PolskaZbigniew Ziobro pisze list do szefowej KE. "Gigantyczna afera korupcyjna"

Zbigniew Ziobro pisze list do szefowej KE. "Gigantyczna afera korupcyjna"

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro postanowił napisać list do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Chodzi o dwa reportaże śledcze, które ukazały się na łamach francuskiego dziennika 26 listopada i 1 grudnia. - Te informacje podważają obiektywizm i niezależność TSUE - stwierdził Ziobro. O czym naprawdę pisał dziennikarz francuskiego dziennika "Liberation"?

Zbigniew Ziobro pisze list do szefowej KE. "Gigantyczna afera korupcyjna"
Zbigniew Ziobro pisze list do szefowej KE. "Gigantyczna afera korupcyjna"
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Violetta Baran

11.12.2021 15:58

- Prasa europejska, zwłaszcza francuska - dziennik "Liberation", ujawniła gigantyczną aferę korupcyjną, która ma miejsce na szczytach organizacji UE. Dziennikarze w tej publikacji wskazują, że to, co ujawnili, to wierzchołek góry lodowej - stwierdził w sobotę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, informując, że napisał w tej sprawie list do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.

- Stoi ona na czele organu, który uchodzi za strażnika traktatów europejskich i jest w sposób szczególny zobowiązana, aby tę sprawę wyjaśnić - ocenił Ziobro.

- W liście tym wyrażam zaniepokojenie, że przewodnicząca KE jako osoba predestynowana do tego, by odnieść się do ustaleń prasy, milczy. I wnoszę, by w poczuciu odpowiedzialności za UE zechciała podjąć wszystkie możliwe działania, aby aferę wyjaśnić - stwierdził minister sprawiedliwości.

Ziobro o kulisach decyzji TSUE. Mówi o zakrapianych alkoholem kolacjach

Minister zacytował fragment jednego z artykułów, w którym jego autor miał stwierdzić, że "nawet w TSUE, który uchodzi za świątynię prawa europejskiego, w której zasiadają głównie członkowie Europejskiej Partii Ludowej, której przewodniczy Donald Tusk, ma miejsce handel wpływami i inne nieetyczne praktyki".

- Z informacji dziennikarzy wynika, że sędziowie TSUE na podlewanych alkoholem kolacjach mieli dogadywać się i handlować wpływami co do spraw, będących w zakresie ich odpowiedzialności jako sędziów. Te informacje podważają obiektywizm i niezależność TSUE - stwierdził Ziobro, który - jak podkreślił - wydaje wyroki w kluczowych sprawach także dotyczących Polski. Wymienił przy tym sprawę kopalni w Turowie i reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości. - Te wyroki mogły być dyktowane innymi względami niż litera prawa i traktatów, którymi powinni się wyłącznie kierować bezstronni z natury rzeczy sędziowie, wskazują twarde fakty - stwierdził szef MS.

- Czy to nie po tych sutych kolacjach, zakrapianych alkoholem, podejmowano te decyzje? zastanawiał się Ziobro.

- Okazuje się, że TSUE, który nam wytyka upolitycznienie sądownictwa jest obsadzony w większości przez ludzi powiązanych - zdaniem francuskiej prasy - przez jedną z partii politycznych, EPL. Przypadek zrządził, na czele, której stoi dzisiaj, za sprawą gestu pani Angeli Merkel, pan premier Donald Tusk - mówił minister sprawiedliwości.

Ziobro: gigantyczna afera korupcyjna

Zdaniem ministra sprawiedliwości doniesienia francuskiej prasy dowodzą, że mamy do czynienia z "gigantyczną, największą aferą o charakterze korupcyjnym, podważającą fundamenty funkcjonowania najważniejszych instytucji UE". - W moim przekonaniu ta afera ma ścisły związek z tymi bezprawnymi, stanowiącymi nadużycie orzeczeniami TSUE w stosunku do Polski w kontekście reformy sądownictwa i w związku ze sprawą Turowa - dodał.

