Zatrzymano kapitana promu "al‑Dana" w Bahrajnie
Policja w Bahrajnie
zatrzymała w celu przesłuchania kapitana promu "al-Dana" i jego
zastępcę. Prom w czwartek wieczorem wywrócił się niedaleko
wybrzeży Bahrajnu - zginęło 57 ludzi.
Przesłuchiwany obecnie kapitan - którego nazwiska agencje nie podają - odpowiadać będzie za to, iż dopuścił do wypłynięcia przeciążonego statku w morze. Jednostka mogła przewozić nie więcej jak stu pasażerów - na promie w momencie katastrofy przebywało 126 pasażerów (a nie jak sugerowano wcześniej nawet do 150). 57 z nich utonęło, dwu uznaje się nadal za zaginionych a 67 udało się uratować.
Wśród śmiertelnych ofiar katastrofy - jak wynika z danych, przedstawionych na konferencji prasowej w piątek wieczorem przez rzecznika MSW Bahrajnu Tarika al-Hassana - jest 21 Indusów, 13 Brytyjczyków, 5 Południowych Afrykańczyków,5 Filipińczyków, 4 Pakistańczyków, 4 Singapurczyków, 2 Tajów i po jednym obywatelu Niemiec, Irlandii i Korei Południowej.
Zastępczyni rzecznika MSZ Justyna Lewańska informowała w piątek, że na statku najprawdopodobniej nie było Polaków. Resort, jak również polskie placówki w rejonie miejsca katastrofy, nie otrzymały żadnych sygnałów od polskich rodzin tam mieszkających. Prom został wynajęty na nocny rejs wycieczkowy, połączony z uroczystym bankietem. Organizatorem była miejscowa firma budowlana, zatrudniająca także cudzoziemców.
Właściciel statku Abdullah al-Qubaisi twierdził, że przyczyną wywrócenia się promu było zarówno przeciążenie, jak i "niewłaściwe rozmieszczenie" pasażerów na pokładzie. Statek został przeciążony. Kapitan odmawiał odbicia od brzegu, ale pasażerowie zmusili go do wypłynięcia w morze - powiedział al-Qubaisi. Dodał, że według relacji kapitana, pasażerowie zgromadzili się po jednej stronie promu, co doprowadziło do wywrócenia się jednostki.