Zbrodnia miłoszycka. Norbert Basiura wyszedł na wolność i zabrał głos

- Jestem niewinny. Każda chwila spędzona w areszcie była ciężkim przeżyciem – mówi WP Norbert Basiura, skazany na 25 lat pozbawienia wolności za zbrodnię w Miłoszycach. Sąd we Wrocławiu uznał, że nie zachodzi obawa matactwa z jego strony i zdecydował, że na wolności poczeka na rozstrzygnięcie apelacji.

Norbert Basiura od początku procesu zapewniał, że jest niewinny
Norbert Basiura od początku procesu zapewniał, że jest niewinny
Źródło zdjęć: © East News | Krzysztof Kaniewski
Sylwester Ruszkiewicz

Za zbrodnię miłoszycką 18 lat w więzieniu spędził niesłusznie Tomasz Komenda. Tym razem wydawało się, że znaleziono prawdziwych sprawców, a zamieszanie wokół tematu wreszcie ucichnie. O sprawie jest jednak nadal głośno.

Norberta Basiurę (zgodził się na podawanie pełnych danych) aresztowano we wrześniu 2018 roku pod zarzutem brutalnego gwałtu i zabójstwa Małgorzaty K. niedaleko dyskoteki w Miłoszycach. Po czterech miesiącach opuścił on jednak więzienie. Sąd przychylił się do wniosku obrony. Nie wykazano, by oskarżony mógł uciec lub utrudniać postępowanie. Przez cały długi proces odpowiadał z wolnej stopy, zawsze był obecny i wykonywał wszelkie polecenia oraz prośby.

Drugim oskarżonym w sprawie został Ireneusz M. Pod koniec września sąd skazał jego oraz Basiurę na 25 lat pozbawienia wolności za gwałt oraz zabójstwo 15-letniej Małgosi. Basiura, decyzją sądu, wyszedł w poniedziałek na wolność. Pozostanie na niej do czasu rozstrzygnięcia apelacji. Uzasadnienie decyzji sądu poznamy w czwartek.

Pytany przez WP o komentarz mówi w podobnym tonie, jak na sądowej sali.

- Mogę tylko powtórzyć to, co już wielokrotnie powtarzałem: jestem niewinny i wierzę bardzo mocno w sprawiedliwość sądów. Nie ukrywam swojego imienia i nazwiska, nie popełniłem żadnej zbrodni. Ciesze się, że mogłem wrócić do swojej rodziny: do żony i do dzieci - mówi Wirtualnej Polsce Norbert Basiura.

- Nie chcę komentować pobytu w areszcie. Każda chwila w zamknięciu jest ciężkim przeżyciem. Nie ukrywam i pewnie nie będzie to żadnym zaskoczeniem, że ten okres był i jest trudny dla mnie i dla moich bliskich. Mam to szczęście, że więź, która jest między nami, potrafi w dużym stopniu mi to wynagrodzić. Chciałem raz jeszcze podkreślić, że jestem niewinny - dodaje nasz rozmówca.

- Jestem mężem, ojcem, synem i strażakiem i będę walczył o swoje dobre imię i o uniewinnienie. Po opuszczeniu murów aresztu dostałem wiele telefonów od osób które wierzą w moją niewinność i mnie wspierają, w tym od mojego dowódcy. To buduje - zapewnia Basiura.

- Środowisko, w którym mieszkam i przebywam wspiera dzieci, żonę i mnie. Nie ma tu hejtu, ani negatywnych sygnałów w naszą stronę. Po wyjściu z aresztu zastanawiałem się, czy nie będzie ataków pod adresem mojej rodziny. Ale lokalna społeczność mnie wspiera - ujawnia oskarżony.

- Tak jak przed zatrzymaniem, tak i teraz będę żył normalnie. Chodziłem do sklepu, spotykałem się z ludźmi i tak będę robił teraz. Nie mam nic do ukrycia. Najbardziej mnie wspiera żona, która jest mi najbliższą i najukochańszą osobą na świecie. Jest mi przykro, że takie rzeczy przytrafiły się naszej rodzinie - mówi Basiura.

Jak zapewnia, jest osobą niewinną. - Nie mam i nie miałem zamiaru nigdzie uciekać. Przez cały proces odpowiadałem jako osoba wolna i zawsze stawiałem się w sądzie. Stawiałem się na każde wezwanie prokuratury. Chcę dowieść swojej niewinności - argumentuje.

- Tak jak już wielokrotnie podkreślałem: nie było mnie na tym podwórku. Nie zgwałciłem ani nie zabiłem Małgorzaty K. Wiem, że oskarżenie mocno uwypukla znaczenie opinii biegłych z zakresu DNA. Jednakże z treści tych dokumentów bynajmniej nie wynika, abym brał udział w zabójstwie Małgorzaty K. Te opinie, są opiniami nierzetelnymi, nieczytelnymi i zawierającymi wiele błędów. Myślę, że przyjdzie kiedyś ten czas, kiedy będę mógł powiedzieć znacznie więcej. Mam taki apel do mieszkańców Miłoszyc: Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek informacje, na temat tego zdarzenia, proszę aby zgłosił się na policję, do prokuratury, do odpowiednich organów. Każda informacja może okazać się przełomowa - kończy Basiura.

Przypomnijmy, zbrodnia miłoszycka wydarzyła się w noc sylwestrową 1996/1997. Wtedy podczas imprezy doszło do zabójstwa 15-letniej Małgosi z Jelcza-Laskowic. Początkowo w sprawie oskarżony i skazany został Tomasz Komenda. Usłyszał on wyrok 25 lat więzienia. Na wolność wyszedł po 18 latach, bo jak się okazało, nigdy tej zbrodni nie popełnił.

Norbert Basiura 22 lata temu był ochroniarzem na dyskotece w Miłoszycach. Według śledczych, dowody przeciwko niemu oraz Ireneuszowi B. są niezbite, bo na ich winę ma wskazywać między innymi DNA znalezione na ciele i ubraniach zamordowanej 15-latki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (214)