Zaskakujący ruch PO ws. afery hazardowej
Śledczy z komisji badającej aferę hazardową zamierzają wezwać jako kolejnego świadka Józefa Blassa, amerykańskiego biznesmena i naukowca polskiego pochodzenia. To może doprowadzić przed oblicze komisji ludzi z otoczenia Lecha Kaczyńskiego, a nawet samego prezydenta. Wszystko z powodu spotkań Blassa z prezydentem i jego współpracownikami - pisze "Rzeczpospolita".
31.12.2009 | aktual.: 31.12.2009 09:47
Nie wiadomo jeszcze, czy da się przesłuchać Blassa, gdyż ten może nie mieć polskiego obywatelstwa. - Natomiast wezwanie prezydenta jest ostatecznością, bo my możemy go wezwać, a on jak Kwaśniewski odmówić - mówi członek komisji Sławomir Neumann, poseł PO. - Duże znaczenie będzie miało przesłuchanie Roberta Draby, który jako prezydencki minister pisał opinie na temat wideoloterii - dodaje poseł.
Lech Kaczyński zna Blassa od dziesięciu lat. Jako prezydent z grupą współpracowników spotkał się z nim w lutym 2006 r. Według oficjalnych zapewnień Kancelarii Prezydenta miało to związek z zasługami Blassa we wspieraniu polskich stypendystów w USA. Rozmowa miała też dotyczyć systemów emerytalnych, czym prof. Blass zajmował się w swej pracy naukowej.
Nie dowierzają temu śledczy PO. - Trzeba wyjaśnić, ile było takich spotkań i czy rozmowa z Blassem miała wpływ na kształt opinii Draby - mówi "Rzeczpospolitej" Neumann.
Jak mówi inny polityk PO, ta sprawa ma dla Platformy jeszcze inne znaczenie. Gdy ktoś zażąda konfrontacji Donalda Tuska z byłym szefem CBA Mariuszem Kamińskim, PO będzie mogła odpowiedzieć żądaniem skonfrontowania prezydenta z Blassem.
Lecz nawet i bez konfrontacji wymienienie nazwiska Kaczyńskiego stawia prezydenta w trudnej sytuacji. Odmowa stawienia się przed komisją - do czego ma prawo - narazi go na zarzut ukrywania prawdy. Co z pewnością będzie wykorzystywane w kampanii prezydenckiej.