PolskaZiemia się trzęsie, czy grozi nam kataklizm?

Ziemia się trzęsie, czy grozi nam kataklizm?

Z parapetów spadały kwiatki, w szafkach szczękały szklanki i sztućce, a śpiący w łóżkach ludzie zrywali się na równe nogi. Wczoraj rano na Górnym Śląsku i w Małopolsce (od Pszczyny po Olkusz i Oświęcim) ziemia zatrzęsła się z niespotykaną siłą.

10.02.2010 | aktual.: 10.02.2010 11:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O godz. 7.35 w kopalni Piast w Bieruniu doszło do jednego z największych wstrząsów w historii górnictwa w woj. śląskim, o sile około 4 stopni w skali Richtera. Pod ziemią cudem nikomu nic się nie stało, ale już wiadomo, że zniszczenia na powierzchni będą liczone w setkach tysięcy złotych.

- Myślałem, że to trzęsienie ziemi. Dom trząsł się przez kilka sekund - opisuje swoje przeżycia Tomasz Kurowski z Olkusza.

Epicentrum wstrząsu znajdowało się około 650 metrów pod ziemią, w rejonie ściany nr 399. W zagrożonym rejonie nie było wtedy pracowników, bo akurat trwała wymiana zmiany nocnej na poranną. Natychmiast po wstrząsie wstrzymano wydobycie w tej części kopalni. Wieczorem okazało się, że straty na dole są niewielkie. Co innego u góry, gdzie drgania odczuwalne były w promieniu kilkudziesięciu kilometrów i objęły obszar takich miast, jak Jaworzno, Tychy, Imielin, Bieruń, Lędziny, Mysłowice oraz Oświęcim i Olkusz. Ludzie od rana zgłaszali w kopalni szkody wywołane wstrząsem. W ciągu kilku godzin o stratach zakład poinformowało ponad sto osób.

- Wszystkie szkody zostaną usunięte. Wypłacimy odszkodowania, przeprowadzimy remonty - zapewnia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy Piast.

Ostatni raz tak mocne trzęsienie ziemi dotknęło Górny Śląsk w połowie lat 80. Wtedy w kopalni Gottwald w Katowicach zanotowano wstrząs o sile ok. 4,2 stopni w skali Richtera. Wczoraj w wyniku popołudniowego tąpnięcia o podobnej sile zginęło dwóch górników w kopalni miedzi Rudna na Dolnym Śląsku. W sobotę również 4 stopnie w skali Richtera zarejestrowano w okolicach kopalni miedzi w Polkowicach, a przed ponad dwoma tygodniami - 4,4 stopnia koło Bełchatowa. Eksperci uspokajają jednak: nie grozi nam żaden kataklizm.

- Jedynym argumentem łączącym wszystkie te zdarzenia jest rosnący popyt na węgiel i miedź. Kopalnie wydobywają coraz więcej i coraz szybciej - uważa dr Paweł Wiejacz z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.

Sejsmolodzy nie spodziewają się mocniejszych wstrząsów w najbliższej przyszłości. Dziś rano do pracy na ścianie 399 powinni wrócić górnicy w kopalni Piast.


Tak mocno nie trzęsło od ponad dwudziestu lat

Wczorajszy podziemny wstrząs w kopalni Piast w Bieruniu solidnie wystraszył mieszkańców kilkunastu miejscowości w województwach śląskim i małopolskim. Co roku ziemia w naszym regionie trzęsie się prawie 800 razy. Tak mocno, jak wczoraj, nie drżała jednak od ponad 20 lat.

Tysiące ludzi obudziło wczoraj prawdziwe trzęsienie ziemi. Wstrząs o sile ok. 4 stopni w skali Richtera miał miejsce o godz. 7.35 i swoim zasięgiem objął teren w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Najmocniej odczuli go mieszkańcy Jaworzna, Oświęcimia, Tychów, Bierunia, Pszczyny i Mysłowic. Mocne drgania dotarły też do Imielina, Olkusza, Chrzanowa, Lędzin, a nawet Sosnowca (dzielnica Modrzejów). Zaniepokojeni ludzie dzwonili z pracy do krewnych w obawie, czy wstrząs nie uszkodził ich domów.

- Mieszkamy w Mysłowicach. Syn zadzwonił z Jaworzna, bo hala produkcyjna, w której pracuje omal nie posypała się, jak domek z kart. Nasz dom już ledwo stoi, szkody górnicze uszkodziły już komin i ściany - skarży się Ewa Wilkosz z Dziećkowic.

