Zdrojewski: standardy sprawowania władzy mocno podupadły
Formułowanie opinii, że demokracja jest zagrożona było na wyrost. My uważamy natomiast, że standardy polityczne, standardy etyczne, standardy sprawowania władzy niestety mocno podupadły, są lekceważone lub ich po prostu nie ma - powiedział Bogdan Zdrojewski, szef Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej w radiowych "Sygnałach Dnia".
23.05.2007 | aktual.: 23.05.2007 11:45
Marek Mądrzejewski: Dlaczego Platforma Obywatelska jest głucha na apel byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego "Wszystkie ręce na pokład!"?
Bogdan Zdrojewski: Nie jest głucha. Mamy wszystkie ręce na pokładzie od dawna, więc nie musimy słuchać Aleksandra Kwaśniewskiego.
Ale może nie tym samym statkiem panowie płyniecie.
- Może nie tym statkiem i to dobrze, według mojej oceny to dobrze. Generalnie rzecz biorąc można powiedzieć tak, że w chwili obecnej mamy do czynienia rzeczywiście z pewnego rodzaju przesileniem politycznym, niezbyt głębokim, w którym różne, przede wszystkim pozaparlamentarne postaci starają się pojawić na tym rynku politycznym ze swoją aktywnością, z różnego rodzaju propozycjami, ale my zwracamy uwagę na to, że jest tylko jeden wspólny mianownik różnego rodzaju aktywności, które pojawiają się poza Parlamentem – niezwykle daleki krytycyzm wobec obecnej koalicji rządzącej. Natomiast wobec wszystkich pozostałych kwestiach bardzo mocno się różnimy, w związku z tym te pytania, które są kierowane do Platformy Obywatelskiej, od czasu do czasu są kierowane pod złym adresem.
Czy zważywszy na to, iż przedstawiciele Platformy nie uczestniczyli w słynnej konferencji "Europejskie standardy demokratyczne", ta różnica dotyczy również pewnej wizji zagrożeń demokracji, która konstruowana jest przez przeciwników braci Kaczyńskich?
- Także. Jeszcze raz podkreślam – nie różni nas ten wysoki krytycyzm wobec koalicji rządzącej. Tu jesteśmy zgodni. Natomiast formułowanie opinii, że demokracja jest zagrożona było na wyrost. My uważamy natomiast – i tu się zgadzamy – że standardy polityczne, standardy etyczne, standardy sprawowania władzy niestety mocno podupadły, są lekceważone lub ich po prostu nie ma.
Jeszcze o jednej rzeczy warto powiedzieć - na tej sali znalazły się różne osoby, zarówno z takiej być może lekkiej prawicy, głębokiej lewicy, osoby aktywne, osoby nieaktywne, osoby, które reprezentują środowiska intelektualne. Wyraźnie widać po tym składzie, że nie mamy tutaj do czynienia z nową partią polityczną, jak próbowano sugerować. Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski nie zrobią nowej partii.
To samo jeżeli chodzi o osoby siedzące na sali. To nie jest nowa partia polityczna. Natomiast po to walczyliśmy o wolną Polskę, o demokrację, aby środowiska różne mogły wypowiadać się krytycznie wobec sprawujących władzę. Mają do tego prawo, a nikt temu prawu nie powinien zaprzeczać.
Czy kiedy mówi pan o głębokiej lewicy, ma pan na uwadze lewicę głęboko zakorzenioną w PRL-u, czy tę, która głęboko przeżywa niedostatki biednych ludzi, która epatuje wrażliwością lewicową? - Ja mam wrażenie, że w Polsce nie ma takiej lewicy, która jest szczególnie wrażliwa społecznie. Nie ma takiej lewicy, która w tej chwili byłaby w stanie rzeczywiście patrzyć nie poprzez interes polityków, tylko poprzez interes tych ludzi, którzy zostali na marginesie życia społecznego, gospodarczego, także kulturalnego, na skutek i transformacji, tych szybkich zmian, ale także z własnej winy, z własnych powodów.
Ja mam w ogóle takie dziwne przekonanie obserwując te głosy, te pytania, postulaty, które trafiają do Platformy, że od Platformy oczekuje się wszystkiego jednocześnie, to znaczy żebyśmy byli i wrażliwi, i liberalni, i konserwatywni, i mieli silne skrzydło i lewe, i prawe. Staramy się to wszystko zrobić i wtedy spotyka nas zarzut, że jesteśmy tacy niewyraźni. Ta różnorodność Platformy Obywatelskiej, mam nadzieję, będzie sprzyjała temu, aby pokazywać właśnie tę wrażliwość, która zniknęła ze sceny politycznej, jeśli w ogóle była, natomiast mówiąc o tej lewicy, która siedziała tam na sali, od czasu do czasu zauważamy polityków sfrustrowanych i polityków, którzy są politykami także skompromitowanymi. Nas, oczywiście, wtedy to martwi, dlatego że głos w obronie demokracji czy głos w obronie standardów jest silny wówczas, kiedy nie mamy wątpliwości, kto go głosi. Nie mamy wątpliwości co do Andrzeja Olechowskiego, nie mamy wątpliwości co do Lecha Wałęsy. Nie mamy wątpliwości do wielu, wielu szacownych gości, którzy
zasiedli na sali, zaczynając od aktorów, kończąc na profesorach, intelektualistach. Natomiast niezwykle istotne jest, aby taki głos w obronie demokracji, w obronie standardów, krytyczny wobec rządu wypowiadały osoby, co do których nie ma żadnych wątpliwości.
Aleksander Kwaśniewski nie kryje tego, a w każdym razie ludzie jemu najbliżsi zaplecza politycznego nie kryją tego, iż chcieliby powołać ugrupowanie, które odegra istotną rolę w przyszłych wyborach. A jaki interes uczestniczenia w tym ma Lech Wałęsa?
- Myślę, że Lech Wałęsa na tym spotkaniu był z dwóch powodów. Po pierwsze – nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z postacią historyczną, byłym prezydentem państwa, przywódcą Solidarności i że na niego jednak nakładany jest jakiś obowiązek taki moralny uczestniczenia i w spotkaniach, i w takich protestach, gdzie głównym przedmiotem protestu czy debaty jest państwo. Nie powinniśmy Lechowi Wałęsie odmawiać prawa do takiego uczestnictwa. To po pierwsze.
Po drugie – trzeba pamiętać, że jest też drugi powód, o którym się przy tej okazji nie mówi, ale Lech Wałęsa posiada daleko idącą niechęć, delikatnie mówiąc, wobec braci Kaczyńskich. W związku z tym, że inicjatywa, która się pojawiła, była bardzo krytyczna wobec sprawujących władzę. Obecność Wałęsy w tym drugim powodzie była także naturalna.
O trzeciej rzeczy jeszcze powiem. Otóż ja bardzo się cieszę z tego, że bardzo często właśnie Lech Wałęsa wskazując na mankamenty obecnej koalicji rządzącej, wskazuje na te same mankamenty, na które wskazuje Platforma Obywatelska.