Zbieracz złomu zginął pod gruzami
26-letni mężczyzna, najprawdopodobniej
zbieracz złomu, zginął w nieczynnej cegielni w Łazach (Śląskie).
Jego ciało odnalazł tam kolega. To czwarty tego typu
przypadek w tym miesiącu w Polsce.
Rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska poinformował, że mężczyzna zaginął w poniedziałek. Wszystko wskazuje na to, że tego dnia uległ wypadkowi. Prawdopodobnie w starej cegielni rozbierał metalową konstrukcję budynku i albo został nią uderzony, albo przysypany gruzem - powiedział Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji.
To kolejna w ostatnich tygodniach w Polsce tragiczna śmierć zbieracza złomu. W miniony piątek w Ludwikowicach koło Kłodzka (Dolnośląskie) zginęli trzej mężczyźni, gdy runął na nich dach nieczynnej fabryki. Wycinali oni metalowe konstrukcje budynku, które chcieli oddać do punktu skupu złomu.
Tydzień wcześniej w Mysłowicach (Śląskie) zginął 16-latek, który wraz z kolegami próbował wyjąć metalową szynę ze stropu budynku przeznaczonego do rozbiórki. Dwóm jego kolegom w wieku 13 i 14 lat udało się uciec.
Dzień później zwłoki 21-letniego mężczyzny znaleźli gdańscy strażacy w rumowisku budynku byłych zakładów mięsnych, gdzie runęły stropy między piętrami. Do wypadku doszło w zdewastowanym trzypiętrowym budynku, gdzie dwaj poszukiwacze złomu najprawdopodobniej demontowali żeliwne filary nośne. Jednemu z mężczyzn udało się uciec z obiektu - został tylko ranny w rękę. Pod gruzami zginął jego kolega.