Zielona trawa w dzikim ogrodzie. Jest na nią kilka sposobów
Każdemu marzy się zielona trawka tuż za drzwiami. Teoretycznie wystarczy ją zasiać (a może nie?) i później pielęgnować. Kiedy kosić trawę? Jak dbać o trawnik, by mieć swój wkład w walce o bioróżnorodność, o której jest tak głośno w kontekście ochrony środowiska? Łukasz Łuczaj, który swój trawnik kosi tylko 3 razy w roku, udziela cennych wskazówek w swojej książce "Dziki ogród".
Kiedy zacząć kosić trawnik? Od tego, kiedy to zrobimy, zależy skład gatunkowy trawnika czy łąki. Ludzie lubią otwarte tereny z pojedynczymi drzewami. To atawistyczna tęsknota za sawanną. W takim krajobrazie czują się bezpiecznie. Może jednak warto się zastanowić, czy na pewno co tydzień kosić trawnik – i kiedy zacząć.
Pierwsze koszenie w roku odgrywa ważną rolę. Można wtedy zniszczyć wiele ciekawych kwiatów. Im wcześniej zaczniemy, tym trawnik będzie uboższy w gatunki, dlatego że wiele gatunków łąkowych kwitnie późną wiosną. Jeśli skosimy je przed pierwszym kwitnieniem, możemy je bardzo osłabić. Dlatego zdecydowanie polecam opóźnienie pierwszego koszenia. Wiem, że chcecie mieć piękny trawnik, biegać boso czy wygodnie rozkładać na nim koc. Ale naprawdę warto zaczekać – potem możecie kosić trawę nawet co tydzień.
Mamy kilka opcji do wyboru:
1. Kosimy trawnik wcześnie – pod koniec kwietnia. Większość kwiatów łąkowych tego nie zniesie. Będzie utrzymywać się posiana trawa, ewentualnie stokrotki oraz mniszki, na próżno próbujące zakwitnąć.
2. Kosimy trawnik około 10 maja – wtedy mają szansę zakwitnąć i wydać nasiona stokrotki, mniszki, a także rzeżucha łąkowa, piękny gatunek łąkowotrawnikowy.
3. Kosimy trawnik około 20 maja – jak wyżej; szansę na dobre życie dostaje też na przykład niebieski przetacznik ożankowy, zwany żabim oczkiem.
4. Kosimy trawnik dopiero na początku czerwca, a potem już częściej – co tydzień, dwa lub trzy. Taką formę użytkowania nazwałem "łąkotrawnikiem". Ma ona wielki potencjał. Utrzyma się na niej wiele roślin łąk kośnych (firletka, złocień, jaskier, komonica, brodawnik zwyczajny, dzwonek rozpierzchły i inne), a wy będziecie mogli w lecie biegać po niskim trawniku i grać na nim w piłkę. Nie dość tego – będziecie mogli także posadzić tam narcyzy, pierwiosnki i krokusy. Uwielbiają takie warunki, bo mają wówczas mniejszą konkurencję korzeniową niż na łące wysokiej.
A czy można odwrotnie – często kosić wiosną, na przykład do połowy czerwca, a latem w ogóle? Uzyskamy wtedy inne gatunki. Nie zniesie tego ani firletka, ani złocień, ani jaskier. Na takiej łące będzie latem dużo koniczyny, komonicy, głowienki, krwawnika i brodawnika jesiennego, mogą pojawić się letnie zioła, jak dziurawiec, cykoria, chaber łąkowy czy lnica pospolita. Dobrze będą tam też rosły bukwica i krwiściąg lekarski. Wiele zależy od odczynu i żyzności gleby. Warto próbować i eksperymentować!
Trawnik bez trawy?
Dlaczego nie warto siać trawy na trawniku? Powodów jest kilka i poniżej dokładnie je omówię. Trawnik można zdefiniować na dwa sposoby: jako krótko przystrzyżoną powierzchnię porośniętą trawami albo jako krótko przystrzyżoną powierzchnię porośniętą jakimikolwiek roślinami.
Wiele osób dąży do wyhodowania trawnika w rozumieniu pierwszym. Niestety w ten sposób zupełnie niszczy się jego różnorodność biologiczną. Na przykład dla trzmieli bardzo atrakcyjnym miejscem będzie trawnik z koniczyną białą lub komonicą, a dla pszczół także ze stokrotkami czy mniszkami. Im więcej gatunków, tym większa bioróżnorodność.
Niestety wiele osób wręcz opryskuje trawniki bardzo toksycznymi preparatami, aby pozbyć się roślin dwuliściennych. Jeszcze inne preparaty stosuje się, aby zabić piękny mech. Ja proponuję trawnik minimalistyczny: nie siać nic! Niech gatunki pojawią się same. Zobaczycie, jakie bogactwo będzie w ogrodzie – spokojnie ze 20 gatunków roślin. Zaoszczędzicie pieniądze na nasiona i wesprzecie dziką przyrodę. A jeśli już siać, to rośliny dwuliścienne. Niestety produkcja nasion większości drobnych roślin trawnikowych jest droga. Sam próbowałem zbierać nasiona stokrotek, ale są takie drobne, że ich cena byłaby horrendalna.
Zielona trawa w dzikim ogrodzie. Jest na nią kilka sposobów
Tanio można kupić jedynie koniczynę białą, lecz ona z kolei za bardzo się panoszy i zarasta inne gatunki. Czasem też w handlu pojawia się komonica zwyczajna, inaczej rożkowa – przepiękna żółto kwitnąca bylina, którą warto wsiać w trawnik. A skąd wziąć inne gatunki? Jeśli zaobserwujemy jakieś ciekawe drobne kwiatuszki na trawniku miejskim czy u sąsiada, przekopmy kilka sztuk z bryłą ziemi na swój trawnik. Ja tak przeniosłem stokrotki. Wystarczy 10 bryłek w różnych częściach ogrodu, a potem same się rozsieją. Warto też wprowadzić inne niskie kwiaty, które świetnie znoszą koszenie. Należą do nich: brodawnik jesienny, brodawnik zwyczajny, lucerna nerkowata, głowienka pospolita, mniszek lekarski, przetacznik ożankowy, rzeżucha łąkowa, kosmatka polna, rogownica pospolita, pięciornik gęsi, jastrzębiec kosmaczek i jastrzębiec pomarańczowy. Ten ostatni to roślina wysokogórskich łąk, która ucieka ze skalniaków i wspaniale rośnie na trawniku.
Artykuł stanowi fragment książki Łukasza Łuczaja "Dziki Ogród".
Łukasz Łuczaj – doktor habilitowany biologii, profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego, etnobotanik i ekolog. Od wielu lat prowadzi warsztaty odżywiania się dzikimi roślinami. Dokumentuje tradycje używania dziko rosnących roślin pokarmowych w różnych krajach Europy i Azji, prowadząc badania w tradycyjnych społecznościach wiejskich, np. w Chinach i Chorwacji. Jeden z czołowych badaczy dzikich roślin jadalnych na świecie, autor wielu prac na ten temat, publikowanych w renomowanych pismach naukowych. Prowadził autorski program pt. "Dziki obiad Łukasza Łuczaja" emitowany przez Kuchnię+. Mieszka na Pogórzu Dynowskim koło Krosna, na pograniczu dwóch wsi: Pietruszej Woli i Rzepnika, w dzikim i niezwykle malowniczym zakątku Pogórza Karpackiego. Autor wielu publikacji naukowych i książek, w tym bestsellerowej "Dzikiej kuchni".