferencją prasową, na której zobaczyliśmy, jak Janusz Kaczmarek odwiedza Ryszarda Krauze na 40. piętrze hotelu Marriot.

- Jeżeli potwierdzą się te informacje to zbierają się czarne chmury nad byłym ministrem Ziobro. Jeśli urzędujący minister sprawiedliwości doprowadzał do rujnowania postępowania prokuratorskiego tylko ze względu na cele polityczne to należałoby się zastanowić, czy nie powinien tu się włączyć trybunał stanu. Ta sprawa nadaje się na posiedzenie komisji śledczej do sprawy nacisków, ale należałoby się zastanowić, czy nie jest to odpowiedzialność byłego ministra przed Trybunałem Stanu - mówi Sebastian Karpiniuk.

- Ta konferencja była potrzebna. Materiał został pokazany wcześniej podejrzanym i ich obrońcom, a tym samym nie stanowiło to zagrożenia dla biegu śledztwa. Interes publiczny zdecydowanie przemawiał za pokazaniem tego materiału - mówi były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Prokuratorzy zeznają, że przebieg konferencji prasowej ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego wprawił ich w zdumienie. Dwa dni wcześniej ze śledztwa dotyczącego przecieku wyłączono materiały dotyczące kłamstwa Janusza Kaczmarka, który zaprzeczał temu, jakoby miał sie spotkać z Ryszardem Krauze.

- Dla mnie wyłączenie materiałów było zakończeniem wątku udziału pana Kaczmarka w sprawie przeciekowej - zeznała szefowa specgrupy śledczych badających przeciek Beata Marczak. - Uznaliśmy, że materiał dowodowy nie uprawdopodabnia zarzutu ujawnienia tajemnicy państwowej, bowiem poza domniemanym źródłem przecieku, jakim był Pan Kaczmarek, żródłem mogła być jakaś inna osoba. Prokurator Barski (ówczesny prokurator krajowy) mówił, że jego zdaniem brak jest dostatecznego materiału, nie było go nawet na proces poszlakowy, a nie znamy dokładnego przebiegu spotkania w hotelu i istnieją inne ewentulane źródła przecieku - mówiła w rzeszowskiej prokuraturze Marczak.

Prokurator zeznała, że tę wątpliwość przekazała na specjalnych spotkaniu kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości 29 sierpnia 2007 roku, gdzie okazano jej materiał na konferencję prasową. Marczak twierdzi, że zwóciła uwagę też na to, że Engelking nie powinien prowadzić konferencji, bo jest świadkiem w sprawie. Prokurator miała też zaprotestować przeciwko pomysłowi, aby w konferencji brali udział szefowie CBA, bo sprawa dotyczyła przecieku z akcji ich służby.

Pozostali prokuratorzy potwierdzają wersję prokurator Marczak i dodają, że nikt nie pytał ich o zgodę na ujawnienie materiału dowodowego. Czy nie doszło do złamania prawa to bada teraz Prokuratura w Rzeszowie. Ówczesna szefowa warszawskiej prokuratury Elżbita Janicka miała podpisać zgodę na ujawnienie materiałów kilka tygodni po konferencji prasowej. Według informacji nieoficjalnych postępowanie Rzeszowskiej Prokuratury może się zakonczyć postawieniem zarzutów. Pytanie tylko komu?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)