Zbigniew Siemiątkowski: coś złego się stało w CIA
(RadioZet)
Posłuchaj Wywiadu
Gościem Radia ZET jest Zbigniew Siemiątkowski były szef Agencji Wywiadu. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Panie ministrze, ile było lotów CIA nad Polską? Nie mam pojęcia. Proszę mi wybaczyć, ale nie mam aż tak dobrej i pojemnej pamięci, żebym pamiętał i jednocześnie znał wszystkie ewentualnie loty, które były wykonywane w ramach różnych procedur operacyjnych. Czy loty CIA mogły się odbywać bez pana wiedzy? Oczywiście, że mogły, bo oprócz Agencji Wywiadu z Centralną Agencją Wywiadu współpracowały np. Wojskowe Służby Informacyjne, jakiś zakres kompetencji miał również szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a w służbach specjalnych obowiązuje taka zasada, że wiesz tyle, ile musisz. W związku z tym, jako szef Agencji Wywiadu musiałem wiedzieć wszystko, co się dzieje w Agencji Wywiadu, do pewnego oczywiście stopnia. Tyle wiedziałem, co robiły WSI i ABW ile było potrzeba. Czyli o ilu lotach pan wiedział? Nie jestem w stanie po tylu latach przypomnieć sobie. Było ich aż tyle, pani ministrze, że nie
jest pan w stanie sobie przypomnieć? Nie wszystkie loty musiałem akurat śledzić. A te, które pan śledził, to ile ich było ? Myślę, że chyba tak jak to powiedział pan prezydent, kilka lotów. Kilka, tzn. mniej niż dziesięć. O wiele mniej niż dziesięć. To są te loty, które sobie przypominam, które mogły być ewentualnie wykonywane przez Centralną Agencję Wywiadowczą we współpracy z Agencją Wywiadu. Czy pan wiedział, kto jest na pokładzie samolotu? Zależy od sytuacji. Jeżeli musiałem wiedzieć, to wiedziałem. Jeżeli była to procedura, która była normalną procedurą, to nawet nie było takiej potrzeby. A czy na pokładzie samolotu były osoby, które było posądzane, że miały związki z Al-Kaidą, że miały związki z terrorystami? Agencja Wywiadu we współpracy z Centralną Agencją Wywiadu wykonywała bardzo wiele procedur operacyjnych, bardzo skomplikowanych operacji. Przepraszam, przy całej sympatii do pani i do radiosłuchaczy, ja nie mogę tym powiedzieć. Ale czy może pan zaprzeczyć, że takich osób nie było na pokładzie
samolotu? Zaprzeczenie byłoby złamaniem pewnej podstawowej zasady, jaka obowiązuje mnie, tzn. o zakresie współpracy, o celach, o formach pracy służb specjalnych, ja nie mogę nikomu powiedzieć. W związku z czym, na tak postawione pytanie, ja nie mogę odpowiedzieć. Nikomu, ale rozumiem, że jeżeli takie operacje się odbywały, to za wiedzą głowy państwa, czyli za wiedzą prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego? Dyspozycja, konkretnie art. 5 ustawy o Agencji Wywiadu mówi, że o sprawach istotnych dla bezpieczeństwa państwa i bezpieczeństwa publicznego, szef Agencji Wywiady jest zobowiązany niezwłocznie powiadomić premiera oraz prezydenta. W związku z czym, jeżeli to była kombinacja, która niosła za sobą np. implikacje polityczne, to oczywiście obowiązkiem moim było uzyskać akceptacje i autoryzacje czynników politycznych moich przełożonych, czyli premiera i prezydenta. Ale nie wszystkie operacje miały aż tak istotne znaczenie, żeby o tych operacjach informować premiera i prezydenta, dlatego, że wchodziły w zakres
kompetencji szefa Agencji Wywiadu. Czyli jeżeli były implikacje polityczne, o których pan mówi, to czy o tych implikacjach informował pan prezydenta, czy nie? Byłem zobowiązany, oczywiście. Jeżeli wiedziałem, że mogą nastąpić – jak powiedziałem implikacje polityczne, to moim obowiązkiem było oczywiście przed taką operacją uzyskać akceptację polityczną dla tej operacji ze strony czynników politycznych, moich zwierzchników. Cała procedura techniczna to już było moje zadanie, żeby to wykonać. Ale czy więźniowie CIA mogli przebywać w Polsce bez wiedzy prezydenta, bez wiedzy premiera? Pani znów oczekuje ode mnie odpowiedzi na pytanie, która to odpowiedź sprowadziłaby na mnie kolejne kłopoty. Już mi starczy trzech wizyt u prokuratorów. Proszę mi wybaczyć, że na tak postawione pytanie nie odpowiem, ale proszę z tego nie wciągać żadnych wniosków. Agencja Wywiadu prowadziła bardzo wiele skomplikowanych procedur, które to były procedury, którym przyświecał jeden zasadniczy cel – bezpieczeństwo naszego państwa.
