Zaskakujące słowa Krystyny Pawłowicz. "Sama o to poprosiłam, nie chcę szkodzić PiS"
• Krystyna Pawłowicz, by udzielić wywiadu potrzebuje zgody rzecznika PiS
• Sama wystąpiłam z taką inicjatywą. Poprosiłam, by klub decydował, w jakim momencie i na jaki temat mogę się wypowiadać - powiedziała WP posłanka PiS
• Jest to jeden z elementów polityki informacyjnej partii Jarosława Kaczyńskiego
O tym, że Krystyna Pawłowicz, by udzielić wywiadu potrzebuje zgody biura prasowego PiS można było usłyszeć już przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Wówczas tłumaczono to gorącym okresem kampanii wyborczej, w której każda nierozważna wypowiedź mogła w istotny sposób wpłynąć na słupki w sondażach i ostateczny wynik.
Od wyborów minęło już jednak pół roku, a posłanka PiS, choć wyjątkowo aktywna w mediach społecznościowych oraz na sejmowej mównicy, nadal musi pytać o zgodę na udzielenie wywiadu.
- Jeżeli rzecznik PiS, pani Beata Mazurek, wyrazi zgodę i wyznaczy termin, to wówczas będę mogła udzielić panu wywiadu - przyznała w rozmowie z WP Krystyna Pawłowicz. Wirtualna Polska zwróciła się więc z prośbą do rzecznika PiS. W odpowiedzi usłyszeliśmy:
- Przykro mi, ale w tym momencie nie mogę się zgodzić na żaden wywiad z udziałem posłanki Krystyny Pawłowicz. Nie wiem, kiedy ewentualnie będzie to możliwe - usłyszeliśmy od Beaty Mazurek. Pytana przez nas, czym spowodowane jest takie stanowisko, odparła: - Nie będę panu mówić o naszych wewnętrznych ustaleniach w partii.
Co ciekawe sama Krystyna Pawłowicz tłumacząc tak niecodzienną sytuację przyznała, że to ona sama poprosiła o to, by klub decydował kiedy i z kim może rozmawiać.
- Siła wyższa, vis maior. PiS prowadzi pewną politykę informacyjną, którą ja szanuję i dlatego na razie nie będę się wypowiadać w mediach. Jestem osobą, która mówi bardzo spontanicznie i nie chcę służyć, jak to się mówi, za "małpę", która szkodzi partii. Żeby było jasne - nie mam żadnego zakazu wypowiedzi. To nie jest zakaz czy nakaz, a wręcz ja sama wystąpiłam z taką inicjatywą. Poprosiłam, by klub decydował, w jakim momencie i na jaki temat mogę się wypowiadać. Mam świadomość, że przyszłam z nieco innego świata i nie mam pewnego wyczucia. Często mówię co myślę, a w polityce nie zawsze jest to dobrze odbierane. Dlatego doszłam do wniosku, że nadrzędny jest interes PiS, a nie mój - wytłumaczyła WP posłanka Pawłowicz.
Zdaniem eksperta od wizerunku Wiesława Gałązki prowadzenie tego typu polityki informacyjnej przez PiS jest żenujące i groteskowe. - To musi być wyraz jakiegoś wewnętrznego nieporozumienia, bo jak inaczej odbierać pomysł, by samego siebie kontrolować. Co do PiS, to zdecydowało się wziąć poseł Pawłowicz w swoje szeregi, a teraz musi robić dobrą minę do złej gry - komentuje dla WP wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej i dodaje: - Niestety każda partia w Polsce ma podobne problemy z posłami. Wydaje się, że niektórzy polscy politycy pomylili ostatnie 26 lat wolności słowa z wolnością od rozumu. Wynika to z tego, że oni nie do końca rozumieją czym jest wolność słowa oraz prasy - kończy Gałązka.