Zbliżenie Rosji i Iranu. Kreml uzbroi Islamską Republikę
Porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego miało być, zdaniem wielu, ciosem dla Moskwy. Tymczasem Rosja wykorzystuje zniesienie irańskich sankcji do powiększania wpływów w Teheranie.
26.08.2015 | aktual.: 26.08.2015 16:52
Wczesnym rankiem 24 lipca, niecałe dwa tygodnie po tym, jak w Genewie liderzy największych mocarstw podpisali porozumienie w sprawie ograniczenia irańskiego programu nuklearnego i zniesienia z Teheranu sankcji ONZ, na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie wylądował samolot linii Iran Air. Nie byłoby w tym nic godnego uwagi - takie loty odbywają się w końcu co tydzień - gdyby wśród pasażerów rejsowego lotu nie zauważono siwego, brodatego mężczyzny, którego twarz wielokrotnie zdobiła w ciągu ostatnich miesięcy okładki największych gazet i tygodników.
Ten pasażer to generał Kasem Sulejmani, dowódca sił Kuds, jednostki specjalnej irańskich Strażników Rewolucji odpowiedzialnej za tajne operacje i eksport islamskiej rewolucji za granicą. Wizyta irańskiej "szarej eminencji" - kiedyś walczącego z Amerykanami w Iraku, dziś wspierającego w Syrii siły Baszara al-Asada przeciw opozycji oraz szyickie milicje w walce z ISIS w Iraku - wzbudziła niemałą konsternację. I to nie tylko dlatego, że złamano w ten sposób ciągle jeszcze obowiązujące oenzetowskie sankcje.
Według informacji amerykańskiego wywiadu Sulejmani spotkał się w Moskwie nie tylko z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu, ale nawet z samym prezydentem Władimirem Putinem. Co było celem tajnej wizyty na tak wysokim szczeblu? Jak poinformował Reuters, powołując się na źródła w irańskich władzach, chodziło o rozmowy w sprawie dostaw rosyjskiej broni. Nie wiadomo jednak, czy był to jedyny cel spotkania.
Zacieśnianie więzów
Niezależnie od tego, jaki był główny powód wizyty Sulejmaniego w Moskwie, był to tylko jeden z wielu sygnałów wskazujących na zbliżenie obu reżimów po genewskim szczycie. W ostatnim czasie pojawił się cały szereg proponowanych wspólnych inicjatyw, szczególnie w dziedzinie wojskowej. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni przedstawiciele obu państw zapowiedzieli współpracę w budowie nowych myśliwców, Rosja zobowiązała się do wsparcia Teheranu w konstrukcji systemu satelitarnego rozpoznania, zaś Iran do udostępnienia Moskwie technologii wykorzystywanych w dronach. Do tego 12 sierpnia marynarki wojenne Rosji i Iranu przeprowadziły wspólne ćwiczenia na Morzu Kaspijskim.
Jednak najpoważniejszy dowód na coraz ściślejsze związki obu państw to wznowione - i bliskie pomyślnego zakończenia - rozmowy na temat sprzedaży Iranowi rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej S-300. To jeden z najlepszych i najbardziej zaawansowanych systemów na świecie, który znacznie wzmocni Iran, czyniąc go znacznie odporniejszym na atak np. Izraela.
Irańczycy od dawna zabiegali o rosyjskie rakiety. Porozumienie w tej sprawie oba państwa zawarły już w 2007 roku, ale Kreml przez długie lata nie realizował umowy, tłumacząc swoje postępowanie embargiem nałożonym przez ONZ w 2010 roku. Postawa Rosji była dla Irańczyków źródłem frustracji i stała się poważną przeszkodą w stosunkach między reżimami. Teraz wszystko zdaje się zmieniać. Jak powiedział agencji TASS wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow, polityczna decyzja o sprzedaży rakiet została już podjęta, zaś do ustalenia zostały jedynie "szczegóły techniczne". Wraz z odblokowaniem rozmów o S-300, otworzyła się ścieżka do głębszej współpracy Rosji z Iranem.
Irańsko-rosyjskie zbliżenie jest o tyle ciekawe, że w Rosji - podobnie jak w USA - nie brakowało wątpliwości w związku z negocjacjami w Genewie. Wielu analityków obawiało się, że porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego doprowadzi do ocieplenia stosunków Zachodu z Iranem, w rezultacie czego Rosja straci na znaczeniu (bo Rosja nie będzie Zachodowi już tak potrzebna, aby na Iran naciskać) i znajdzie poważnego konkurenta w dostawach broni dla Teheranu. Dodatkowo, uwolnienie handlu irańską ropą i gazem uderzy spowoduje znaczną obniżkę cen surowców, na czym Rosja znacznie ucierpi. Dlaczego więc Rosjanie nie sabotowali rozmów w Genewie? Przeważył pragmatyzm. Kreml uznał po prostu, że Irańczycy i tak porozumieliby się z USA i Europą, ponad głowami Rosjan, wobec czego pozycja Moskwy byłaby jeszcze gorsza.
- Czy doszłoby do porozumienia, jeśli Rosja nie uczestniczyłaby w tych rozmowach? Doszłoby, ale na warunkach, które byłyby znacznie gorsze dla Federacji Rosyjskiej - wyjaśniał grupie rosyjskich "jastrzębi" Riabkow, cytowany przez "Washington Post". Teraz, kiedy porozumienie zostało zawarte - choć w Stanach Zjednoczonych zatwierdzić je musi jeszcze Kongres - Rosja stara się wykorzystać to na swoją korzyść.
Dwa scenariusze
- Widać, że Moskwa przygotowuje się na dwa scenariusze: po pierwsze, jeśli dojdzie porozumienie w sprawie Iranu wejdzie w życie, Kreml chce zapewnić sobie, że zachowa wpływy w Teheranie i że rosyjski eksport nie zostanie zastąpiony przez Europę. A jeśli Kongresowi uda się zniweczyć porozumienie, Rosja chce w ten sposób dołączyć do Iranu, tworząc pewnego rodzaju antyamerykański sojusz - mówi WP prof. Mark Katz, specjalista od rosyjskiej polityki na Bliskim Wschodzie z Uniwersytetu George'a Masona w Wirginii.
Tymczasem ten drugi scenariusz - czyli odrzucenie przez Kongres porozumienia z Genewy - wciąż jest aktualny. Republikanie - a także część Demokratów - stanowczo sprzeciwiali się podpisywaniu umowy z Iranem przez cały okres negocjacji. Teraz wielu z nich trudno będzie się wycofać ze swojego stanowiska. Zdaniem Katza, zablokowanie porozumienia byłoby bardzo poważnym błędem.
- Myślę, że jeśli do tego dojdzie, Moskwa będzie wdzięczna Kongresowi za otwarcie jej furtki do powiększenia wpływów w Teheranie i to w dodatku kosztem Waszyngtonu - mówi profesor. - Tym bardziej, że w ten sposób uda się jej podtrzymać nadzieję na pozostanie wielkim mocarstwem w oczach świata - dodaje.
**Zobacz również: Ławrow: po porozumieniu z Iranem tarcza antyrakietowa niepotrzebna
**