"Zawsze stałem na straży interesów Polski"
- Spośród wielu kandydatów wyróżnia mnie przede wszystkim wiarogodność oraz doświadczenie i znajomość brukselsko-strasburskich realiów od środka, a nie tylko z telewizji, czy z gazet. Jako poseł do Parlamentu Europejskiego zawsze stałem na straży interesów Polski - mówi Mieczysław Janowski, kandydat PSL z okręgu podkarpackiego.
04.06.2009 18:00
WP: Andrzej Kędzierawski: Co jako europoseł zamierza Pan zrobić dla Polski?
Mieczysław Janowski: Jeśli znajdę się w przyszłym składzie Parlamentu Europejskiego, to zamierzam kontynuować rozpoczętą w tej kadencji pracę w zakresie polityki regionalnej (komisja REGI). Chodzi mi zwłaszcza o zapobieżenie próbom renacjonalizacji tej polityki, co byłoby bardzo niekorzystne dla Polski. Nadto zwiększyłbym swe zaangażowanie w prace Komisji ITRE (Przemysłu, Badań Naukowych i Energii). Są tam omawiane bardzo istotne dla naszej gospodarki problemy, ostatnio kwestie energetyczne. Oczywiście, chciałbym przyczynić się do dalszego promowania Polski w Europie, w tym - jako poseł z Podkarpacia - szczególnie mojego regionu. Czyniłem do tej pory m.in. poprzez organizację wystaw, koncertów, konferencji i prezentacji. Chciałbym również dalej działać na rzecz osób niepełnosprawnych i młodzieży. Wielu młodym ludziom umożliwiłem płatne staże w moich biurach, dzięki czemu zdobyli oni niemałe doświadczenie, a "Debaty Europejskie" na Uniwersytecie Rzeszowskim oraz innych uczelniach regionu przyczyniły się
do poszerzenia wiedzy uczestniczących w nich osób na temat funkcjonowania i korzyści (a także ewentualnych zagrożeń), jakie wynikają z naszej przynależności do Unii Europejskiej. Dążyłbym również do poprawy współdziałania polskich europosłów z polskim rządem oraz posłami i senatorami.
WP: Na jakim poziomie zna Pan język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?
- Język angielski znam na poziomie dobrym, równie dobrze posługuję się językiem niemieckim, nieco słabiej władam rosyjskim (przydaje się tu także). Rozpocząłem również naukę języka francuskiego.
WP: Jakie jest Pana doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?
- Jestem posłem aktywnie działającym na forum Europarlamentu od 5 lat, znającym "od kuchni" funkcjonowanie instytucji europejskich. To liczący się element przy kontynuowaniu pracy parlamentarnej. Wiele inicjatyw, które podjąłem wspólnie z posłami z innych krajów i z różnych frakcji politycznych, dowodzi mojej skuteczności i umiejętności współpracy. Jako prezydent Rzeszowa (1991-99) rozpocząłem bądź kontynuowałem podczas całej kadencji współpracę międzynarodową między moim miastem a miastami partnerskimi z Europy i USA (Bielefeld, Klagenfurt, Koszyce, Lwów, Buffalo, Nyíregyháza). Działałem w Zarządzie Związku Miast Polskich i byłem delegatem do Kongresu Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy w Strasburgu (1994-98). W latach 1995-97 byłem członkiem Komitetu Badań Naukowych. Dwukrotnie zostałem wybrany do Senatu RP (1997-2004). Przewodniczyłem wtedy Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji państwowej (w drugiej kadencji byłem wiceprzewodniczącym tej komisji. Pracowałem nadto w Komisji Gospodarki i
Komisji Ochrony Środowiska oraz w Radzie Służby Cywilnej. Dowodzi to powagi, z jaką traktuję pełnione funkcje i zaangażowania w sprawy, których się podejmuję. Jako prezydent miasta, senator, a zwłaszcza obecnie, jako poseł do PE, wielokrotnie wyjeżdżałem za granicę, realizując różne misje.
WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Skomplikowany proces decyzyjny w Unii wymaga wzmożonej uwagi w konstruowaniu prawa, ponieważ przez niedoskonałe sito mogą prześliznąć się niedoróbki prawne. Każdy przypadek należy analizować osobno i działać tak, aby wyeliminować rozwiązania niekorzystne dla Polski. Jest to starcie często sprzecznych interesów państw członkowskich. Jako poseł do Parlamentu Europejskiego zawsze stałem na straży interesów Polski, a jako przykłady mogę wymienić aktywny udział w działaniach dotyczących rozporządzeń związanych z funduszami pomocowymi oraz kwestie tzw. pakietu energetyczno-klimatycznego, który ostatecznie przeszedł w wersji korzystniejszej dla Polski niż pierwotnie przewidywano. Jednak i w tym zakresie widzę pewne zagrożenia dla naszej energetyki. Z dużą ostrożnością należy także odnosić się do propozycji niekorzystnych dla Polski zmian we wspólnej polityce rolnej.
WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?
- W moim przekonaniu zasadniczą kategorię takich spraw stanowią kwestie dotyczące moralności, polityki odnoszącej się do rodziny, poszanowania życia, zagadnień bioetyki itd. Zgodnie z zasadą pomocniczości powinien być tu dochowany prymat ustawodawstwa krajowego.
WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?
- UE to konglomerat wielu wizji świata, które należy uszanować, co nie oznacza, że należy się z nimi wszystkimi zgadzać lub bezwzględnie je popierać. W pielęgnowaniu chrześcijańskich korzeni Europy nie jesteśmy osamotnieni. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien tych historycznych faktów poddawać w wątpliwość. Uważam, iż najlepszą i najskuteczniejszą drogę do pielęgnowania tych wartości stanowią własne świadectwa, bowiem „świat potrzebuje dziś bardziej świadków niż nauczycieli”. Tolerancja wobec innych nie musi, ba, nie może oznaczać wyzbycia się własnej tradycji i wiary chrześcijańskiej (przykład grudniowej decyzji Rady Miejskiej z Oxfordu likwidującej w tym mieście obchody świąt Bożego Narodzenia pokazuje do jakich absurdów prowadzi nadpoprawność niektórych pseudo-europejczyków). Za wielką szkodę uznaję to, iż nie udało się doprowadzić do wizyty w Parlamencie Europejskim Ojca Świętego Benedykta XVI. Jan Paweł II był w Strasburgu w 1988 r.
WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?
- Podział taki istnieje z całą pewnością, zwłaszcza w sferze ekonomicznej. Nadrobienie tych zaległości musi, co jest naturalne, zająć sporo czasu. Nowa i stara Unia - to także brak dostępu do rynku pracy, chociaż te restrykcje są już praktycznie zniesione i dotyczą niewielu krajów. Podział na starą i nową Unię nie może trwać wiecznie, w Brukseli i w Strasburgu odchodzi się od terminologii "nowy-stary", stosując co najwyżej nomenklaturę "UE-15" i "UE-27". Wielką zaletą europejskiej integracji jest możliwość nieograniczonej wymiany kulturalnej i naukowej, na której wszystkie strony mogą tylko i wyłącznie skorzystać, pozbywając się fałszywych stereotypów i przyczyniając się do zacierania podziału na "nową" i "starą" Unię. Nie uznaję także za racjonalnych działań, które mają podobny charakter i wiodą do tworzenia Unii dwóch prędkości. Byłoby to złamanie podstawowej zasady solidaryzmu europejskiego.
WP: Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?
- Polityka UE wobec Rosji powinna być zdecydowana, ale nie agresywna. Rosja musi też zrozumieć, że niegdysiejsze metody imperialnego kierowania innymi państwami (wasalnymi) już się skończyły. Myślę jednak, że powinniśmy konsekwentnie szukać rozwiązań w duchu dobrego sąsiedztwa. Trzeba wreszcie doprowadzić do odkłamania historii w relacjach polsko-rosyjskich. W chwili obecnej całkowite uniezależnienie się od dostaw surowców z Rosji jest nierealne, ale należy dywersyfikować możliwości w tym zakresie. Jednym z przykładów jest inicjatywa w sprawie projektu gazociągu Nabucco, który zmniejszyłby zależność państw europejskich od surowców energetycznych z Rosji.
WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?
- To jest trudny problem. Turcji przedstawiono kiedyś obietnicę przyjęcia do UE. Moim zdaniem jednak w obecnym stanie rzeczy Turcja nie powinna bardzo szybko zostać członkiem Unii. Kluczem do przyjmowania nowych państw powinna także być, poza kryteriami ekonomicznymi, przynależność do europejskiego kręgu kulturowego, do którego, moim zdaniem, Turcja nie należy dziś w stopniu wystarczającym. Do tego dochodzi nadto kwestia okupacji przez wojsko tureckie północnej części Cypru – państwa unijnego. Nie zostały także jednoznacznie potępione mordy na Ormianach.
WP: Jakie jest Pana stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?
- Do kwestii GMO należy podchodzić bardzo ostrożnie. Są one uregulowane na poziomie europejskim rozporządzeniami Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1829/2003 z dnia 22 września 2003 r. w sprawie genetycznie zmodyfikowanej żywności i paszy oraz nr 1830/2003 z dnia 22 września 2003 r. w sprawie możliwości śledzenia i znakowania organizmów genetycznie zmodyfikowanych oraz możliwości śledzenia żywności i produktów paszowych wyprodukowany z organizmów genetycznie zmodyfikowanych i zmieniające dyrektywę 2001/18/WE. Rozporządzenia te obowiązują we wszystkich państwach członkowskich UE i państwo polskie, jako członek UE, jest zobowiązane do ich przestrzegania. Niebezpieczeństwa wynikające z karmienia zwierząt genetycznie zmodyfikowanymi paszami są różnorakie, zanotowano - na przykład - przypadki chorób nimi spowodowanych. Pod wielkim znakiem zapytania stoją także konsekwencje spożywania mięsa zwierząt karmionych takimi paszami. Podobne obawy odnoszą się do produktów roślinnych GMO. Moim zdaniem, dopóki nie udowodni
się ostatecznie, że produkty GMO są całkowicie bezpieczne, należałoby się zastanowić na zakazem ich produkcji i sprzedaży w imię dobra i zdrowia konsumentów tych obecnych i tych z przyszłych.
WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałby Pan pracować i dlaczego?
- Już to poruszyłem. Chciałbym pracować, tak jak do tej pory, w Komisji Rozwoju Regionalnego, Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii, Delegacji do spraw stosunków ze Szwajcarią, Islandią i Norwegią i do wspólnej komisji parlamentarnej Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) oraz w Delegacji do komisji współpracy parlamentarnej UE-Ukraina. Rozwój regionalny, dlatego że upatruję w nim unikalną szansę pozyskiwania funduszy unijnych dla Polski; badania naukowe i przemysł - wynika to z mojego wykształcenia i zaangażowania w ich rozwój poprzez m.in. współpracę przy promowaniu rzeszowskiej „Doliny Lotniczej”; współpraca z krajami nordyckimi, dlatego że są to potencjalni nowi członkowie UE, podobnie jak Ukraina, z którą partnerstwo powinno być jednym ze strategicznych celów UE.
WP: Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Pana? Co wyróżnia Pana spośród innych kandydatów?
- Spośród wielu kandydatów wyróżnia mnie przede wszystkim wiarogodność oraz doświadczenie i znajomość brukselsko-strasburskich realiów od środka, a nie tylko z telewizji czy z gazet. Aby być skutecznym, trzeba je znać, a nowicjusz straci mnóstwo czasu na ich zgłębienie. To także znajomość, w sensie dosłownym, wielu, wielu ludzi, która umożliwia skuteczniejsze działanie niż przemówienia przy niekiedy pustej sali plenarnej. Zawsze do tego czasu dawałem świadectwa tego, że swą pracę traktuję jako służbę dla drugiego człowieka, dla Polski. Wasz głos, Szanowni Państwo, nie powinien być zmarnowany. Warto zaufać człowiekowi, który nie zawiódł. Zapraszam do zapoznania się z moją stroną internetową www.janowski.net.pl. Głos oddany na mnie nie będzie głosem straconym, ale wskazującym na człowieka otwartego oraz doświadczonego, życzliwego i kompetentnego.