Zbrodnia w święta wyjaśniona. Brat zabił brata
Brutalnie pobił swojego brata i go zostawił na pastwę losu. Kiedy wrócił po kilku godzinach, mężczyzna już nie żył. Prokuratura Rejonowa w Lublinie oskarżyła Piotra M. o zabójstwo. Do zbrodni doszło w trakcie ubiegłorocznych świąt Bożego Narodzenia. Motywem zazdrość o kobietę.
36-letni Piotr M. był górnikiem, pracował w pobliskiej kopalni w Bogdance. Mieszkał z partnerką w jednym z socjalnych kontenerów w tej samej miejscowości. Para często spotykała się na zakrapianych alkoholem imprezach ze starszym bratem Piotra, 50-letnim Pawłem M.
Kluczowe dla późniejszych wydarzeń i złych relacji między braćmi mogło być to, co wydarzyło się latem 2022 roku. Piotr M. wyprowadził się i zamieszkał z inną kobietą. Jak ustalił prokurator, właśnie wtedy jego ekspartnerka nawiązała relacje intymne ze starszym bratem. Rozłąka pary nie trwała jednak długo, bo już po kilku tygodniach ponownie zamieszkali razem. Niestety Piotr M. cały czas wszczynał karczemne awantury, w trakcie których miał bić swoją partnerkę.
Według ustaleń prokuratora, źle między parą było już wcześniej, bo od 2020 roku. Piotr M. miał wszczynać po pijanemu awantury domowe, podczas których znęcał się nad kobietą fizycznie i psychicznie.
Zbrodnia w święta. 35-latek oskarżony o zabójstwo brata
Miarka przebrała się dwa dni przed Wigilią 2024 roku. 22 grudnia Piotr M. uderzył swoją partnerkę pięścią w twarz oraz drewnianym stolikiem w plecy. Kobieta na święta Bożego Narodzenia wyniosła się do babci.
Porzucony Piotr M. pierwszego dnia świąt spotkał się z bratem oraz jeszcze jednym znajomym. Na stole stanął alkohol, świątecznej atmosfery nie było. W pewnym momencie Piotr zaczął wyzywać brata Pawła i zagroził pobiciem. Powodem kłótni, jak ustalił prokurator, były sprawy majątkowe po zmarłym ojcu, a także konflikt o partnerkę.
Po jakimś czasie biesiadnikom skończył się alkohol. Było Boże Narodzenie, więc wszystkie sklepy pozamykane, ale w pobliżu znajdowała się otwarta stacja paliw. Piotr M. poszedł tam po dwie butelki wódki. Impreza trwała, a z ustaleń śledczych wynika, że Piotr cały czas był agresywny wobec brata. W pewnym momencie nawet zaczął go bić. Trzeci gość najwyraźniej miał już dosyć takiego świętowania, więc około godz. 22 udał się do domu. Później Piotr jeszcze do niego dzwonił i namawiał do powrotu, ale mężczyzna nie dał się skusić.
Kiedy bracia zostali sami, Piotr rzucił się na Pawła. Prokurator ustalił, że do zmasakrowania brata użył jakiegoś tępego narzędzia. Po wszystkim wyszedł z mieszkania, zamknął na klucz i wrócił do siebie. W kontenerze Pawła pojawił się następnego dnia rano. Około godz. 7 powiadomił dyspozytora numeru alarmowego 112, że jego brat leży na podłodze bez oznak życia. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia, ale na pomoc było już za późno. Ciało Pawła znaleziono między łóżkiem a szafkami, miał rany głowy, szyi i twarzy. W ocenie biegłego zgon nastąpił około godz. 5-6 rano.
Policja od razu zatrzymała Piotra M. Mężczyzna nie przyznał się do zabójstwa brata. Tłumaczył, że wyszedł z jego mieszkania 10 minut po północy i jeszcze wtedy brat miał być cały i zdrowy. Ale przeciwko niemu świadczą liczne dowody biologiczne, m.in. ślady krwi na butach. W rozmowie ze śledczymi Piotr M. zaprzeczał również temu, że wcześniej maltretował swoją partnerkę.
Prokuratura Rejonowa w Lublinie skierowała właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie akt oskarżenia przeciwko Piotrowi M. Mężczyzna odpowie za zabójstwo, a także znęcanie się nad swoją konkubiną. Grozi mu dożywocie.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: