Ziobro oskarżył kolegów i prowadził prywatne śledztwo. "Stępienie racjonalnego myślenia"
Studenckie śledztwo sprzed lat to jedyne - jak pisze Renata Grochal w swojej książce "Zbigniew Ziobro. Prawdziwe oblicze" - śledztwo, jakie Zbigniew Ziobro samodzielnie w życiu przeprowadził. Oskarżał swoich dwóch kolegów, że go szantażowali i wysyłali anonimy. Sędzia Andrzej Zachuta, zaangażowany w sprawę, bardzo krytycznie odnosił się do obecnego ministra sprawiedliwości. W jego ocenie Ziobro wykazywał "stępienie racjonalnego myślenia".
28.09.2022 | aktual.: 28.09.2022 16:58
Donos na kolegów
Sytuacja miała miejsce w grudniu 1993 roku. To wtedy Zbigniew Ziobro, student czwartego roku Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, zgłasza się na policję, by złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Jak informuje Ziobro, powód to telefoniczne i listowne "pogróżki grożące śmiercią". "Gdy nie dostarczę pieniędzy w kwocie 8 milionów złotych (po denominacji 800 zł), następnie 100 milionów, a ostatnio 30 milionów" - wylicza. Ziobro od razu wskazuje domniemanych sprawców – mają to być jego koledzy, studenci Akademii Rolniczej Jarosław G. i Marek K.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarek, którego wskazał Ziobro, to jego kolega od lat. "Są jak ogień i woda. Jarek -przystojny, towarzyski, przebojowy. Zbyszek - nieśmiały i wycofany. Nie ma znajomych, nie umawia się z dziewczynami" - opisuje Grochal w swojej książce. I przywołuje jedną z imprez, na której koledzy - Jarosław i Marek - byli zajęci swoimi dziewczynami, podczas gdy Ziobro siedział sam w salonie. Umawiali potem Ziobrę z dziewczynami, ale bez skutku. Żartowali później, że "może woli chłopców" i w końcu odpuszczają swatanie, a ich relacje zaczynają się psuć.
Tak kolegę opisuje Marek, wskazany przez Ziobrę na policji: "To był zakompleksiony chłopak, który na podwórku mógł grać w piłkę z chłopakami tylko wtedy, gdy brakowało bramkarza. Śmialiśmy się nawet później z kolegami, że największą mameją na prawie był Zbyszek, aż zdetronizował go Andrzej Duda".
Prywatne śledztwo Ziobry i prowokacje
Jeszcze na policji w grudniu 1993 roku Ziobro wyjawia, że "zanim zgłosił się na policję, prawie rok prowadził prywatne śledztwo przeciwko swoim kolegom". "Jakby nigdy nic ciągle utrzymywał z nimi kontakt, prowokował ich nawet do popełniania przestępstw, żeby tylko znaleźć dowody potwierdzające, że to właśnie oni stali za szantażem" - czytamy w książce "Zbigniew Ziobro. Prawdziwe oblicze".
Jakie to były prowokacje? Chciał m.in. namówić kolegę do sprzedaży mu marihuany. Albo któregoś dnia chwali im się zainwestowaniem w akcje Banku Śląskiego i zarobieniem dużych pieniędzy. Robi to tylko po to, by mieć dowód, że koledzy szantażowali go dlatego, że wiedzieli, jak duże środki zgromadził.
W styczniu 1994 roku policja zatrzymuje Jarosława i Marka. Po sprawdzeniu ich pisma przez grafologa i porównaniu go z pismem anonimów, Jarosław zostaje zwolniony, a Marek zatrzymany. W czerwcu 1994 roku staje przed sądem. Ziobro zostaje oskarżycielem posiłkowym. Opowiada przed sądem o swoim prywatnym śledztwie.
Po trzech miesiącach procesu Marek K. zostaje skazany na rok pozbawiania wolności w zawieszeniu na trzy lata, opierając się na opinii grafologa. "Jego obrońca wystąpił o powołanie innego grafologa. Opinii Felusia zarzucił, że jest niepełna, a podejrzany pisał pod dyktando policji, powtarzając nawet błędy ortograficzne. Tymczasem pismo do badania powinno być spontaniczne. Sędzia odrzuca ten wniosek" - czytamy w książce Renaty Grochal.
"Stępienie racjonalnego myślenia pokrzywdzonego"
Po wyroku do sądu przychodzi anonim, w którym autor pisze, że "Ziobro i grafolodzy są w błędzie, utrzymując, że anonimy pisał znajomy Ziobry". "Wszystkie listy są pisane przeze mnie" – pisze autor, prosząc o zwolnienie od zarzutów niewinnego człowieka. Obrońca Kasprzyka składa wniosek o rewizję wyroku. Sąd się do tego wniosku przychyla.
Sędzia Andrzej Zachuta uniewinnia Marka Kasprzyka. W uzasadnieniu sporo miejsca poświęca Zbigniewowi Ziobrze. "W postępowaniu pokrzywdzonego zauważa się eskalację stanowiska prezentującego nienawistny stosunek do oskarżonego do tego stopnia, że w ostatniej fazie procesu w obręb podejrzeń adresowanych do oskarżonego Zbigniew Ziobro włącza elementy polityki i światopoglądu, a nawet przestępcze. Podejrzewa oskarżonego o usiłowanie włamania do mieszkania, co wskazuje na zupełne stępienie racjonalnego myślenia pokrzywdzonego" – pisze sędzia Zachuta, cytowany przez Renatę Grochal.
Marek Kasprzyk, zapytany przez autorkę, czy spodziewał się, że Ziobro tak daleko zajdzie, odpowiada z przekonaniem, że oczywiście nie. "Ale coś w tym jest, że związał swoją karierę z Kaczyńskimi. Niespełnieni, zakompleksieni nieudacznicy się przyciągają, to nie jest przypadek. Takich przykładów jest mnóstwo w historii" - komentuje ówczesny kolega Ziobry.
Cytowane fragmenty pochodzą z książki Renaty Grochal - "Zbigniew Ziobro. Prawdziwe oblicze".
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski