Zaskakujący kandydaci na prezydenta Polski
Po ubiegłotygodniowej deklaracji premiera, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich, ruszyła lawina spekulacji o możliwym zestawieniu nazwisk na karcie, jaką otrzymają Polacy w lokalach wyborczych. Na giełdzie wyborczej pojawiają się nazwiska Waldemara Pawlaka i Romana Kluski - pisze dziennik "Polska".
Roman Kluska to - według "Polski" - kandydat Polski Plus, która usilnie stara się go przekonać do startu ze swojej listy. Podobno ten biznesmen, były właściciel firmy komputerowej Optimus, nie zgodził się przyjąć propozycji - ale rozmowy mają trwać dalej.
Przedstawiciele Polski Plus oficjalnie nie potwierdzają faktu rozmów z Kluską. Ale też nie ukrywają, że jako swojego kandydata na prezydenta chcieliby wysunąć osobę właśnie tego pokroju.
Ciągle zmieniają się też pomysły na prezydenckiego kandydata z ramienia PSL. W tej partii ciągle pamięta się blady występ w poprzednich wyborach (Jarosław Kalinowski zdobył niecałe 2% głosów w 2005 r.). Eugeniusz Kłopotek kilka tygodni temu rzucił pomysł, by wystawić wicemarszałek sejmu Ewę Kierzkowską. Jednak symulacje wyborcze, jakie przeprowadziło PSL, pokazały, że wystawienie Kierzkowskiej nie daje gwarancji osiągnięcia lepszego wyniku niż ten Kalinowskiego.
I - jak dowiedziała się "Polska" - w partii poważnie rozważa się pomysł wystawienia wicepremiera Waldemara Pawlaka. Według wstępnych sondaży miałby on szansę na zdobycie większej liczby głosów niż kandydat SLD Jerzy Szmajdziński. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale takie rozwiązanie jak start prezesa PSL jest prawdopodobny.
Eksperci wskazują, że pomimo spekulacji na temat ewentualnych kandydatów, właściwie tylko Włodzimierz Cimoszewicz ma realne szansę odegrania roli czarnego konia wyborów. Być może nawet byłby w stanie powtórzyć wynik Andrzeja Olechowskiego, który w 2000 r. zdobył 17% głosów i zajął drugie miejsce w wyborach (wtedy Aleksander Kwaśniewski w pierwszej turze zdobył ponad 50% głosów).