Ziobro: Mącior nie był tajnym współpracownikiem
Profesor Władysław Mącior nie był tajnym
współpracownikiem, ani kandydatem na tajnego współpracownika -
poinformował minister
sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Z dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej
wynika, że Służba Bezpieczeństwa (SB) nie odważyła się podjąć
próby werbunku prof. Władysława Mąciora - poinformował Ziobro.
Profesor swoim życiem nie zasłużył sobie na takie zarzuty, był osobą szykanowaną. Zawsze podziwiałem go za niezwykłą etykę, uczciwość. Zawsze dawał wyraz temu w spotkaniach, w rozmowach ze mną, w decyzjach, jakie podejmował - podkreślił minister.
Dodał, że sposób zaatakowania prof. Mąciora jest "godny potępienia".
Ziobro odniósł się do zarzutów "Newsweeka". Tygodnik zarzuca prof. Mąciorowi, wiceszefowi Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości, że na początku lat 80. przekazywał cenne informacje SB. Jako świadków rzekomej współpracy profesora z SB "Newsweek" wymienił profesorów UJ Zbigniewa Ćwiąkalskiego i Andrzeja Zolla. Zarzuty tygodnika Ziobro określił jako "nikczemne".
Profesor został brutalnie zaatakowany z mojego powodu - powiedział Ziobro. Dodał, że Mącior jest wybitnym specjalistą prawa karnego.
Marek Wygoda z IPN powiedział, że nie ma żadnych dokumentów w Instytucie Pamięci Narodowej świadczących o tym, że prof. Władysław Mącior był traktowany jako osobowe źródło informacji.
Według Wygody, o tym, że Mącior nie był traktowany jako kandydat na tajnego współpracownika świadczy fakt, że rozmawiający z nim pracownik służb bezpieczeństwa nie utajnił jego dokumentów.
Wygoda zauważył, że spotkania Maciora z funkcjonariuszem SB nie miały charakteru tajnego i odbywały się w miejscu publicznym.