Zbiera się zarząd PO. "Temat Ewy Kopacz jest zakończony"
We wtorek zarząd PO omówi wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych i podsumuje kampanię wyborczą - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa od polityków PO. W partii coraz częściej słychać o potrzebie zmian w jej władzach. Temat Ewy Kopacz jest zakończony - uważa jeden z liderów PO. Podobne "rozliczenie" z wyborów zaplanowano na środę w SLD, podczas spotkania kierownictwa i szefów regionów tej partii.
Politycy PO, z którymi rozmawiali dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej, przyznawali że wynik wyborczy jest porażką. - W demokracji tak jest, że ci, którzy rządzą, ponoszą większą odpowiedzialność, niż opozycja. Po ośmiu latach rządów oddajemy władzę, ale państwo zostawiamy w dobrej kondycji - mamy wzrost gospodarczy, mamy wysoką pozycje na arenie międzynarodowej, mamy liczne inwestycje w toku i wiele zakończonych. To jest kraj, który się rozwija - ocenił wiceszef PO Cezary Grabarczyk.
Zaznaczył, że potrzebna jest analiza werdyktu wyborczego. - Musimy przeprowadzić analizę, dlaczego nie pozyskaliśmy młodych wyborców, musimy po tym rachunku sumienia podjąć decyzję o konsolidacji - uważa Grabarczyk. - Sądzę, że najważniejsze jest, abyśmy działali rozważnie. Jarosław Kaczyński siedem razy z rzędu przegrywał wybory, a dziś triumfuje. Myślę, że Platforma może odbudować zaufanie wyborców znacznie szybciej - uważa wiceszef Platformy.
Znacznie ostrzejszy w swych osądach jest lider pomorskiej PO Sławomir Neumann. - Wynik jest porażką. Kampania miała wszystkie niezbędne elementy - billboardy, banery, spoty, ale nie miała takiego błysku, który by przełamał to, co było w kampanii prezydenckiej, nie udało nam się odbić - ocenił Neumann. - Teraz jest czas na analizę tego, bo inaczej będziemy brnęli w takich błędach dalej. Przegraliśmy dwie kolejne kampanie i to dość mocno, nie wolno przejść nad tym do porządku dziennego, bo to jest droga do samozagłady - podkreślił szef PO na Pomorzu.
Jego zdaniem ci, którzy wzięli odpowiedzialność za kampanię, powinni wziąć teraz odpowiedzialność za wynik wyborów. Pytany kogo ma na myśli, odparł: "myślę, że ci ludzie, którzy podejmowali decyzje, wiedzą, kto je podejmował i jakie były ich efekty". - Jest jakaś grupa ludzi, która podejmowała decyzje, które okazały się błędne - zaznaczył Neumann.
Za błąd uznał oparcie całej kampanii na osobie premier Ewy Kopacz. - Okazało się, że to jest metoda, która się nie sprawdziła. W Platformie nie ma teraz takiej osoby jak Donald Tusk, który był w stanie sam pociągnąć ten projekt - uważa polityk. W jego ocenie, konieczne są więc zmiany w zarządzaniu partią. - Trzeba pomyśleć nad bardziej kolegialnym stylu zarządzania Platformą - powiedział Neumann. Polityk nie chciał jednak mówić o żadnych personaliach.
Głosów niezadowolenia z przywództwa Kopacz jest więcej. W niedzielę wieczorem mówił o tym również b. szef MSZ i b. marszałek Sejmu Radosław Sikorski. - Jestem osobiście przekonany, że potrzebne jest Platformie nowe przywództwo. To, że partia była dowodzona jednoosobowo, bardzo energicznie przez Ewę Kopacz, która pracowała bardzo ciężko w czasie tej kampanii, oznacza także jednoosobową odpowiedzialność za wynik. Jestem przekonany, że Ewa Kopacz będzie wiedziała, co zrobić w takiej sytuacji - powiedział Sikorski w Bydgoszczy.
"Mocnego rozliczenia" wyniku wyborów spodziewa się też jeden z pragnących zachować anonimowość obecnych posłów PO. - Uważam, że będzie mocne rozliczenie, Grzesiek już tym razem tego nie odpuści - powiedział polityk Platformy. Zastrzegł jednocześnie, że - według niego - szef MSZ Grzegorz Schetyna, nie będzie stanowił żadnej nowej jakości. - Grzesiek na pewno będzie bardziej wyrazistym liderem, ale czy będzie nowym otwarciem? Nie będzie - jest ograną twarzą - uważa rozmówca agencji. Według niego, lepszym rozwiązaniem byłoby odmłodzenie przywództwa - powierzenie go np. ministrowi ds. europejskich Rafałowi Trzaskowskiemu.
