Zeznania byłych funkcjonariuszy SB podczas lustracji Niezabitowskiej
Czterej byli funkcjonariusze SB to kolejni świadkowie w kontynuowanym procesie lustracyjnym Małgorzaty Niezabitowskiej, rzeczniczki rządu Tadeusza Mazowieckiego w latach 1989-1990.
22.02.2006 | aktual.: 22.02.2006 12:10
Rozprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Niezabitowska nie chciała w środę odpowiadać na pytania dziennikarzy, powołując się na tajność procesu. Stwierdziła jedynie, że wyrok w jej sprawie "zbliża się powoli".
Pełnomocnik Niezabitowskiej mec. Marek Małecki powiedział, że wyroku można się spodziewać za ok. pół roku, a jeśli sąd uwzględni składane przez niego wnioski - za rok. Małecki dodał, że jednym z wniosków jest dotarcie do rejestrów z podsłuchów, jakie SB zakładała w mieszkaniu Niezabitowskiej. Same zapisy z podsłuchów raczej się nie zachowały - powiedział mecenas i zaznaczył, że będzie również wnioskował o przesłuchanie większej liczby świadków.
Na początku grudnia Niezabitowska powiedziała dziennikarzom, że nigdy nie była tajnym współpracownikiem SB, a do grudnia 2004 r. nie wiedziała, że jest zarejestrowana jako taki współpracownik. Według niej z funkcjonariuszami SB miała kontakt w stanie wojennym tylko raz - gdy zabrano ją z domu do MSW, zatrzymano i była tam przesłuchiwana.
W grudniu 2004 r. Niezabitowska sama ujawniła w prasie, że z jej akt w Instytucie Pamięci Narodowej wynika, iż na początku lat 80. była agentem SB o pseudonimie "Nowak". W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia.
W zachowanych aktach, które IPN w grudniu 2004 r. udostępnił dziennikarzom, nie ma ani typowego zobowiązania do współpracy, ani pokwitowań odbioru pieniędzy; nie ma także własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki z kilkunastu spotkań z nią. Według kartoteki SB, współpracę podjęto 15 grudnia 1981 r., a rozwiązano - 4 grudnia 1985 r.
Po upublicznieniu zawartości jej teczki przez media Niezabitowska mówiła, że w grudniu 1981 r. "pogubiła się w sytuacji"; była sama, z małym dzieckiem i chorym ojcem, którym chciała się opiekować, a SB przetrzymywała ją przez wiele godzin. Mikrofilmy i kserokopie uznała za niewiarygodne, łatwe do sfałszowania. Wystąpiła do IPN o uznanie jej za pokrzywdzoną.
W styczniu 2005 r. IPN odmówił przyznania jej takiego statusu. Wtedy złożyła do sądu wniosek o autolustrację. Proces rozpoczął się w maju, lecz od października do stycznia sąd przerwał go z powodu choroby Niezabitowskiej.