Zgwałcona 15-latka musiała przepraszać przed kościołem
Przed sądem w USA ruszyła sprawa 29-latki, która przed laty została zgwałcona przez członka własnej parafii, a następnie zmuszona do przeproszenia w kościele za to, że zaszła w ciążę - informuje w swym serwisie internetowym telewizja MSNBC.
52-letni dziś mężczyzna został oskarżony o podwójny gwałt na 15-latce, która była zatrudniona jako opiekunka jego dzieci. Do zdarzenia miało dojść latem 1997 roku w Concord w stanie New Hampshire, oskarżony utrzymuje jednak, że do seksu doszło za obopólną zgodą.
Nastolatka w rezultacie gwałtu zaszła w ciążę. Zarówno ona, jak i jej prześladowca, należeli do tego samego lokalnego kościoła baptystów. Kiedy pastor dowiedział się o tym, co zaszło, kazał napisać 15-latce list z przeprosinami i odczytać go w kościele przed całą parafią.
Na tym jednak się nie skończyło. Duchowny wymusił na nastolatce przeniesienie do Kolorado. Dziewczyna nie wróciła już do szkoły publicznej, ale kontynuowała naukę w domu. Gdy urodziła dziecko, oddała je do adopcji.
Teraz pastorowi zarzuca się, że zamiótł całą sprawę pod dywan, choć duchowny twierdzi, że powiadomił o wszystkim policję, a dziewczynie załatwił przeniesienie na prośbę jej matki. Policjanci z kolei mówią, że w 1997 roku nie nadali biegu sprawie, ponieważ nie mogli odnaleźć ofiary. Udało się to dopiero w zeszłym roku dzięki grupie na Facebooku, pomagającej osobom, które zdecydowały się wystąpić z kościoła baptystów.
Okazało się, że ofiara gwałtu wyszła za mąż, zmieniła nazwisko i żyje w Arizonie. Kiedy śledczy się z nią skontaktowali, kobieta zdecydowała się zeznawać przed sądem. Jak powiedziała agencji Associated Press, "sprawiedliwości musi stać się zadość".