Ziobro: nie naciskałem na prokuratorów
Były minister sprawiedliwości Zbigniew
Ziobro (PiS) zaprzecza, by naciskał na zespół prokuratorski
badający mafię paliwową, by ten zajmował się politykami związanymi
z lewicą. Ujawnioną przez media sprawą domniemanych nacisków może
się zająć się sejmowa komisja śledcza.
29.11.2008 | aktual.: 30.11.2008 18:00
Jak podały w sobotę TVN24 i Radio ZET były szef specjalnego zespołu do spraw mafii paliwowej, prokurator Marek Wełna zeznał w płockiej prokuraturze, że był pod stałym nadzorem Ziobry, Janusza Kaczmarka i Bogdana Święczkowskiego, a ich zainteresowanie koncentrowało się wątkach, w których pojawiały się nazwiska polityków lewicy - Jacka Piechoty i Małgorzaty Ostrowskiej, a także nazwisko Sławomira Millera - przyrodniego brata byłego premiera Leszka Millera. Wełna - według doniesień mediów - opisuje zdarzenie z 28 lutego 2006 roku, kiedy to Święczkowski naciskał na niego, by postawił zarzuty Jackowi Piechocie oraz Sławomirowi Millerowi.
Ziobro zaprzeczył jakoby miały miejsce naciski na Wełnę w sprawie postawienia zarzutów Jackowi Piechocie i Sławomirowi Millerowi. Przyznał jednak, że oczekiwał od Wełny, by przyspieszył pracę nad śledztwem dotyczącym mafii paliwowej.
Były minister sprawiedliwości podkreślił, że chciał, aby Wełna albo jeśli były do tego podstawy, kierował sprawy do sądu, albo jeśli takich podstaw nie było, umarzał je. Ziobro zaznaczył, że działał w interesie publicznym, bo osoby wokół których toczyły się postępowania prokuratorskie też chciały jak najszybciej oczyścić się z zarzutów.
Ziobro jest zdania, że to, iż sprawa ta pojawiła się w mediach w dniu, gdy rozpoczął się proces kardiochirurga Mirosława G., nie jest przypadkiem. Polityk zwraca uwagę, że Wełna złożył swoje zeznania ok 10 miesięcy temu. Według byłego ministra to, że "wyciekły" one akurat teraz, świadczy o tym, że obecne kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości chce odwrócić uwagę od jego sukcesów związanych z zarzutami dla doktora G.
W sobotę odbyła się pierwsza rozprawa w procesie dr. Mirosława G. i 20 innych osób. Lekarza oskarżono o przyjmowanie łapówek, a jego pacjentów lub członków rodzin - o ich wręczanie.
W ocenie Ziobry zeznania Wełny nie są niczym sensacyjnym, bo prokurator ten już wcześniej w wywiadach prasowych mówił o tym, o czym doniosły w sobotę media.
Członek sejmowej komisji śledczej ds. nacisków Sebastian Karpiniuk (PO) nie wykluczył, że posłowie zajmą się ujawnionym w sobotę wątkiem. Jak zaznaczył, pytania w tej sprawie mogą paść już podczas najbliższego przesłuchania Ziobry i tajnym przesłuchaniu byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
- Zarówno Ziobro, jak i Kaczmarek zeznają w sprawie wywierania nielegalnych nacisków. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zadać im takie pytanie - podkreślił. - Badamy czy istniał mechanizm wywierania nacisków w kilku sprawach, a nie tylko w sprawie zatrzymania Tomasza Lipca czy afery gruntowej - dodał.
Przyznał, że komisja posiada - na jego wniosek - akta sprawy prowadzonej przez płocką prokuraturę. - W aktach różnych spraw, które znajdują się w posiadaniu komisji śledczej jest co najmniej kilka przykładów wywierania nielegalnych nacisków. Nie tylko ten - ocenił.
Komentując doniesienia medialne o zeznaniach Wełny były polityk SLD Jacek Piechota powiedział w sobotę PAP, że "układa się to w logiczną całość". Przypomniał, że w 2006 r. był poważnym kontrkandydatem w wyborach prezydenckich w Szczecinie Teresy Lubińskiej (PiS).
Jak dodał, w tym czasie na konwencji wyborczej PiS w tym mieście Zbigniew Ziobro "dawał do zrozumienia, że w Szczecinie są politycy związani z mafią paliwową". - Była to gra polityczna, polegająca na zdyskredytowaniu mojej osoby - podkreślił Piechota.
Jak powiedział, wielokrotnie próbowano połączyć go z mafią paliwową, choć nigdy nie został w tej sprawie przesłuchany. To dowodzi tego, jak ta gra była prowadzona - zaznaczył.
Dodał, że dziś, kiedy jest już poza polityką, obserwuje te wydarzenia "z oddalenia". - To nauczka, by nikt nigdy więcej nie wracał do takich metod uprawiania polityki. Chciałbym, by te metody zostały wyjaśnione, by była to przestroga dla wszystkich następnych polityków. Każdego łatwo pomówić, znacznie trudniej jest się potem oczyścić - powiedział.