Autorem publikacji w "Liberation", francuskim dzienniku, który prezentuje lewicowe poglądy, jest Jean Quatremer. To nie jest pierwsze jego dziennikarskie śledztwo dotyczące Unii Europejskiej. Jego materiały - jak przypomina serwis rfi.fr - zapoczątkowały problemy Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Jacquesa Santera po ujawnieniu informacji na temat komisarz Édith Cresson w 1998 r., a ostatnio spowodowały usunięcie Martina Selmayra, byłej prawej ręki Jean-Claude'a Junckera.

O czym pisze "Liberation"?

W swoich materiałach wielokrotnie zwraca uwagę na fakt, że większość stanowisk w UE piastują osoby powiązane z Europejską Partią Ludową, parlamentarną frakcją w Parlamencie Europejskim, której ugrupowania członkowskie utraciły władzę w wielu swoich macierzystych krajach.

O czym tym razem napisał brukselski korespondent "Liberation"? Pierwszy materiał poświęcony był oszustwom w Europejskim Trybunale Obrachunkowym. Quatremer odkrył, że 10 członków władz tej instytucji, w tym jej prezes Klaus-Heiner Lehne, pobiera dodatki mieszkaniowe za "fikcyjne mieszkania w Luksemburgu" oraz opłaca z pieniędzy instytucji posiłki w restauracjach.

"Jedna trzecia 27 członków Trybunału prawie nigdy nie jest obecna w Wielkim Księstwie, ale mimo to otrzymuje duże dodatki mieszkaniowe, nadużywa "kosztów reprezentacyjnych", wykonuje "misje", których nikt nie sprawdza, i wykorzystuje udostępnione im samochody służbowe do celów prywatnych" - pisze Quatremer.

Dziennikarz informuje, że na jednym z osiedli prezes Trybunału, wraz z trzema swoim podwładnymi wynajmuje jednopiętrowy budynek w szeregowej zabudowie. Spędza tam zaledwie jedną noc w tygodniu.

Fikcyjne mieszkania, prawdziwe dodatki. Wśród wymienionych były poseł PiS

Członkowie Trybunału powinni mieszkać w trakcie pełnienia swojej funkcji w Luksemburgu. Otrzymują na to specjalny dodatek, wysokości ok. 15 proc. uposażenia. Jak wyliczył Quatremer, to ok. 3600 euro. Dodatkowo otrzymują 40 tys. euro na pokrycie kosztów przeprowadzki i zagospodarowanie. Zdaniem brukselskiego korespondenta Lehne, który mieszka na stałe nie Luksemburgu a w rodzinnym Düsseldorfie. To oznacza, że od 2014 r., gdy został członkiem Trybunału (prezesem został w 2016 r. - przyp. red.) bezprawnie wypłacono mu 325 tys. euro.

Dziennikarz "Liberation" wymienia także innych członków Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, którzy pobierają dodatki, ale w Luksemburgu nie mieszkają. Jest wśród nich, co ciekawe, Marek Opioła - były poseł PiS i wiceszef NiK.

Drugi tekst Quatremera, który ukazał się 1 grudnia, ma związek z wyrokiem, jaki wydał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ws. jednego z członków Europejskiego Trybunału Obrachunkowego Karela Pinxtena. Według Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (Olaf) miał on sprzeniewierzyć pół miliona euro.

"Świątynia prawa" i "państwo EPL"

"Tragedia polega na tym, że ta sprawa jest tylko wierzchołkiem góry lodowej" - pisze w "Liberation" Quatremer. "Co gorsza, pociągając za nić afery Pinxten, odkryliśmy prawdziwy system konfliktów interesów i handlu wpływami, który rozciąga się nie tylko na Komisję, ale także na TSUE, świątynię prawa europejskiego, w którym udział biorą głównie członkowie EPP (Europejskiej Partii Ludowej)" - informuje dziennikarz. "Jest to 'państwo EPL', które zagnieździło się w sercu Unii Europejskiej dla korzyści swoich członków" - ocenia.