Bezpieczeństwo państwa, a także ludzi, którzy byli zaangażowani w ten proceder operacyjny wymaga, żeby o tym nie mówić. Po to w polskim prawie został tak skonstruowany zakaz, który uniemożliwia informowanie kogokolwiek o tych procedurach, żeby zapewnić bezpieczeństwo. Istnieje tylko jeden przypadek w polskim prawie, kiedy szef Agencji jest zobowiązany ujawnić tego typu informacje, gdyby o to wystąpił sąd lub prokuratura, gdyby toczyło się śledztwo o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa zbrodni, tzn. zabójstwa. Panie ministrze, to co zrobi komisja, którą powołał premier Kazimierz Marcinkiewicz? Jak może sprawdzić, czy w Polsce były loty, czy w Polsce byli więźniowie związani z Al-Kaidą? Szefowie Agencji są zobowiązani premierowi, w dyspozycji odpowiedniego artykułu, przekazywać informacje istotne dla bezpieczeństwa państwa. Jest to sprawa istotna, w związku z tym, tego typu pytanie premier ma prawo postawić szefom Agencji, a oni mają obowiązek na to pytanie odpowiedzieć. A czy mają w swoich
dokumentach odpowiedzi na te pytania? Wszystkie procedury, które są prowadzone są ewidencjonowane. Nie może być nic, co uszłoby w powietrze, bo byłoby to nielegalne. Są instrukcje operacyjne, które bardzo szczegółowo określają, że każda sprawa, która jest przeprowadzana, musi mieć swój kryptonim, musi mieć swoją teczkę, w tej teczce musze być dokumenty wyselekcjonowane, poukładane. Musi tam być porządek. I na tym będzie polegała działalność komisji, że ci komisarze dostaną od Agencji dokumenty, tak? Ja nie wiem jak pan premier sobie z tą sprawą poradzi dlatego, że to jest kwestia dopuszczenia do pewnych tajemnic osób, których ustawodawca nie przewidział. W ustawie o Agencji Bezpieczeństwa, Agencji Wywiadu, nie przewidziano takiego trybu. Jest jeden tryb. Ale koordynator ds. służb specjalnych, pan Zbigniew Wassermann, rozumiem, że ma taki certyfikat? Oczywiście, że ma taki certyfikat i może otrzymać od premiera polecenie, ale uważam, że lepszym miejscem dla którego pan premier może wykonać tego typu czynność
jest kolegium ds. służb specjalnych. W skład kolegium wchodzą ministrowie, wymienieni w ustawie o Agencji Bezpieczeństwa, Agencji Wywiadu, którzy to ministrowie mają dostęp do wszelkich informacji. Łatwiejszą drogą byłoby zwołać kolegium na określony dzień, na którym to kolegium szefowie służb mieliby obowiązek złożyć informacje. Ale jest jeszcze komisja ds. służb specjalnych, która też się ma zająć tą sprawą. Ale to już jest ciało absolutnie polityczne. Mamy chyba swoje doświadczenie z działalnością komisji w poprzednich parlamentach, a szczególnie w poprzedniej kadencji i wiemy, że podanie czegokolwiek do wiadomości członkom komisji to tak, jakby się podzielić z całą opinią publiczną. Dlaczego takie informacje wyciekają z CIA? Zadaje pan sobie to pytanie? To mnie zdumiewa. Wiele, wiele lat miałem okazje współpracować z Centralną Agencją Wywiadowczą, znam dziesiątki oficerów, zaprzyjaźniony jestem z byłym kierownictwem Centralnej Agencji Wywiadowczej, zawsze ich ceniłem za profesjonalizm. Coś się złego
stało. Stało się coś już w okolicach – to jest oczywiście moja prywatna opinia – planowania ataku na Irak. Wyraźnie było widać, że Centralna Agencja Wywiadowcza ma inne koncepcje, inne pomysły rozwiązania konfliktu irackiego i problemu z Saddamem Husajnem i, że pewne przyjęte polityczne ustalenia były przyjęte wbrew analitykom Centralnej Agencji Wywiadowczej, a którą to później Centralną Agencje Wywiadowczą wmanewrowano w odpowiedzialność za podjęcie decyzji ataku na Irak. I to jest powód, żeby oficerowie CIA narażali bezpieczeństwo Polski? Następnie mamy do czynienia z odejściem dyrektora Tenneta i całej czołówki Centralnej Agencji Wywiadowczej. Przyszedł nowy dyrektor, który rozpoczął od bardzo poważnych zmian personalnych i w tym momencie, niestety, słabość charakteru, któregoś z oficerów, który swoje frustracje rozładowuje w sposób najgorszy z możliwych, tzn. kosztem np. Polski. To, co się stało, to jest niepowetowaną stratą, bo to każe się każdemu zastanawiać, co się dzieje z taką instytucją, z taką
organizacją, jak CIA, że wyciekają z niej najbardziej tajne informacje i czy warto poświęcać – w sposób dosłowny – zdrowie i życie na współpracę z agencją. A czy możliwe jest, panie ministrze, że więźniowie byliby torturowani w Polsce, a pan by o tym nie wiedział? Wykluczam jakiekolwiek tego typu sytuacje, dlatego, że w Polsce nie było tajnych więzień... Ja pytam o co innego, czy możliwe były tortury, o których by pan nie wiedział? Proszę pani, trudno sobie wyobrazić, że na terenie gospodarstwa, którym zarządzałem wiedziałbym bym wszystko, ale też trudno sobie wyobrazić, że tego typu rzeczy – gdy się działy – działyby się poza wiedzą szefostwa Agencji Wywiadu. Ale to mogło być tylko za wiedzą tych, którzy przesłuchiwali? Jeśli w Polsce nie było tajnych więzień, nie mogło być również sytuacji, o której pani mówi. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był były szef Agencji Wywiadu, Zbigniew Siemiątkowski.