Nowe nagranie z Kremla. Putin trzyma stół, Kadyrow cały się trzęsie
Przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow spotkał się z Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Złożył deklarację, że jego żołnierze zamierzają w Ukrainie "działać do samego końca".
Jak podaje państwowa agencja informacyjna RIA Novosti, przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow na spotkaniu z Władimirem Putinem zadeklarował, że jego bojownicy "zamierzają działać do samego końca" w Ukrainie.
Kadyrow przekonywał o swojej wierności wobec Putina. - Wykonujemy wszystkie wasze rozkazy - powiedział. - Jeszcze raz dziękuję za wszystko, co robicie dla Republiki Czeczenii i całej Federacji Rosyjskiej. Nie zawiedziemy cię, Władimirze Władimirowiczu - dodał Kadyrow.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin traci wsparcie. "Chaos będzie się pogłębiał"
- Nie mam wątpliwości - odpowiedział krótko Władimir Putin.
W trakcie rozmowy, Ramzan Kadyrow chwalił się także gospodarczymi rozwojowymi osiągnięciami Czeczenii. Swoje osiągnięcia odczytał z kartki.
Dziennikarz BBC Will Vernon zwraca uwagą na to, że na krótkim nagraniu dokumentującym spotkanie, Kadyrow wydaje się być zdenerwowany. Czeczeński przywódca cały się trzęsie.
Internauci zauważyli również, że Władimir Putin słuchając wywodu Kadyrowa "ściska stół".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kadyrow szefem Republiki Czeczeńskiej jest od 2011 roku. Uważa się go za człowieka Putina w Czeczenii. Oddziały Kadyrowa, tzw. kadyrowcy, walczą po stronie Rosji po ataku tego kraju na Ukrainę.
Źródło: Ria Novosti
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski