PolskaZgwałcił i udusił Grażynkę rękawiczką

Zgwałcił i udusił Grażynkę rękawiczką

Prokuratura postawiła zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem 42-letniemu sąsiadowi Grażynki. Grażynka zmarła, bo nie miała czym oddychać. Zabójca zatkał jej usta czerwoną, dziecięcą rękawiczką. Wcześniej pobił ją i zgwałcił. Andrzej S., ojciec trójki dzieci, był przesłuchiwany przez prokuratora do późnej nocy. Do wyjaśnienia zatrzymano też ojca dziewczynki.

Zgwałcił i udusił Grażynkę rękawiczką
Źródło zdjęć: © SP/GW

04.01.2007 08:22

Sekcja zwłok, dokonana w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu, nie pozostawiła wątpliwości. Potwierdziły się podejrzenia, że dziewczynka, zanim zmarła, została zgwałcona. Wcześniej wskazywały na to obrażenia zewnętrzne. Dobrym tropem okazało się także poszukiwanie sprawcy wśród osób, które znała Grażynka. Sąsiedzi bowiem i jej bliscy podkreślali, że rezolutna 7-latka nigdy nie poszłaby nigdzie z obcą osobą.

Przez cały dzień wałbrzyscy policjanci przesłuchiwali rodzinę, znajomych i sąsiadów dziewczynki. Między innymi jej ojca, 46-letniego Władysława J., oraz kuzyna. Krąg podejrzanych był coraz mniejszy. Przy jego ustalaniu prowadzący śledztwo kierowali się miejscem ukrycia zwłok. Jak pisaliśmy, ciało Grażynki zostało znalezione w poniedziałek późnym popołudniem na terenie dawnych ogródków działkowych przy ul. Batorego. Rzadko kto tam chodzi, miejsce staje się powoli nielegalnym wysypiskiem śmieci. W jednej z rozwalających się altanek leżały zwłoki dziecka. Były zamaskowane ziemią i liśćmi.

Policjanci sami nie znaleźli ciała. Wskazał je mężczyzna, o którym na razie niewiele jest wiadomo. Nie ma go w każdym razie wśród osób zatrzymanych wczoraj przez policję. Wieczorem, po kilkugodzinnych przesłuchaniach, o zabójstwo oskarżono 42-letniego Andrzeja S., sąsiada dziewczynki. Lubianego ojca trójki dzieci, który nie stroni od alkoholu. Do wyjaśnienia zatrzymano ojca Grażynki. Nie jest wymieniany jako sprawca, ale może mieć związek z tragedią. Późną nocy na miejscu zbrodni przeprowadzona została wizja lokalna.

Msza za Grażynkę

Dziewczynka była uczennicą klasy I b w Szkole Podstawowej im. Gwarków Dolnośląskich. Do szkoły miała dwa kroki. Jej koledzy wczoraj na specjalnym apelu dowiedzieli się o tragedii. – Co mogłam im powiedzieć?– mówi smutno Mariola Rząsowska, dyrektorka szkoły. – Tylko tyle, że Grażynki już nie będzie między nami. W szkole nauczyciele starają się, by życie szło normalnym trybem. Nie ma kamer, nie ma dziennikarzy. Dzieci otoczone są opieką pedagogów. W czwartek o godzinie 9 w kościele przy ul. 11 Listopada odbędzie się msza za Grażynkę. Pójdą na nią uczniowie, nauczyciele, sąsiedzi, właściciele sklepów, gdzie dziewczynka kupowała mleko i chleb, kioskarz i Jerzy Krzemień, który prowadzi smażalnię ryb.

To nie była wzorowa rodzina

Zdania o Mirosławie M., matce Grażynki, są bardzo różne. – Była troskliwa. Zawsze odprowadzała córkę do szkoły – mówią Bożena Folta i Ewa Teperska, mieszkające w jednej z kamienic przy ul. 11 Listopada. – Nie była pijaczką – twierdzą kategorycznie. – Przecież w sylwestra każdy coś tam wypije – usprawiedliwiają kobietę. Ale gdy Mirosława M. zgłaszała policjantom zaginięcie córki, miała prawie dwa promile alkoholu we krwi. W 2005 roku tak się upiła, że musiała interweniować policja. Wówczas obie jej córki zostały umieszczone na trzy miesiące w domu dziecka w Nowym Siodle. – Kurator stwierdził jednak, że był to jednorazowy incydent i że w tej rodzinie nie dzieje się nic złego – wyjaśnia Tomasz Białek, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy. – Także teraz, już po zamordowaniu Grażynki, opinia kuratora jest pozytywna– dodaje.

Z powodu nadużywania alkoholu Mirosława M. miała już raz, w 2002 roku, ograniczoną władzę rodzicielską. Kurator sprawdzał wówczas regularnie, czy opieka nad 13-letnią, starszą córką jest prawidłowa. Mirosława M. i ojciec Grażynki zostali skierowani na leczenie odwykowe. Po zakończeniu terapii nadzór kuratora ustał. Matka dziewczynki rozwiodła się z jej ojcem. Nie pracuje. Dostaje zasiłek i alimenty. Pracownik socjalny twierdzi, że sytuacja w rodzinie była kontrolowana, a dzieciom nie działa się krzywda. – Dziewczynka była zadbana. Matka pomagała nam przy organizowaniu szkolnych zabaw. Interesowała się wynikami w nauce – Mariola Rząsowska, dyrektorka szkoły, potwierdza dobrą opinię o Mirosławie M. Matka Grażynki nie rozmawia z nikim. Nie wychodzi z mieszkania.

Szukał jej cały Wałbrzych

Grażynka była ładną blondynką. Wygadana, odważna, często sama chodziła po zakupy. Zniknęła 31 grudnia ok. godz. 13. Matka zaalarmowała policjantów prawie pięć godzin później. W poszukiwaniach dziecka brało udział kilkudziesięciu policjantów, strażników miejskich, ochroniarzy i taksówkarzy. Niemal na każdym słupie i przystanku autobusowym rozwieszono jej fotografie. W poniedziałek około godziny 18 wiadomo już było, że stało się najgorsze. Policjanci odnaleźli ciało Grażynki.

Zaufać instynktowi - rozmowa z psychologiem Markiem Gawroniem

Alina Gierak:Mówimy dzieciom, by nie ufały obcym. Tymczasem krzywdzą je najbliżsi. Rodzice, krewni, sąsiedzi. Jak tego uniknąć?

– Praktycznie nie da się. Nie możemy pozbawiać najmłodszych poczucia zaufania, jakie mają do bliskich. Wręcz przeciwnie, dzieci powinny im ufać. I jedyne, co można doradzić, to by zaufały swojemu instynktowi. Mówmy dzieciom: jeśli się boisz, nigdzie nie chodź z tym człowiekiem, nawet jeśli to kolega taty czy wujek.

I to zadziała?

– Nie ma gwarancji, ale jest szansa. Do przemocy, i to tej najbardziej dramatycznej dochodzi istotnie najczęściej w rodzinie i wśród innych bliskich. Ale nie można uogólniać. Przemocy nie unikniemy, jest wpisana w nasze życie codzienne. Trzeba jednak głośno mówić o każdym przypadku.

Rodzice dzieci są przerażeni.

– Nie można wpadać w panikę. Należy raczej uspokajać rodziców i namawiać ich, by nie reorganizowali z powodu tej tragedii życia dzieciom. Taki brutalny akt mógł się zdarzyć wszędzie. Trzeba o tym rozmawiać, ale nie panikować.

Alina Gierak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)