Zięć Trumpa doradcą prezydenta. Polskie korzenie, pieniądze i bezwzględna skuteczność
Młody miliarder szturmem podbijający branżę deweloperską, właściciel tabloidu, architekt medialnej i internetowej strony kampanii Donalda Trumpa. Być może również jego najbardziej zaufany doradca, który w Białym Domu weźmie na barki kwestię umów handlowych i polityki wobec Bliskiego Wschodu. Po raz pierwszy jako członek rodziny prezydenta elekta. Czy Jared Kushner - prywatnie mąż Ivanki Trump i ortodoksyjny Żyd z polskimi korzeniami - będzie pociągał za sznurki amerykańskiej polityki? W kampanii robił to bez przeszkód.
Złote dziecko
Luksusowa rezydencja w Waszyngtonie, kupiona za ok. 5,5 mln dolarów, nie bez powodu znajduje się kilka minut spacerem od żydowskiej synagogi. Dla Ivanki Trump i Jareda Kushnera to bardzo ważne, aby w szabas - bez używania sprzętu elektronicznego i samochodu - dojść w spokoju z trójką dzieci na miejsce modlitw. To strona duchowa jego życia. Dobre relacje z Izraelem w które po ślubie Ivanki i Jareda weszła również rodzina Trumpów, okazały się bardzo przydatne także ze względów politycznych. Zięć prezydenta elekta będzie bowiem odpowiadał za doradztwo w kwestiach Bliskiego Wschodu, ale również podpisywania umów handlowych. Wydaje się, że w obu zagadnieniach czuje się jak ryba w wodzie. W 2015 roku Kushner znalazł się na 25. miejscu w prestiżowym rankingu „40 under 40” magazynu „Fortune”, który wybrał najbardziej wpływowych młodych ludzi amerykańskiego biznesu. Ze swoim teściem łączy go nie tylko smykałka do interesów, ale również odziedziczenie po ojcu pokaźnego majątku, zainteresowanie mediami a przede
wszystkim - funkcjonowanie w nowojorskiej branży nieruchomości.
O tym, że 35-latek Jared Kushner zostanie oficjalnym starszym doradcą prezydenta elekta amerykańskie media spekulowały już w listopadzie, gdy do nieoficjalnych informacji na ten temat dotarł „Wall Street Journal”. Choć plotkę o przyznaniu własnemu zięciowi dostępu do informacji ściśle tajnych oraz codziennych briefingów wywiadowczych rozwiał sam Donald Trump, nie pierwszy raz jego komunikat okazał się jedynie zasłoną dymną. W rzeczywistości Kushner już od momentu wczesnej fazy kampanii prezydenckiej był człowiekiem cienia w sztabie przyszłego prezydenta. To on wybierał kierunki komunikacji w mediach społecznościowych, budując od podstaw 100-osobowy zespół specjalistów z Doliny Krzemowej, nazwany przekornie od słynnego fortu w Teksasie „Projektem Alamo”. Organizował również zbiórkę funduszy w internecie oraz pomagał w pisaniu przemówień. Rola Kushnera nie ograniczała się jednak tylko do internetu i PR-u. Gdy Trump z zawziętością bronił managera kampanii Coreya Lewandowskiego, oskarżonego o poturbowanie
dziennikarki na wiecu wyborczym, to za namową zięcia zmienił strategię i zwolnił go ze stanowiska. Podobnie jak posądzanego o branie w przeszłości pieniędzy od ukraińskich oligarchów Paula Manaforta.
Droga na szczyt
W rzeczywistości, jak uważa wielu amerykańskich komentatorów, z czasem mąż Ivanki Trump stał się postacią istotniejszą w otoczeniu prezydenta elekta bardziej niż jego synowie - Donald Jr. i Eric. To również on miał zaaranżować zakończoną sukcesem podróż wyborczą do Meksyku oraz rekomendować Mike’a Pence’a do roli wiceprezydenta. Być może zaufanie, które zdobył u swojego teścia wzięło się po części z pokrewieństwa życiorysów. Jared to syn miliardera i dewelopera Charlesa Kushnera, którego rodzice - z pochodzenia Polacy - ocaleli z Holokaustu i wyemigrowali do USA w 1949 roku. Analogicznie do młodego Trumpa, również Kushner dochodził do swojej pozycji na nowojorskim rynku nieruchomości przy wsparciu ojca. Pod tym względem przewyższył teścia, będąc odpowiedzialnym za jedne z najgłośniejszych zakupów w historii USA - tj. ówcześnie najdroższego budynku na 666 Fifth Avenue za kwotę 1,8 mld dolarów, oraz pakietu większościowego w ikonicznym wieżowcu w sercu Time Square. Tak jak Trump, zna on również smak porażki w
biznesie, gdy w wyniku kryzysu finansowego w 2008 roku i krachu rynku nieruchomości w USA, zmuszony był do odsprzedania większej części zakpionego wcześniej drapacza chmur na Piątek Alei.
