Zatruł się grzybami - nie umarł, bo wypił pół litra
49-latka z Tarnobrzega zmarła. Jej partner życiowy jest w szpitalu. Obydwoje prawdopodobnie zatruli się grzybami. Życie mężczyźnie mógł uratować alkohol - pisze serwis nowiny24.pl.
W sobotę Piotr Kalina ze swoja towarzyszką życia Elżbietą wybrali się na grzyby w tarnobrzeskie lasy. Oboje zbierali grzyby oddzielnie.
- Ja znam się na grzybach, ale Ela nie. Po grzybobraniu ja pojechałem do swojego mieszkania, ona do swojego - wspomina mężczyzna. - Później się spotkaliśmy u niej. Kiedy przyjechałem, były dwie usmażone kanie i sos z innych grzybów. Dlaczego nie poczekała na mnie, żebym zobaczył te grzyby? - zastanawia się mężczyzna.
Para zjadła zbiory, jednak kilka godzin po zjedzeniu sosu, obydwoje zaczęli odczuwać dolegliwości żołądkowe - biegunkę i wymioty.
Mówiłem, żeby do lekarza iść, żeby pogotowie wezwać. Ale nie chciała, mówiła, że to przejdzie - mówi Piotr Kalina. Następnego dnia dolegliwości nie ustępowały, wręcz przeciwnie - nasilały się z każdą godziną. Kobieta nadal nie chciała iść do lekarza. Wieczorem w niedzielę położyła się spać.
- Gdy się obudziłem, leżała obok mnie, już nie żyła - płacze mężczyzna. Dopiero potem sam zgłosił się do szpitala.
- Gdy jadłem te grzyby, piłem też wódkę, sporo - prawie pół litra. Może to "odkażenie" uratowało mi życie - przypuszcza Kalina.
Policja wszczęła w tej sprawie dochodzenie. W mieszkaniu zmarłej kobiety zabezpieczono słoiczek z grzybami. Z kolei sekcja zwłok ma wyjaśnić dokładne przyczyny śmierci Elżbiety.
Przeczytaj więcej szczegółów w serwisie nowiny24.pl