Zbrodniarz wojenny oddał się w ręce władz
Miroslav Radić, jeden z trzech
oskarżonych o zbrodnie wojenne w chorwackim mieście Vukovar, oddał
się dobrowolnie w ręce władz serbskich - poinformował w
poniedziałek rząd w Belgradzie.
21.04.2003 | aktual.: 21.04.2003 20:32
Radić, były kapitan armii jugosłowiańskiej, oskarżony jest wraz z dwoma innymi oficerami o udział w masakrze co najmniej 200 Chorwatów i Muzułmanów - pacjentów szpitala w Vukovarze, których po zajęciu miasta w listopadzie 1991 r. Serbowie zamordowali na farmie w pobliskiej Ovczarze.
Według wicepremiera Czedomira Jovanovicia, Radić poddał się, gdy rząd poinformował ostatnio o odkryciu nowych dowodów w ramach śledztwa po zabójstwie premiera Zorana Djindjicia, który zginął 12 marca od kuli snajpera. Dowody te wskazują, że Radić i drugi z oskarżonych oficerów, Veselin Szljivanczanin, nie są odpowiedzialni za masakrę w Ovczarze.
Radić jest najmniej znany z tzw. trójki vukovarskiej. W akcie oskarżenia trybunału haskiego z 1995 r. nie podano nawet jego dokładnego wieku, pisząc tylko, że ma "ok. 35 lat". Według belgradzkiej prasy, Radić w 1993 r. odszedł z wojska i prowadził prywatny interes w Serbii.
Drugi z oskarżonych w sprawie Vukovaru, 56-letni Mile Mrksić oddał się dobrowolnie w ręce trybunału w maju zeszłego roku. Szljivanczanin, który nadal pozostaje na wolności, wielokrotnie zapowiadał, że nie odda się żywy w ręce ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych w d. Jugosławii.
Pułkownik Mrksić był dowódcą 1. Zmotoryzowanej Brygady Gwardi, która zdobyła Vukovar, i jest oskarżony o wydanie rozkazu masakry. Major Szljivanczanin odpowiadał w brygadzie za bezpieczeństwo. Kapitan Radić dowodził specjalną jednostką piechoty wchodzącą w skład brygady.
Wszyscy są oskarżeni o zbrodnie przeciw ludzkości, naruszenie konwencji genewskich oraz praw i zwyczajów wojennych.
Zachód zdecydowanie naciska na władze w Belgradzie, by nasiliły współpracę z trybunałem haskim. Jeszcze w styczniu USA groziły Serbii wstrzymaniem pomocy finansowej, jeśli nie wyda do Hagi trzech podejrzanych o zbrodnie wojenne, w tym Radicia i Szljivanczanina.
Dopiero po zamachu na Djindjicia rząd serbski zdecydowanie zabrał się za ściganie podejrzanych o zbrodnie wojenne. 14 kwietnia parlament Serbii i Czarnogóry znowelizował ustawę o współpracy z trybunałem haskim, umożliwiając ekstradycję kolejnych podejrzanych do Hagi.
O zabójstwo premiera rząd serbski oskarża potężny gang przestępczy, w którym główną rolę odgrywali mianowani jeszcze przez reżim Slobodana Miloszevicia ludzie ze specjalnej jednostki MSW, mający na koncie także zbrodnie wojenne. Ich celem miało być obalenie rządu i przejęcie władzy przez ludzi dawnego reżimu. (mp)