Zaskakująca rada dla wnuczki. Leszek Miller nie chce, by szła w jego ślady
W niedzielę Leszek Miller świętował Dzień Dziadka. Przy okazji otrzymanych życzeń sam dał radę swojej wnuczce. Przestrzegł Monikę przed... polityką.
22.01.2018 | aktual.: 28.03.2022 10:47
Były premier nie należy do apodyktycznych dziadków. Nie przeszkadzają mu tatuaże wnuczki Moniki. Nie dyktuje jej też, jaką ścieżką zawodową ma iść.
- Przyjmuję do wiadomości to, że moja wnuczka ma tatuaże, i kocham ja bez względu na to, ile będzie miała tatuaży. Jest niesamowitą młodą kobietą, utalentowaną. Mam nadzieję, że będzie rozwijać swoje zdolności, pięknie śpiewa, rzeźbi - komplementował w rozmowie z "Super Expressem" wyrozumiały Miller.
Wygląda jednak na to, że nie na wszystko dziadek może przymknąć oko. - Jedno jest pewne. Wnuczka nie powinna iść nigdy w politykę. Niech maluje, rzeźbi, gra, ale niech nie idzie w politykę - podkreślił.
Monika Miller walczy z hejtem
Wnuczka byłego premiera nie ukrywa, że czasem była brana za kobietę lekkich obyczajów.
- Na ulicy czy w autobusie padały w moim kierunku takie epitety, których nawet nie wypada powtórzyć. Nie wpuszczali mnie też do restauracji, byłam wyrzucana z klubów, bo ktoś stwierdził, że jestem prostytutką. Najczęściej jednak zdarzały mi się problemy w szkole - mówiła.
Jak zaznaczyła, nie chce być "znana tylko jako wnuczka byłego premiera". - Chcę sama pracować na swoje nazwisko. Kiedy byłam młodsza, chciałam zostać aktorką, potem piosenkarką. Chodzę na castingi, nie interesuje mnie bycie etatową celebrytką, która jest sławna, bo jest sławna - tłumaczyła.
Źródło: "Super Express"/WP