Zbrojne ramię Sejmu
Posłowie chcą rozdać broń straży marszałkowskiej. Ma chronić parlamentarzystów, jak BOR chroni rząd.
31.07.2008 | aktual.: 31.07.2008 10:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Straż marszałkowska nie ma stopni, ale ma komendanta. Strażnicy sprawdzają, czy goście nie wnoszą przedmiotów niebezpiecznych, pilnują, by nie szli tam, gdzie im nie wolno, w 2002 roku wynieśli z mównicy posła Gabriela Janowskiego.
Według posłów z komisji administracji i spraw wewnętrznych uprawnienia straży są za małe. Zgodnie ze wstępnymi założeniami mieliby prawa podobne do tych, jakie ma Biuro Ochrony Rządu - mówi Jacek Krupa, poseł PO, członek podkomisji, która ma przygotować ustawę o straży marszałkowskiej (teraz straż działa na podstawie sejmowego regulaminu i zarządzeń marszałka Sejmu). BOR może legitymować i rewidować osoby podejrzane, może je zakuć w kajdanki i zatrzymać, funkcjonariusze mają broń palną. Strażnicy też by ją mieli. Trzeba jedynie rozstrzygnąć, czy mogliby strzelać tylko w parlamencie, czy także poza nim – ochranialiby bowiem marszałka Sejmu w czasie jego wyjazdów (dziś zajmuje się tym BOR).
Według Jerzego Dziewulskiego, byłego posła SLD, teraz eksperta ochrony antyterrorystycznej, pomysł jest kosztowny, ponadto wywoła zamieszanie kompetencyjne wśród służb.
Chcemy dowartościować strażników, którzy wykonują ogrom pracy - odparowuje Krystyna Łybacka, posłanka SLD. Działają ramię w ramię z innymi służbami, ale ich zakres obowiązków i przywilejów nie został zebrany w ustawie - twierdzi. Inne kluby też chcą stworzenia takiej ustawy.
Dawid Jakś
Od lata 2006 roku strażą kieruje Mieczysław Kuras, były pułkownik GROM. Dzięki niemu strażnicy szkolili się z samoobrony, ochrony VIP czy z zachowania podczas ataku terrorystycznego