- Temat Ewy Kopacz jest zakończony - to z kolei opinia jednego z regionalnych liderów Platformy. Zdaniem polityka, trudno obecnie wskazać, kto powinien zastąpić dotychczasową szefową Platformy. Ocenił jedynie, że nie byłoby dobrym rozwiązaniem stawianie na czele PO ani Schetyny, ani Trzaskowskiego, szefa MON, wicepremiera Tomasza Siemoniaka. "Siemoniak? Trzaskowski? A jaką oni mają pozycję w partii?" - dodał rozmówca agencji.
Siemoniak pytany w poniedziałek w TVN24, czy czas Ewy Kopacz jako szefowej PO się skończył, ocenił, że jego zdaniem jest jeszcze za wcześnie na powyborcze rozliczanie kierownictwa partii. Przekonywał przy tym, że premier ma cały czas bardzo mocną pozycję w PO. "Wszyscy doceniają jej wysiłek i jej energię, to, że praktycznie nie spała i objechała całą Polskę, to jest doceniane" - powiedział szef MON. - Jest bardzo dobrym liderem i jeżeli będzie gotowa tę misję swoją pełnić, na pewno będzie mieć moje wsparcie - zadeklarował.
Siemoniak nie wykluczył, że mógłby rozważyć kandydowanie na przewodniczącego PO, jednak - jak zaznaczył - tylko w przypadku gdyby Kopacz zrezygnowała z ubiegania się o przywództwo.
Z kolei Schetyna podkreślał w niedzielę w Kielcach, że Platforma musi wyciągnąć wnioski z niedzielnych wyborów. - Musimy wyciągnąć wnioski, musimy sobie poważnie porozmawiać o wczorajszym dniu, o dzisiejszym i o tym, co przed nami - powiedział. Przekonywał też, że potrzebna jest "nowa Platforma, nowe wyzwanie". - Jesteśmy po 15 latach, ta partia rzeczywiście przeżyła bardzo wiele i wiele dla Polski zrobiła dobrego, a dzisiaj przegrywa wybory i trzeba z tego trzeba wyciągnąć wnioski - mówił szef MSZ.
Z kolei Rafał Trzaskowski, pytany w Trójce, kto mógłby obecnie kierować Platformą: Ewa Kopacz, Grzegorz Schetyna czy on sam, odpowiedział: - To jest trywializowanie, patrzenie na nazwiska. To jest sprawa drugorzędna, kto to będzie, najważniejsze jest to, żeby PO była dobrą opozycją i by był pomysł na Platformę Obywatelską. Jak ten pomysł będzie, będziemy podejmować decyzje.
Ewa Kopacz, po ustąpieniu Donalda Tuska z kierowania Platformą, pozostaje p.o. przewodniczącego partii. Zdaniem Grabarczyka, realny termin wyborów wewnętrznych to przyszły rok. Część polityków PO, szczególnie tych, blisko związanych ze Schetyną uważa, że powinny się one odbyć jak najszybciej, jeszcze w tym roku.
Rozliczenia także w SLD
Wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej Piechna-Więckiewicz poinformowała, że na środowym spotkaniu kierownictwa partii i szefów regionów ma zapaść decyzja, na kiedy zwołać posiedzenia zarządu krajowego SLD i jakie ma być kalendarium działań po wyborach parlamentarnych.
W wyborach parlamentarnych SLD startowało w ramach koalicji Zjednoczonej Lewicy. Jak wynika z sondażu late poll Ipsos dla TVP1, TVN24 i Polsat News, ZL uzyskała poparcie 7,5 proc. i znalazła się tuż pod progiem wyborczym wynoszącym dla komitetów koalicyjnych 8 proc.
Jak przyznawali w wieczór wyborczy politycy lewicy sondażowe wyniki wyborów do Sejmu i Senatu są gorsze, niż się spodziewali. Przekonywali jednak, że wspólny projekt miał i ma sens.
- Nie oszukujmy się, liczyliśmy na więcej, i to było w zasięgu naszych możliwości - powiedziała liderka ZL Barbara Nowacka podczas wieczoru wyborczego. - Jeszcze niepoliczone są wszystkie głosy, ale dziś już wiemy, że to, co robiliśmy razem, miało głęboki sens, bo nauczyło nas być razem - mówiła.
Szef SLD Leszek Miller podkreślał z kolei, że projekt koalicji Zjednoczonej Lewicy miał i ma sens. - Jest to wynik gorszy, niż przypuszczaliśmy. Mieliśmy nadzieję, że projekt Zjednoczonej Lewicy przyniesie nam znacznie więcej. Nawet zakładając, że to nie są ostateczne wyniki, wygląda na to, że nie przekroczymy 8 proc. Bardzo żałuję - powiedział lider SLD.