PolskaZdrowie leczą, czy uleczą?

Zdrowie leczą, czy uleczą?

Powołanie czterech zespołów do pracy nad
założeniami nowelizacji ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w
Narodowym Funduszu lub zupełnie nowej ustawy o systemie ochrony
zdrowia - to efekt trwających blisko dwa miesiące debat po
orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Na początku stycznia TK
uchylił większość przepisów ustawy o NFZ.

29.02.2004 | aktual.: 29.02.2004 13:54

Z dotychczasowych rozmów wynika, że niedługo Polacy będą musieli zastanowić się nad kupowaniem dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. Wprowadzenie takich ubezpieczeń postuluje międzyresortowy zespół ekspertów pod przewodnictwem wicepremiera Jerzego Hausnera, zespół parlamentarny, któremu przewodniczy marszałek Sejmu Marek Borowski oraz zespół senatora prof. Zbigniewa Religi. Prawdopodobnie zaproponuje je także zespół ministra zdrowia Leszka Sikorskiego.

Projektu ustawy jak nie było, tak nie ma

Najwięcej szczegółów dotyczących dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych podał Michał Boni z zespołu Hausnera. Poinformował na początku tego tygodnia, że jedna polisa kosztowałaby średnio 40-50 zł. Osoby, które wykupiłyby dodatkowe ubezpieczenie, zyskałyby lepszy standard usług. Mogłyby bowiem np. wybierać szpital, lekarza, u którego chcą być operowane, czy jednoosobową salę. Gdyby ktoś chciał sobie zrobić operację plastyczną, to mógłby ją sfinansować z tego ubezpieczenia.

Kiedy ogłaszano wyniki badania "Diagnoza społeczna 2003" jedna z jego autorek i członkini zespołu powołanego przez ministra zdrowia Leszka Sikorskiego, dr Katarzyna Tymowska podkreślała, że Polacy nie są chętni do inwestowania w ubezpieczenia dodatkowe. 12% byłoby skłonnych wykupić polisę na leczenie całej rodziny, pod warunkiem że jej cena nie przekraczałaby 100 zł miesięcznie. Według niej jest to nieopłacalne dla ubezpieczyciela. Jej zdaniem, jeśli nie ograniczy się dostępu do opieki zdrowotnej finansowanej z publicznych pieniędzy, nie będzie wzrastać odsetek osób, które będą chciały się "doubezpieczać".

Według Boniego z wstępnych szacunków wynika, iż około 10% (ok. 3,5 mln) Polaków będzie chciało kupić dodatkowe ubezpieczenie. Boni szacuje, że w zależności od skali zainteresowania ubezpieczeniem do systemu mogłoby wpłynąć dodatkowo od 1 mld do 3,5 mld zł.

Nam się nic złego nie zdarzy?

Przewodniczący zespołu ministra zdrowia prof. Cezary Włodarczyk powiedział, że sukces ubezpieczeń dodatkowych w Polsce zależy w dużej mierze od przełamania bariery psychologicznej. Zwrócił uwagę, że Polacy nie są skłonni inwestować w dodatkowe ubezpieczenia, bo m.in. ufają, że im się nic złego nie zdarzy. W ochronie zdrowia dochodzi jeszcze jeden problem - opłaty nieformalne.

Ustawa o Funduszu będzie obowiązywać jeszcze do końca tego roku. Jednak nowa ustawa, a przynajmniej część przepisów dotyczących kontraktowania świadczeń zdrowotnych, musi wejść w życie najpóźniej jesienią.

Jako pierwszy został powołany 12-osobowy ekspercki zespół ministra zdrowia złożony z ekonomistów, prawników, lekarzy i etyka. Swoje rekomendacje do nowej ustawy zespół ma przedstawić do 15 marca. Eksperci ministra uważają, że określaniem koszyka gwarantowanych świadczeń zdrowotnych powinna zajmować się możliwie najbardziej niezależna od wpływów politycznych instytucja. Skłaniają się ku opinii, że w postępowaniu o zawieranie umów powinno wprowadzić się arbitraż w sytuacji konfliktowej, a dopiero wtedy, kiedy okaże się on nieskuteczny, przewidują drogę sądową.

W skład zespołu parlamentarnego weszli przedstawiciele niemal wszystkich ugrupowań w Sejmie. Dotąd zespół spotkał się dwa razy, a jego członkowie przedstawili swoje uwagi na temat nowego systemu ochrony zdrowia. Zgoda (na poziomie deklaracji, a nie szczegółowych rozwiązań, bo tych jeszcze nie ma) panuje co do zachowania dotychczasowych zasad finansowania opieki zdrowotnej i wprowadzenia dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych oraz konieczności wprowadzenia koszyka świadczeń gwarantowanych (opłacanych z pieniędzy publicznych). Ponadto wszyscy członkowie zespołu chcą pewnej decentralizacji systemu ochrony zdrowia.

Według zespołu Religi w miejsce Narodowego Funduszu Zdrowia powinno powstać od czterech do sześciu "niezależnych systemów ubezpieczeń". Do każdego z takich systemów czy kas chorych miałoby należeć 8-10 mln osób z kilku województw.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)