Pułkownik chciał pralkę. Postawił warunek
Nie miał szczęścia jeden z pracowników Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji. Pułkownik Iwan Miertwiszczew liczył, że uda mu się dostać nową pralkę. Swoje żądania wyłożył szefowi jednej z wojskowych komend uzupełnień. Ten nie przejął się specjalnie wymuszeniem i zgłosił sprawę FSB. Miertwiszczew dostał pralkę, ale szybko ją stracił - podobnie jak swoją wolność.
Iwana Mertwiszczew to pracownik sztabu generalnego Rosji w randze pułkownika. Mężczyzna zajmował się kontrolą regularnego poboru w rosyjskiej armii. Wojskowy nie był wyjątkiem w strukturach, które słyną z łapówkarstwa, i postanowił, że wzbogaci się, dzięki swojej pozycji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zażądał pralki wartej 5 tysięcy złotych
Po rozpoczęciu jesiennej kampanii poborowej, pułkownik zaplanował kontrolę w jednym z biur, które ją prowadziły. Zadzwonił w tej sprawie do komendy uzupełnień w okręgu moskiewskim i zasugerował jej szefowi, że w trakcie inspekcji "na pewno coś znajdzie", co potwierdzi nieprawidłowości. Przekonywał, że dojdzie do tego niezależnie od sytuacji. Ostrzegł, że negatywny wynik kontroli wpłynie negatywnie na karierę komisarza wojskowego.
Osobliwe było żądanie pułkownika, który zażyczył sobie - w zamian za spokój komisarza - pralki. Maszyna musiała spełniać jednak co najmniej jeden warunek - jej wartość musiała przekraczać 17 tys. rubli, czyli około 5 tysięcy złotych.
Sprawę przejęła FSB
Komisarz wojskowy w rozmowie z pułkownikiem zgodził się. Jednak od razu, o próbie wymuszenia łapówki, poinformował departament kontrwywiadu wojskowego FSB. To właśnie jej oficerowie prowadzili dalsze "negocjacje" w sprawie. Mertwiszczew ostatecznie dostał pralkę, ale zaraz po tym został zatrzymany.
Pułkownik w pełni przyznał się do winy, a sąd wyznaczył mu 2-miesięczny areszt domowy.
Źródło: "Kommiersant"
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