Zawał po kraksie z jaguarem?
Senator Franciszek Adamczyk jadąc swoim jaguarem z Rabki w kierunku Mszany Dolnej wpadł w poślizg i w kłopoty. Na wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości sądeccy prokuratorzy ponownie będą badać sprawę drogowej kraksy senatorskiego jaguara z fordem transitem, do której doszło 1 lipca ubiegłego roku. W wyniku stłuczki ranny został kierowca forda - mieszkaniec podlimanowskiej Mordarki, Stanisław Wojtas.
04.01.2007 08:58
Pędzący z przeciwnego kierunku jaguar zjechał na sąsiednią jezdnię i uderzył w jego auto. Sprawę umorzono i zakwalifikowano jako kolizję. Mężczyzna kilka dni później przeżył zawał serca. Dziś ma żal do limanowskich prokuratorów za umorzenie sprawy. A do senatora, że nie zainteresował się jego stanem zdrowia. Lekarze i prawnicy mają teraz trudny orzech do zgryzienia - muszą dać ostateczną odpowiedź na pytanie, czy zawał był faktycznie skutkiem bliskiego spotkania forda z jaguarem.
Nie chciałem kombinować
Senator dowiedział się o wznowieniu postępowania od dziennikarzy "Gazety Krakowskiej". Postanowienie o nadaniu dalszego biegu sprawie wydano 12 grudnia ubiegłego roku. - To dla mnie bardzo przykre, jak dla każdego kierowcy. Było ślisko, nie udało mi się wyprowadzić samochodu z poślizgu. Posłusznie poddałem się całej procedurze prowadzonej przez policję. Byłem badany alkomatem. Cóż mogę powiedzieć? Rzeczywiście nie kontaktowałem się z panem, który ucierpiał w tym zdarzeniu, aby nie posądzono mnie, że w jakikolwiek sposób kombinuję czy ingeruję w postępowanie. Ale powinien był otrzymać odszkodowanie z mojej polisy. Mogę tylko dodać, że w moim samochodzie nawet szyba była cała, a mnie zupełnie nic się nie stało.
To nie była wielka kraksa?
Stanisław Wojtas od kilku miesięcy stara się przekonać wymiar sprawiedliwości, że jest jednak ofiarą wypadku, a nie kolizji. Tuż po zderzeniu zabrano go do szpitala w Limanowej. Zasadnicza różnica Lekarze stwierdzili, że obrażenia jakie odniósł, nie wymagają hospitalizacji dłuższej niż 7-dniowa. W ten sposób specjaliści w zakresie medycyny przesądzili o kwalifikacji tego, co wydarzyło się 1 lipca 2006 roku na drodze między Rabką, a Mszaną Dolną. Stwierdzono, że chodzi nie o wypadek, ale o kolizję. Różnica pomiędzy pierwszym a drugim jest zasadnicza. Dla ofiary - w wysokości odszkodowania, a dla sprawcy - w konsekwencjach. Gdy mamy do czynienia z wypadkiem - sprawca może zostać uznany winnym przestępstwa drogowego. Gdy rzecz dotyczy kolizji - przestępstwa nie ma. Jest tylko wykroczenie.
- Nie wyrokuję, czy to ma jakieś znaczenie czy za kierownicą tamtego auta siedział senator - mówi Stanisław Wojtas. - Ale fakt jest taki, że po tym feralnym dniu do dziś nie wróciłem do pracy w swojej firmie. Straciłem źródło utrzymania. Przez cały czas pobytu w szpitalu po wypadku, skarżyłem się na bóle w klatce piersiowej. 9 dni później miałem zawał. Biegły lekarz wydał opinię, że ten zawał nie był konsekwencją wypadku, tylko miażdżycy tętnic. Na podstawie tej opinii prokuratura wydała werdykt o umorzeniu śledztwa, ale jak się później okazało biegły się mylił.
Na potwierdzenie swoich racji, pan Stanisław przyniósł do redakcji kartę informacyjną ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie kontynuował leczenie. We wrześniu ubiegłego roku krakowscy lekarze stwierdzili u pacjenta z Mordarki brak zmian miażdżycowych.
Tylko bez polityki!
Po umorzeniu śledztwa w sprawie zderzenia forda i jaguarem, pan Stanisław interweniował w ministerstwie sprawiedliwości. Wyliczył szereg zastrzeżeń, jakie ma do postępowania policji i prokuratury. "Panie ministrze, mówi Pan, że nie będzie świętych krów. Jednak w mojej sprawie fakty są inne. Poprzednio do Pana pisałem, że całej sprawie ukręci się łeb. Nie tylko ukręcili, ale na żywca urwali?" - napisał rozgoryczony mieszkaniec Mordarki.
- Oby tylko w rozstrzygnięcia w tej sprawie nie zamieszała się polityka - wzdycha senator Adamczyk. Czy parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej ma powody obawiać się niekorzystnych dla siebie orzeczeń tylko dla tego, że z kraksą trafił akurat w kadencję rządów konkurencyjnego Prawa i Sprawiedliwości? Oto jest pytanie!
Iwona Kamieńska