"Zdążyłam uśpić córkę. Potem rzeczy spadły z półek"
Karolinę Chrząstek-Tanno, żonę Japończyka, trzęsienie zaskoczyło w mieszkaniu na czwartym piętrze. Wróciła z zakupów, zdążyła uśpić 15-miesięczną córkę Mayę i nagle wszystko zaczęło się trząść i spadać z półek. Jest już z mężem, ale obawia się wstrząsów wtórnych.
11.03.2011 | aktual.: 11.03.2011 17:08
Tak silne wstrząsy jak piątkowe powodują silny strach. Odczuwają go nawet ludzie, którzy kilka trzęsień ziemi już przeżyli. Kimś takim jest Karolina Chrząstek-Tanno, z wykształcenia japonistka. W Tokio na stypendiach i kontraktach spędziła ponad pięć lat. Obecnie z mężem Satoshim i córką Mayą mieszka w Tokio w dzielnicy Nerima, blisko ścisłego centrum japońskiej stolicy. Zajmują 2-pokojowe mieszkanie na czwartym piętrze kamienicy. Gdy zatrzęsła się ziemia zdążyła właśnie położyć spać swą małą córeczkę.
Nie wiedziałam, za co łapać. Wszystkie meble i sprzęty domowe zaczęły gwałtownie się ruszać. Na szczęście córka spała w bezpiecznym miejscu i nic nie mogło na nią spaść - opowiada Karolina Chrząstek-Tanno. - Na wszelki wypadek odblokowałam też zamek w drzwiach wyjściowych - dodaje.
Trzęsienie ziemi nie obudziło jej córki, a zaraz po kataklizmie przestały działać telefony. Karolinie Chrząstek-Tanno jedynie na chwilę udało się połączyć z mężem Satoshim. Pracuje on w dzielnicy Shinjuku - w biznesowym centrum Tokio.
- Dowiedziałam się, że nic mu nie jest i od razu nas rozłączyło. Byłam przerażona, bo Shinjuku jest pełne szklanych wieżowców i przez to jest tam najbardziej niebezpiecznie. Rozbite szyby kaleczą ludzi. Spojrzałam przez okno. Z naszych okien, skąd przy dobrej pogodzie, zawsze podziwiam górę Fuji i wieżowce Shinjuku, zobaczyłam płomienie i siwy dym. Z telewizyjnych wiadomości dowiedziałam się, że na dachach wieżowców, gdzie znajdowały się parkingi, wskutek trzęsienia ziemi samochody zaczęły się ze sobą zderzać. Wybuchały pożary - relacjonuje Karolina Chrząstek-Tanno.
Polka próbowała telefonować do Poznania do swoich rodziców, ale połączenie szybko zostało przerwane. - Usiadłam do komputera i zadzwoniłam do mamy przez internet - informuje Karolina Chrząstek-Tanno.
Po kilku godzinach niepewności dodzwonił się do niej w końcu mąż. Nie działały telefony komórkowe, ale czynny był uliczny automat. Wstrzymano ruch pociągów i z pracy wracał pieszo.
- Z Shinjuku do miejsca, gdzie mieszkamy to 40 minut pociągiem, a pieszo ponad dwie godziny drogi. Satoshi dotarł do nas po około trzech godzinach. Po drodze udało mu się złapać autobus. W domu przyznał się, że bardzo się o nas martwił. Dlatego nie skorzystał z noclegu w pobliskim hotelu, który firma zarezerwowała dla wszystkich swoich pracowników - informuje Karolina Chrząstek-Tanno.
Choć w Tokio mieszka od lat, to tak silnych wstrząsów nigdy jeszcze nie przeżyła. - Nie wiem, jak dziś uda nam się zasnąć, bo co chwilę są kolejne, mniejsze wstrząsy wtórne. Na szczęście mamy tradycyjną japońską sypialnię, z przesuwnymi szafami. Śpimy na futonach, tradycyjnych materacach, bezpośrednio na tatami, podłodze wyłożonej matami ze słomy ryżowej i nic się na nas nie przewróci - mówi Karolina Chrząstek-Tanno.
Tomasz Barański