Doradca prezydenta nie stroni również od flirtu z mediami, który początkowo nie był jego żywiołem. 25-letni Jared kupił bowiem w 2006 roku za 10 mln dolarów tygodnik „New York Observer”, sprowadzając go do formatu tabloidu. Nie chciał się jednak bawić we flirt z nowojorską elitą. Jego cel był prosty - uczynić tytuł dochodowym. Droga do niego kosztowała jednak tytuł utratę wszelkiej estymy, jaką cieszył się w środowisku lokalnej inteligencji oraz konflikt z kolejnymi redaktorami naczelnymi, których traktował podobnie jak managerów w wielkich firmach. Choć jeden z nich, weteran zawodu Peter Kaplan powiedział o Kushnerze, że jest człowiekiem, który „nie wie, że czegoś nie wie”, ostatecznie to młody miliarder dopiął swego sprawiając, że zmieniając grono odbiorców „Observer” zaczął na siebie zarabiać. Mając wiedzę o jego właścicielu nie dziwi zatem fakt, że było to jeden z nielicznych tytułów prasowych, który otwarcie poparł Donalda Trumpa w wyścigu o republikańską nominację w kwietniu 2016 roku.
Szara eminencja
Choć z oczywistych względów nominację Jareda Kushnera na stanowisko starszego doradcy prezydenta komentuje się przez pryzmat nepotyzmu, nie powinno to zaciemniać obraz prawdziwych kompetencji politycznych oraz umiejętności biegłego poruszania się za kulisami poszczególnych koterii i grup wpływu. Zarówno „New York Times” jak i „Washington Post” informowały bowiem, że stał on także za decyzją o zwolnieniu gubernatora Chris’a Christiego z funkcji szefa procesu obsadzania nowej administracji Białego Domu. Źródłem tego konfliktu miało być postępowanie prokuratora, który w głośnym procesie w 2004 roku doprowadził do skazania za zarzuty korupcyjne oraz unikanie płacenia podatków jego ojca - Charlesa Kushnera. Zięć Trumpa upiera się, że cały proces był farsą a oskarżenia uzyskano w wyniku nielegalnych prowokacji. Jak widać nie zapomniał on tym wydarzeniu, czemu pikanterii dodaje fakt, że powszechnie znane jest jego zamiłowanie do słynnej powieści „Hrabia Monte Christo”, w której niesłusznie oskarżony młody bogacz
wymierza zemstę swoim spiskowcom.
Aby uniknąć jakichkolwiek posądzeń o konflikt interesów, nowy doradca prezydenta zapowiedział zrzeczenia się swojej kierowniczej roli w grupie Observer Media, niejasna jest również jego przyszłość w holdingu deweloperskim Kushner Companies. Jedno nie pozostawia jednak wątpliwości, zięć Donalda Trumpa jest człowiekiem ambitnym, z szerokimi kontaktami międzynarodowymi oraz doświadczeniem medialnym i biznesowym. Jak pokazał w trakcie i po kampanii, nie boi się wchodzić w konflikty personalne oraz forsować swojej wizji uprawiania polityki. Wraz z Ivanką Trump, która nieoficjalnie będzie pełniła rolę Pierwszej Damy - będą stanowić jedno z najbardziej wpływowych małżeństw w Stanach Zjednoczonych. Czy ich relacje oraz powiązania rodzinno-biznesowe przeszkodzą w bezstronnym rządzeniu państwem, to już pytanie, na które poznamy odpowiedź w najbliższych miesiącach.