Zdominowany przez Irak szczyt UE niewiele wnosi w gospodarce
Zdominowany przez dyskusję o wojnie w Iraku szczyt Unii Europejskiej zakończył się w piątek publikacją długiej listy, w większości nieosiągniętych jeszcze celów, których realizacja ma zapewnić Unii większy dobrobyt.
21.03.2003 16:04
Po zakończeniu obrad we własnym gronie przywódcy Piętnastki spotkali się na obiedzie ze swoimi odpowiednikami z 13 krajów kandydujących, w tym z premierem Leszkiem Millerem.
W czwartek ogłosili wspólne oświadczenie o Iraku, w którym wyrazili wolę uczestnictwa w pomocy humanitarnej i w odbudowie tego kraju, ale na podstawie "mocnego mandatu" Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Może to nie spodobać się Waszyngtonowi, który nie chce mieć związanych rąk po obaleniu Saddama Husajna. Ale "nie byłoby dobrze, gdyby amerykański generał zbyt długo rządził Irakiem" - skomentował szef dyplomacji holenderskiej Jaap de Hoop Scheffer.
Dla równowagi Piętnastka opowiedziała się za "umocnieniem partnerstwa transatlantyckiego, które pozostaje fundamentalnym priorytetem strategicznym dla Unii".
Przewodniczący obradom premier Grecji Kostas Simitis przyznał, że w ciągu kilku godzin nie dało się przezwyciężyć rozbieżności dzielących członków Unii w sprawie wojny w Iraku, ale zapewnił, że wspólne oświadczenie pozwala im "zwrócić się w przyszłość".
Zdaniem premiera Szwecji Goerana Perssona, "ton wypowiedzi jest poprawny, ale w powietrzu czuje się, że atmosfera jest napięta". Niektórzy dyplomaci mówili o "lodowatej" atmosferze, zwłaszcza między głównymi protagonistami sporu o Irak w Unii.
Są nimi premierzy Wielkiej Brytanii Tony Blair i Hiszpanii Jose Maria Aznar, stojący na czele "obozu wojny", oraz prezydent Francji Jacques Chirac i kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, przewodzący "obozowi pokoju".
Ci ostatni zdecydowali się zresztą na osobny szczyt w kwietniu, na którym wspólnie z premierem Belgii Guy Verhofstadtem mają rozmawiać o tworzeniu "jądra" wspólnej europejskiej polityki obronnej, żeby móc skuteczniej prowadzić wspólną politykę zagraniczną.
Schroeder zastrzegł, że ta inicjatywa musi być otwarta dla wszystkich i umacniać europejski filar NATO. Szef dyplomacji belgijskiej Louis Michel podkreśla, że udział w nim musi oznaczać uwspólnienie przynajmniej części wysiłków obronnych i finansowych.
Trzy kraje chcą zacząć od ustanowienia "międzyrządowej agencji ds. rozwijania zdolności obronnych i zaopatrzenia". Możliwość jej utworzenia została zresztą przez cała Piętnastkę zapisana w dokumencie końcowym szczytu.
Przywódcy przyznali się do zaległości w realizacji tzw. strategii z Lizbony. Dzięki niej Unia ma się stać do 2010 roku "najbardziej konkurencyjną i dynamiczną gospodarką świata, opartą na wiedzy, z większą liczbą lepszych miejsc pracy i spójnością socjalną".
Pochwalili się, że od początku realizacji tej strategii stworzono pięć milionów nowych miejsc pracy, a liczba bezrobotnych zmalała o dwa miliony. Otwarto rynki energetyczne, transportowe i finansowe, a ostatnio uzgodniono warunki jednolitego patentu europejskiego.
Jednym z osiągnięć szczytu było "porozumienie polityczne" towarzyszących przywódcom ministrów finansów, żeby ujednolicić minimalne stawki akcyzy na wszystkie rodzaje energii. Pozwoli to zmniejszyć zależność Unii od importu energii i zredukować emisję dwutlenku węgla do atmosfery.
Ale wypełnienie wyznaczonych celów wymaga dalszej reformy rynków pracy, systemów podatkowych, aktywnej polityki zatrudnienia, lepszej edukacji i większych nakładów na naukę i wdrożenia - przyznali przywódcy w dokumencie końcowym. (iza)