Zbliżamy się do granicy
(RadioZet)
Przy założeniu silnej deprecjacji złotego,
niekorzystnego kursu euro i dolara, i w zależności od nominalnego
poziomu PKB nie można wykluczyć, że dług publiczny w 2004 roku
przekroczy próg 55 proc. PKB - przestrzega minister finansów
Andrzej Raczko.
11.09.2003 21:40
Ustawa o finansach publicznych przewiduje specjalne procedury, gdy dług publiczny przekroczy 50 proc. PKB, co stanie się w tym roku. Rząd musi przygotować na kolejny rok taki budżet, w którym relacja deficytu do dochodów nie będzie wyższa niż w bieżącym roku.
Gdy dług publiczny przekroczy 55 proc. PKB, to kolejny budżet musi zapewniać spadek długu w stosunku do PKB. Jeśli dług wyniesie 60 proc. PKB albo będzie wyższy, to w kolejnym budżecie państwa i w budżetach samorządów wydatki nie mogą przekraczać dochodów. Skarb Państwa nie może też udzielać już poręczeń i gwarancji.
Jerzy Hausner, wicepremier i minister do spraw gospodarczych powiedział w czwartek, że rząd będzie się starał, aby dług publiczny w przyszłym roku nie przekroczył 55 proc. PKB.
Polska nie może przekroczyć 60 proc. poziomu długu publicznego w relacji do PKB, jeżeli chce stać się członkiem Europejskiej Unii Monetarnej (EMU).
Minister finansów powiedział, że chciałby, by nastąpiło to najszybciej jak to będzie możliwe. Ostatnie deklaracje przedstawicieli rządu mówiły, że Polska byłaby w stanie najwcześniej przyjąć euro w 2008 roku.
Rząd potwierdził we wtorek, że deficyt budżetu wzrośnie w 2004 roku do 45,5 mld zł z 38,7 mld zł w tym roku. Według analityków i wyliczeń NBP faktyczny poziom deficytu w 2004 roku, gdyby przyjąć metodologię zastosowaną w budżecie tegorocznym, wyniósłby około 60 mld zł.
Analitycy sądzą, że dług publiczny może zbliżyć się nawet do 60 proc. PKB.