Zginął, robiąc selfie. Tragedia 18‑latka w Walii

Nastolatek postanowił zrobić selfie na górskim gzymsie. W pewnym momencie stracił grunt pod nogami i spadł na oczach swoich przyjaciół. Jeszcze tego samego dnia umarł na skutek poniesionych obrażeń.

Zginął, robiąc selfie. Tragedia 18-latka w Walii
Zginął, robiąc selfie. Tragedia 18-latka w Walii
Źródło zdjęć: © Getty Images | C T Aylward
Monika Mikołajewicz

01.12.2022 12:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

18-letni Fynley Jones wraz ze swoimi szkolnymi przyjaciółmi postanowił podczas spaceru wejść na szczyt góry Pen-Pych w dolinie Rhondda, w Walii. Tam, na wysokości 426 metrów robili sobie zdjęcia. 18-latek także miał zamiar wykonać selfie. Niestety, ześlizgnął się ze skalnego gzymsu, na którym stał.

Ratownicy medyczni długo walczyli o życie chłopaka

Tragedia rozegrała się na oczach przyjaciół Jonesa. Służby ratunkowe szybko pojawiły się na miejscu zdarzenia. Długo walczyli o to, by uratować życie nastolatka. Niestety, na skutek poniesionych obrażeń, ranny zmarł jeszcze tego samego dnia. Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci był tępy uraz głowy.

- Fynley był razem z grupą szkolnych przyjaciół, z którymi robił sobie zdjęcia na szczycie góry. Postanowił pozować do selfie na gzymsie, który był niepewny. Niestety stracił grunt pod nogami i spadł - relacjonował asystent koronera Rachel Knight. - Upadek nastąpił po znacznym spadku, a Fynley doznał śmiertelnych obrażeń - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Społeczność szkolna zdruzgotana tragiczną stratą

Treorchy Comprehensive School, szkoła, do której uczęszczał tragicznie zmarły nastolatek, złożyła mu wzruszający hołd pośmiertny.

- Jako szkoła jesteśmy zdruzgotani tragiczną stratą tego utalentowanego i popularnego młodego człowieka, który miał przed sobą przyszłość tak pełną obietnic - oznajmił rzecznik szkoły. - Czuł się zobowiązany do poprawy stanu społeczności, w której żył i do wspierania tych, którzy mieli mniej szczęścia niż on (...). Fynley żył pełnią życia. Miał prawdziwe poczucie przygody i lubił aktywności, w tym alpinizm, parkour, surfing i skateboarding - mówił dalej, kończąc słowami o wielkiej stracie, którą wszyscy odczuwają. Jego dziewczyna i bliska grupa przyjaciół opisała go jako "wnoszącego radość i zabawę do wszystkiego", co robili razem. - Będzie go nam wszystkim bardzo brakowało - dodali.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (19)