"Zdziro pierd...! Czemu ty mnie k... nie lubisz?!". Trudno uwierzyć, że tak rozmawiały ze sobą radne
Zadziwiające kulisy wystawnego przyjęcia zorganizowanego u konsula Słowacji nieopodal Wrocławia. Katarzyna Obara-Kowalska twierdzi, że Agnieszka Kędzierska (Nowoczesna) naruszyła jej nietykalność cielesną, chwytając za nos i uderzając w czoło. To nie koniec. Radna miała ponadto usłyszeć pod swoim adresem mało eleganckie słowa. Obara grozi Kędzierskiej prokuraturą, ta zaprzecza i... żąda przeprosin.
09.11.2017 | aktual.: 09.11.2017 13:32
Do scysji między radnymi miało dojść podczas uroczystości rocznicowych związanych w utworzeniem Konsulatu Honorowego Słowacji we Wrocławiu. Zorganizowano je w ogrodach rezydencji konsula w Pruszowicach koło Długołęki. Sprawę opisuje "Gazeta Wrocławska".
Spór siegnął zenitu. Radne rozmawiają ze sobą za pośrednictwem prawników. Obara-Kowalska domaga się od Kędzierskiej publicznych przeprosin, a jeżeli takowych nie będzie, nie wyklucza, że sprawa trafi do prokuratury.
Obara-Kowalska twierdzi, że na przyjęciu była jako radna, co dodatkowo komplikuje sprawę. Naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego to przestępstwo. Kędzierskiej więc, według kodeksu karnego, groziłaby grzywna, ograniczenie wolności, a nawet 2 lata więzienia.
Innego zdania jest mecenas Kędzierskiej. Uważa, że obie panie nie reprezentowały w tym czasie rady miejskiej, a intencją ich rozmowy była... "chęć rozpoczęcia współpracy pomiędzy Paniami we wszelkiej działalności społecznej obu Pań".
Kędzierska zaprzecza też, że doszło do rękoczynów. Nie przyznaje się też do wypowiedzenia cytowanych przez Obarę-Kowalską słów. Co wiecej, sama poczuła się obrażona zarzutami pod swoim adresem (które trafiły także do biura rady miejskiej) i wezwała radną do przeprosin.
"Sprawę powinien rozstrzygnąć sąd"
Od sporu odcina się przewodniczący rady miejskiej we Wrocławiu Jacek Ossowski, który sprawę nazywa "prywatnym wydarzeniem". Wskazał jednak, że żadna z pań nie została wskazana do reprezentowania rady na przyjęciu u konsula.
Na podobnym stanowisku stoi szef Nowoczesnej, Ryszard Petru, do którego Obara-Kowalska wystosowała list w sprawie rękoczynów. "Korespondencja wpłynęła do biura Nowoczesnej, ale nie będzie komentarza ze strony przewodniczącego. Jedna pani mówi, że doszło do zdarzenia, druga zaprzecza, więc sprawę powinien rozstrzygnąć sąd" - podkreśliła Dorota Drozd, doradca Ryszarda Petru.