Jaki związek sprawa Pinxtena ma z TSUE, które wydało niekorzystne dla Polski zarządzenie ws. Turowa i krytycznie ocenia polską reformę wymiaru sprawiedliwości? 30 września Trybunał orzekał w jego sprawie. Zdecydował o redukcji jego uprawnień emerytalnych o 2/3 w związku ze sprzeniewierzeniem przez niego pieniędzy należących Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (wcześniej ETO odzyskało 150 tys. euro od Pinxtena, który służbowe pieniądze wydawał na prywatne cele).

Decyzję ws. Pinxtena formalnie podejmowano w pełnym składzie sędziów TSUE - na tzw. zgromadzeniu plenarnym. Formalnie jednak, jak wynika z informacji Quatremera, ośmiu sędziów, w tym prezes TSUE - Koen Lenaerts, było nieobecnych.

Koen Lenaerts, co jest rzeczą rzadko spotykaną, wyłączył się z orzekania w tej sprawie.

Nie orzekał w sprawie ojca chrzestnego córki

Quatremer informuje, że Lenaerts od lat zna się z Pinxtenem. Były członek Trybunału Obrachunkowego jest nawet ojcem chrzestnym jednej z córek Lenaertsa i był gościem na jej ślubie w 2012 roku.

Lenaerts i Pinxten regularnie jadali obiady lub kolacje w restauracjach na koszt europejskiego podatnika (ich koszty Pinxten, tak jak koszty podróży na ślub chrzestnicy skwapliwie wliczał do wydatków służbowych - przyp. red.). Prezes TSUE regularnie jeździł też do domu Pinxtena, aby uczestniczyć w imprezach.

W jednej z nich, 30 maja 2008 r. wzięło udział 18 gości - europejscy urzędnicy, politycy i szefowie wielkich belgijskich firm. Imprezę tę, oczywiście, również "sponsorował" Europejski Trybunał Obrachunkowy.

Szwedzki sędzia Nils Wahl, także nie wziął udziału w posiedzeniu TSUE. On także znał Pinxtena i brał udział w organizowanych przez niego przyjęciach. Co więcej, jak informuje Quatremer, brał także udział w dziewięciu polowaniach zorganizowanych i opłaconych przez brukselskie lobby ELO (Europejska Organizacja Właścicieli Ziemskich), które odbyły się m.in. w Chambord we Francji.

W polowaniach tych brali udział także były wiceprzewodniczący Komisji Juncker (2014-2019), były członek Komisji Europejskie Jyrki Katainen oraz Johannes Hahn (PPE), były Komisarz ds. Rozszerzenia i Polityki.

Quatremer: nie stawiam zarzutu o korupcję

Wbrew słowom Ziobry ani francuskie, ani europejskie media nie rozpisują się o tej "gigantycznej aferze korupcyjnej". Trudno to tłumaczyć międzynarodową "zmową milczenia" lub powszechną niechęcią do krytykowania instytucji UE. Bo dowodów na korupcję żadnych nie ma. Raczej na towarzyskie powiązania wielu polityków, które mogą rodzić podejrzenia i konflikt interesów.

- W żadnym wypadku nie stawiam prezesowi TSUE Koenowi Lenaertsowi zarzutu o korupcję - stwierdził w rozmowie z RMF FM Jean Quatremer. Według niego, to raczej problem etyczny - w TSUE nie ma bowiem rejestru transparencji, jak w Komisji Europejskiej, więc prezes TSUE nie miał obowiązku deklarowania spotkań, w których uczestniczył na zaproszenie Pinxtena.

Według Quatremera uczestnictwo w tego typu przyjęciach to ryzyko "handlu wpływami i konfliktu interesów".

Źródło: liberation.fr, rmf24.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
zbigniew ziobrotsuekomisja europejska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (524)