- Telewizor w salonie omal nie spadł na podłogę. Moim łóżkiem zatrzęsło jak na karuzeli - dodaje Zofia Ostafin z Jaworzna.

Od rana telefony rozdzwoniły się również w kopalni Piast. Zniszczenia wywołane wstrząsem zgłosiła wczoraj ponad setka ludzi. Jak zapowiada Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy zakład w Bieruniu, wszystkie szkody zostaną usunięte, bądź kopalnia wypłaci mieszkańcom odszkodowania w kwotach zgodnych z wyceną zniszczeń. W ostateczności, poszkodowani będą kierować sprawy do sądu.

- Najczęściej jednak dochodzimy do kompromisu i podpisujemy ugodę - zaznacza Madej.

Paradoksalnie, znacznie mniej szkód rekordowy wstrząs wywołał pod ziemią. Doszło do niego ok. 650 metrów pod ziemią, przy ścianie nr 399. O godz. 7.35 nikt nie pracował na tym obszarze, bo akurat zmieniała się załoga. Natychmiast wstrzymano wydobycie w zagrożonym rejonie i rozpoczęło się postępowanie wyjaśniające z udziałem specjalistów z urzędów górniczych, Głównego Instytutu Górnictwa oraz przedstawicieli kopalni i Kompanii Węglowej. Przyczyna wstrząsu?

- Prawdopodobnie nałożenie się naprężeń górotworu, będących efektem wieloletniego wydobycia oraz naturalnych ruchów tektonicznych. Takie zdarzenia są znacznie trudniejsze do przewidzenia od tych, które wynikają wyłącznie z eksploatacji - uważa dr Paweł Wiejacz z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.

Najprawdopodobniej już dziś górnicy zjadą na ranną zmianę w rejon epicentrum wczorajszego trzęsienia ziemi. Było ono najsilniejsze od połowy lat 80., gdy 4,2 stopnie w skali Richtera zanotowano po wstrząsie w katowickiej kopalni Gottwald. W historii Śląska dużo mocniejszy był tylko kataklizm, który w XVIII wieku nawiedził Racibórz. W wyniku wstrząsów o sile ok. 5 stopni zawaliła się wieża kościoła. Słabiej niż wczoraj tąpnęło przed 18 laty w kopalni Czeczott w Woli (3,9 w skali Richtera). W grudniu ubiegłego roku ziemia zakołysała się w Bytomiu, a w rejonie kopalni Bobrek-Centrum zarejestrowano 3,7 w skali Richtera (podobne tąpniecie miało miejsce w 2007 roku).

- W poprzednim roku słabszych wstrząsów o sile 2-3 stopni w skali Richtera zanotowaliśmy przeszło 740. To i tak mniej niż w latach 80., gdy rejestrowaliśmy ich rocznie ponad trzy tysiące. Lepsza technika górnicza, wyznaczanie stref zagrożonych tąpaniami i szczegółowo przygotowywane plany wydobywcze ograniczyły te zdarzenia - podkreśla Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego.

Długotrwała eksploatacja, pomimo najnowszej racjonalizacji gospodarki złożami, przyspieszyła jednak popadanie w ruinę śląskich miast. Dworzec PKP w Zabrzu Biskupicach przez lata obniżył się aż o 30 metrów! Część Radzionkowa jest dziś położona o 20 metrów niżej niż kiedyś. Bytom przez 65 lat zapadł się o 6 metrów, a Katowice w rejonie śródmieścia - o 1,5 do 2 metrów. Wystarczy rzut oka na bytomskie kamienice i pytanie nasuwa się samo.

- Czy grozi nam katastrofa? Nie ma takich obaw. Tym bardziej, że według naszych prognoz, nie należy spodziewać się wystąpienia w przyszłości wstrząsów o energiach wyższych rzędów niż do tej pory - zapewnia doc. Grzegorz Mutke, kierownik Zakładu Geologii i Geofizyki GiG-u.

Wątpliwości mają jednak władze miejscowości dotkniętych wczorajszym wstrząsem. Burmistrz małopolskiego Chełmka zwrócił się wczoraj z apelem o zawieszenie wydobycia na zagrożonej ścianie do czasu wyjaśnienia przyczyn trzęsienia ziemi. - Niech badania potwierdzą, że wydobycie jest bezpieczne. Na razie istnieje zagrożenie - uważa burmistrz Andrzej Saternus. Niewykluczone, że dziś do jego petycji dołączą przedstawiciele innych miast.

Komentarze (0)