"Żeby oszczędzić na partiach można dać mniej pieniędzy"
Obowiązujący system finansowania partii politycznych jest dobry i nie ma potrzeby go zmieniać. Żeby zaoszczędzić można po prostu obniżyć stawki - ocenia konstytucjonalista prof. Stanisław Gebethner z Uniwersytetu Warszawskiego. PO przedstawiła projekt zmian, zgodnie z którymi partie nie otrzymywałyby dotacji ani subwencji z budżetu, natomiast każdy podatnik mógłby przekazać co roku wybranej partii 1% podatku.
22.02.2008 | aktual.: 22.02.2008 17:36
To niedobra zmiana. Obecny system finansowania partii funkcjonuje prawidłowo. Został wypróbowany za granicą, np. w Niemczech - ocenił Gebethner.
Zdaniem konstytucjonalisty, zmiany zaproponowane przez PO mogą prowadzić do nadużyć. Słuszna jest krytyka, że majstrowanie przy tej ustawie to otwieranie drogi do przepływów brudnych pieniędzy i nacisków finansowych grup interesu - podkreśla konstytucjonalista.
Według profesora, aby wprowadzić oszczędności wcale nie trzeba zmieniać systemu finansowania partii politycznych. Aby zaoszczędzić, równie dobrze można obniżyć stawki, które prowadzą do wyliczenia dotacji - zaznaczył
Gebethner sądzi, że gdyby reforma systemu finansowania partii miała być wprowadzona, to powinna obowiązywać od następnej kadencji. Nie można w tej chwili uderzać w partie opozycyjne - wyjaśnił. Jego zdaniem ten projekt nie znajdzie poparcia w Sejmie.
Obecnie - zgodnie z ustawą o partiach politycznych - subwencje budżetowe przysługują tym ugrupowaniom, które w wyborach parlamentarnych zdobyły co najmniej 3% głosów (w przypadku koalicji - 6%). Wysokość subwencji jest obliczana proporcjonalnie do wyniku wyborczego.
Według szacunków PO, wejście w życie nowych przepisów spowoduje zmniejszenie wydatków z budżetu państwa z tytułu subwencji o około 100 mln zł rocznie, a z tytułu dotacji - o około 40 mln zł po każdych wyborach.