Zasada "lepiej zapobiegać niż leczyć" stosowana przez ekologów
Lepiej zapobiegać niż leczyć - do tej zasady
chcą się teraz zastosować także ekolodzy. Naukowcy przygotowali
dla nich listę 20 rejonów na świecie, które w przyszłości mogą
stać się miejscami wymierania wielu gatunków ssaków, choć na razie
zwierzęta te nie zostały jeszcze zaklasyfikowane jako zagrożone
wyginięciem - czytamy w serwisie Nature.com.
"Ranking" sporządzili badacze z londyńskiego Imperial College, pod kierunkiem naukowca Marcela Cardillo. Korzystali m.in. ze sporządzonych przez organizacje ekologiczne list gatunków zagrożonych. Obliczyli także ryzyko groźby wyginięcia w przyszłości dla ponad 1,5 tys. gatunków ssaków lądowych.
Zauważyli przy tym pewną prawidłowość. Gatunki "wysokiego ryzyka" łączy kilka cech - względnie duże rozmiary, niewielkie siedliska oraz dość długi czas rozmnażania (np. renifer północnoamerykański, piżmowół, seszelski nietoperz owocowy, lemur rudy).
Obecnie gatunki te nie figurują na specjalnych listach zwierząt najbardziej zagrożonych, nie są też objęte specjalną ochroną. Naukowcy dowodzą jednak, że może się to w najbliższej przyszłości zmienić. Schematy rozwoju gospodarczego na świecie wskazują bowiem na to, że w pewnym momencie niektóre gatunki ssaków staną przed poważną groźbą wyginięcia.
Na liście opublikowanej w naukowym piśmie "Proceedings of the National Academy of Sciences", znalazły się miejsca, które zwykle nie są wymieniane jako najbardziej zagrożone ekologicznie regiony świata. Są wśród nich m.in. Grenlandia, tundra syberyjska, wyżyny wschodnich Indii, wybrzeże Patagonii, Karaiby oraz południowo- wschodnia Azja.
Autorzy badań i listy mają nadzieję, że ich praca pomoże lepiej chronić podatne regiony oraz zaplanować działania przeciw utracie różnorodności biologicznej. Wczesna interwencja oraz rozwiązania zapobiegawcze są zwykle tańsze i prostsze niż "gaszenie pożaru" - argumentują badacze.