Zawiesili go za Bush`a
Oficer amerykańskich sił powietrznych został zawieszony w pełnieniu obowiązków za to, że w liście do gazety wyraził pogląd, że George W. Bush jako prezydent to kpina i że do ataków terrorystycznych 11 września doszło, ponieważ ta prezydentura prowadziła donikąd.
List podpułkownika Steve'a Butlera został opublikowany 26 maja w kalifornijskim dzienniku The Herald.
Niezadowolony z prezydentury Busha podpułkownik napisał m.in., że prezydent nie zrobił nic, żeby ostrzec naród amerykański, ponieważ potrzebował tej wojny z terroryzmem. Jego tatuś miał Saddama, a on potrzebował Osamy. Jego prezydentura prowadziła donikąd... Ten facet, to kpina.
Butler był prorektorem ds. studenckich w wojskowym Instytucie Języków w Monterey w Kalifornii. Siły powietrzne poinformowały, że został zawieszony w pełnieniu obowiązków do czasu zakończenia śledztwa w sprawie jego listu na temat prezydentury Busha.
Prawo wojskowe w USA zabrania wyrażania się o prezydencie i innych przywódcach politycznych w pogardliwych słowach. Przepis pochodzi z 1776 roku i w pierwotnej wersji zabraniał żołnierzom używania zdradzieckich i lekceważących słów. Po kilku modyfikacjach ostatecznie zdecydowano się na zakazanie słów pogardliwych i sprecyzowano, że ludziom w wojskowych mundurach nie wolno takowych używać wobec prezydenta, wiceprezydenta, kongresmanów i gubernatorów stanowych.
Sankcje za złamanie tego zakazu, to m.in. wydalenie ze służby, pozbawienie żołdu, albo rok aresztu.
W okresie prezydentury Billa Clintona kilku oficerów naraziło się na sankcje za złamanie tego zakazu. Jeden z nich, generał sił powietrznych, został zmuszony do przejścia w stan spoczynku za zarzucanie Clintonowi sympatii dla homoseksualistów, kobieciarstwo, uchylanie się od obowiązkowej służby wojskowej i palenie marihuany. (an)